Komentarz do artykułu:
Bezpieczeństwo: profesjonalny film szkoleniowy o aparacie ATU-1

W niemieckim GWK pochłaniacz ucieczkowy waży ok 600 g i przy uwarunkowaniach wentylacyjnych etc. oraz przepisach musi Górnik nosić przy sobie tzn. zawsze na pasku spodni bo trudno, żeby trzymał spodnie w zębach. Wyjątki np. niskie ściany ok. 1,0 m miąższości lub drogi ucieczkowe dłuższe ni 90 minut stosowano zbiorniki w ścianie (w kilku miejscach) z wielokrotną ilością pochłaniaczy w stosunku do załogi ale tej załogi przy automatycznym przesuwaniu obudowy i urządzeniu strugowym było bardzo mało może 4 osoby. Tak jak KWI pisze: co jest w przypadku pożaru, nikłej widoczności i strachu...każdy bierze ten pochłaniacz, który jest w pobliżu czy to jest jego to w tym momencie 'prawie nikt' nie rozważa. zagadnienia wentylacji, przekroju wyrobisk etc. w tym kierunku powinny iść zmiany innowacyjne bez gigantomanii. Podobnie wygląda z tzw. modułem PKB, który od 40 lat pozwala na bardzo efektywną lokalizację zaginionych Górników . Mógłby być stosowany do wielu innych 'monitoringów' ale IGBCE (jedyny ZZ w niemieckim GWK) i Rady Zakładowe kopalń powiedziały wówczas 'NEIN', tak pozostało do dziś, dlatego używany jest wyłącznie dla automatycznego wyłączenia na niebezpiecznych przesypach np. taśma / buforowe podziemne zbiorniki urobku aby Górnik nie wpadł do nich i zginął. Jest zabudowany z podobnych powodów jak powyżej na pasku od spodni - bo hełm może spaść z głowy...) Ponowne załączenie jest możliwe tylko manualnie z miejsca załączenia. Szczęść Boże i Glückauf.