Dziś na nadszybiu niecodzienny widok - inspektorzy z gospodarki do zjazdu. Mało nie brakowało i tragedia murowana. Gość chyba pierwszy raz na nadszybiu, pyta się sygnalisty gdzie jest drabina, bo on chce na dół! No i prawie wpadł do rząpia biedak, bo w trampkach po drabinie to niebezpiecznie i ślisko. A wystarczyło wejść do klatki... Recepta - wyrzucić nikomu niepotrzebnych inspektorów pociotków, mają z kopalnią tyle wspólnego co żyrafa z bocianem.