Wszyscy dowalają się do pracowników technicznych. Mam 15 zjazdów w miesiącu, zasuwam w inwestycjach na jednej z kopalń i powiem szczerze, są takie dni, że śniadania nie ma czasu zjeść. Z drugiej strony dlaczego mam być karany za to, że nie zapierniczam na kilofie w przodku. Jestem gorszy od górnika, bo mam 2 fakultety i pracuję w biurze? Osobiście sądzę, że ludzi nie związanych z produkcją bezpośrednio jest za dużo. Dlaczego tak jest to jednak temat na szerszą dyskusję.