Trudno sobie wyobrazić górnictwo bez materiałów wybuchowych. Zarządzanie dystrybucją tych środków w Unii Europejskiej nie jest zunifikowane. Określają je wewnętrzne przepisy. Już niedługo szykują się rewolucyjne zmiany w tej materii.
Otóż od 5 lutego 2012 roku w 27 państwach Unii ma zacząć obowiązywać dyrektywa unijna 208/43/WE. Branże górnicze większości państw członkowskich zabiegają o prolongatę, nawet o 3-letnie opóźnienie wprowadzenia tej dyrektywy. Bo aby się do niej dostosować, trzeba czasu i pieniędzy...
- W skrócie idzie o to, że w całej Unii zostanie wprowadzony system komputerowej ewidencji górniczych materiałów wybuchowych (GMW) i środków strzałowych. Dziś w Polsce numerowane są tylko naboje GMW i po numerach można prześledzić ich drogę - od wydania do użycia. Czegoś takiego nie stosuje się w przypadku pozostałych środków strzałowych, czyli zapalników, lontów, pobudzaczy i tym podobnych. Kiedy dyrektywa wejdzie w życie, to wszystko, co jest używane w robotach strzałowych, będzie miało swój numer i kod paskowy i/lub matrycowy do elektronicznego odczytu. A to w większości przypadków dla usprawnienia obrotu wymaga stworzenia systemu komputerowego, stosownych czytników i tak dalej - wyjaśnia Jan Krzelowski, główny specjalista w Wyższym Urzędzie Górniczym.
Jan Krzelowski, ekspert od robót strzałowych i wszystkiego, co jest z tym związane, dodaje:
- W Polsce, zgodnie z unijnym terminem, tę dyrektywę można byłoby wprowadzić jedynie w KGHM Polska Miedź, który na ten cel i tak musi wydać kilkanaście milionów złotych...
Ponad 10 ton na dobę
Pomimo postępującej mechanizacji wydobycia kopalin, GMW nieprędko zostaną odstawione do lamusa. Taki jest urok górnictwa. Z danych WUG wynika, że w 2010 r. w całym polskim górnictwie zużyto 36 mln 800 tys. kg GMW. W tym roku szacuje się, że odpalonych zostanie o milion kilogramów więcej. Założywszy roboczo, z pewną dozą tolerancji, że kilogram GMW ma moc kilograma TNT (podstawowego materiału wybuchowego do zastosowań militarnych), można obrazowo powiedzieć, że w zeszłym roku w naszym górnictwie zużyto taką ilość materiału wybuchowego, jaką zawierałyby 2,5 bomby atomowej zrzuconej na Hiroszmię.
Z tego, co zużyto w 2010 r., 17,8 mln kg przypada na górnictwo podziemne, a 19 mln na odkrywkowe.
W pierwszym - górnictwo węgla kamiennego zużyło 1,3 mln kg GMW. Resztę - górnictwo miedzi, cynku i ołowiu oraz soli. Pod względem zużycia przoduje - co wynika z technologii pozyskiwania kopalin - górnictwo miedzi. Dość powiedzieć, że jeden zakład KGHM zużywa średnio na dobę ponad 10 t GMW. Kopalnie cynku i ołowiu odpalają 25 proc. tego, co w miedzi. Na końcu w tej wyliczance jest kopalnia soli w Kłodawie.
W górnictwie odkrywkowym przy eksploatacji skał zwięzłych materiał wybuchowy jest podstawowym narzędziem do uzyskiwania urobku. I nawet futuryści nie wyobrażają sobie, dla przykładu, by w dającej się przewidzieć przyszłości w różnych kamieniołomach można było zastąpić GMW mechanicznym urobkiem.
- Wszystko rozbija się o koszty. W KGHM można byłoby pozyskiwać rudy za pomocą kombajnów, ale kosztowałoby to krocie. I dlatego GMW jeszcze długo będą tam wykorzystywane - podkreśla inż. Józef Fudali, główny specjalista WUG.
- Co innego górnictwo węgla kamiennego. GMW, tak jak kilkadziesiąt lat temu, wykorzystywane są w kopalni Kazimierz-Juliusz w Sosnowcu. Kombajny robią swoje. Sądzę, że zużycie GMW w naszych kopalniach węgla kamiennego będzie się utrzymywać na podobnym poziomie, głównie ze względu na profilaktykę tąpaniową - prognozuje inż. Krzelowski.
Górnictwo zużywa 99 proc. materiałów wybuchowych zastosowanych w celach niemilitarnych.
Być w elicie
Strzelać może każdy by chciał, lecz nie każdy może. Komu wolno, precyzuje ustawa o materiałach wybuchowych przeznaczonych do użytku cywilnego z czerwca 2002 r. Dostęp do GMW w myśl prawa mają górnik strzałowy, instruktor strzałowy i wydawca materiałów wybuchowych.
- Bez przesady można powiedzieć, że górnicy strzałowi to absolutna elita w branży - nie ukrywa inż. Fudali.
Uprawnionych do strzelania mamy w Polsce nieco ponad 4 tys. fachowców, z tego 3,5 tys. ma stały, zawodowy kontakt z GMW.
Selekcja na strzałowych, z oczywistych przyczyn, jest bardzo ostra. Nie wystarczą kursy, egzaminy i certyfikaty, jeśli dana osoba nie jest postrzegana przez bezpośrednich przełożonych jako "poważna i uczciwa". Jeśli taką jest, to po miesięcznym kursie, egzaminie w ośrodku szkoleniowym i wydaniu świadectwa do wykonywania robót strzałowych (przez właściwy terytorialnie dla miejsca zamieszkania okręgowy urząd górniczy) oraz praktyce pod okiem doświadczonego strzałowego może działać samodzielnie (np. w kopalniach węgla kamiennego) albo w oddziałach strzelniczych (np. w górnictwie miedziowym). Oczywiście kandydat na strzałowego musi przejść specjalistyczne badania powtarzane co pięć lat (mniej więcej tak jak ubiegający się o posiadanie broni palnej), mieć pozytywną opinię od właściwej komendy policji i być niekaranym (te dwie opinie trzeba przedkładać co trzy lata).
Będąc strzałowym, nie ma co liczyć na jakieś zwiększone apanaże. Satysfakcja z bycia elitą górniczego stanu zastępuje wymierne, materialnej natury profity.
Strzałowy jak saper
Myli się tylko raz. Jeden wypadek śmiertelny w tym roku, w ZGH Bolesław. Jeden w ubiegłym - w KGHM. Nikt nie jest perfekcyjny, więc wypadki chodzą po strzałowych.
- Gdyby były przestrzegane przepisy, nie byłoby tych tragedii. Statystycznie rzecz biorąc, w tej grupie zawodowej w górnictwie wypadkowość jest marginalna. To dlatego, że ludzie są do tego zawodu trafnie wybrani, przepisy są rygorystyczne, a poza tym... Poza tym strzałowy jak saper - myli się tylko raz, więc należy myśleć nad każdą czynnością, nim się ją wykona - uważa inż. Fudali.
Technika użycia GMW prosta nie jest, więc w tym skrótowym materiale świadomie ją pomijamy. Z drugiej strony trzeba dodać, że i w tej materii widać postęp technologiczny i różnorakich GMW jest tyle, że ich wyliczanie wraz z krótkim opisem zastosowania i działania zajęłoby pół gazety. Zatem musicie, drodzy Czytelnicy, uwierzyć mi w tej mierze na słowo.
- Postęp przejawia się nie tylko w tym, że mamy coraz bezpieczniejsze w użytkowaniu GMW, że można je produkować na miejscu użycia ze składników niebędących materiałami wybuchowymi... Postęp widać szczególnie w nowych konstrukcjach zapalników - podkreśla inż. Krzelowski.
I znów dużo i długo można byłoby pisać o tym, kiedy i jaki zapalnik musi być użyty. Prądy błądzące stwarzają zagrożenie przy stosowaniu zapalników elektrycznych. A z kolei zagrożenie wybuchem pyłu węglowego czy metanu dyskwalifikuje zapalniki nielektryczne. W ten sposób z techniki wojskowej do zakładów górniczych trafiają już zapalniki elektroniczne. Proste i bezpieczne w użyciu, skuteczne w działaniu, tylko drogie. Taki zapalnik jest trzykrotnie droższy od nieelektrycznego, dziesięciokrotnie od elektrycznego. A pamiętać należy, że w 2010 r. w naszym górnictwie zużyto 11,2 mln sztuk zapalników (w połowie nieelektrycznych) i 2,5 mln m lontów detonujących.
Detektor na bramce
I doszliśmy do problemu, który zżera każdego interesującego się materiałami wybuchowymi. Czy prawdą jest, że tzw. element łatwo może pozyskać GMW dla swych niecnych celów? Z lektury sensacyjnych doniesień wynikałoby, że i owszem.
Życie pokazuje, że nie jest aż tak łatwo. W 2010 r. policja wykryła 9 kg GMW poza ośrodkami ich dystrybucji. Ile nie wykryła? Nie należy sądzić, by te "braki" można było liczyć w setkach kilogramów. Z drugiej strony, każdy pirotechnik powie, że zmajstrować materiał wybuchowy z dostępnych w legalnej sprzedaży środków nie jest wielką sztuką. I doda, że czym innym jest już skonstruowanie sprawnego zapalnika. Wspomniana dyrektywa unijna wydaje się narzędziem do tamowania nielegalnej dystrybucji zapalników. Poza tym już i w Polsce standardowa kontrola opuszczających zakład (w którym używa się GMW) wspomagana jest detektorami materiałów wybuchowych. Można założyć, że za jakiś czas kolejna dyrektywa unijna wprowadzi w takie miejsca i ten, pilotażowy, sposób kontroli. Tak na wszelki wypadek...
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.