- Cała ta sprawa to wielki skandal. Oczywiście skandalem nie jest decyzja, jaka zapadła przed Międzynarodowym Trybunałem Arbitrażowym, ale postawa polskich władz. Nie buduje to niestety dobrej opinii wśród inwestorów, wręcz przeciwnie, to wielka porażka. To dowód, że administracja państwowa zapomniała o uwarunkowaniach międzynarodowych, zapomniała o porozumieniach z Australią na temat popierania i wzajemnej ochrony inwestycji. Zapomniała również o innych przepisach prawa międzynarodowego – komentuje przyznanie przez Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy spółce GreenX Metals odszkodowania w wysokości 1,3 mld zł w sporze z Rzeczpospolitą Polską, Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.
Decyzję podjęto w oparciu o polsko-australijską umowę w sprawie wzajemnego popierania i ochrony inwestycji BIT. Australijski podmiot wykazał, że Rzeczpospolita Polska naruszyła swoje zobowiązania wynikające z traktatów w odniesieniu do projektu Jan Karski, co uprawnia GreenX do odszkodowania.
- Porażka przed arbitrażem międzynarodowym buduje fatalny obraz naszego kraju. Mam nadzieję, że osoby, które podejmowały te decyzje sprzeczne z obowiązującymi regułami poniosą w tej materii konsekwencje, ponieważ suma, którą przychodzi nam zapłacić jest wyjątkowo duża, to 1,3 mld zł. To jest klasyczny przykład braku profesjonalizmu, błędnej polityki administracji państwowej – wskazuje Janusz Steinhoff.
Polityk wyjaśnia, że już drugi raz Polska przegrywa na arenie międzynarodowej swoje spory.
- Pierwszy spór dotyczył kopalni Turów i roszczeń strony czeskiej, co do zabezpieczeń w środowisku. Przegraliśmy to z kretesem, musieliśmy ponieść wielkie koszty związane z faktem, że we właściwym czasie nie próbowaliśmy zawrzeć kompromisu. To samo dotyczy kopalni Jan Karski. Pamiętam, jak kilka lat temu prowadziłem panel podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy, gdzie obecni byli potencjalni inwestorzy zagraniczni, natomiast Generalny Geolog Kraju nawet nie pofatygował się na ten panel oświadczając, że on nie będzie kontaktował się z prywatnymi, zagranicznymi podmiotami. Jest jedna istotna rzecz. Otóż wielu naszych urzędników zapomniało, że jesteśmy państwem członkowskim Unii Europejskiej, że przyjęliśmy wszystkie rozwiązania światowe i europejskie, jeśli chodzi o prawo, a każdy podmiot starający się o koncesję, czy to wydobywczą, czy poszukiwawczą, musi być traktowany jednakowo, bez względu na to, czy jest on podmiotem państwowym, prywatnym, krajowym czy zagranicznym. Tak stanowi prawo, które tworzyłem na początku lat 90. Nie ma żadnego różnicowania. Opowiadanie populistycznych bzdur, że trzeba chronić państwową własność, jest pozbawione sensu. Straciliśmy inwestycję, gdzie przewidywany poziom wydobycia miał sięgnąć 7 mln ton węgla, a zatrudnionych miało być bezpośrednio 2 tys. ludzi. 70 proc. to miał być węgiel koksowy – argumentuje były wicepremier i dodaje:
- Nie jestem w stanie pojąc, dlaczego polski rząd (Mateusza Morawieckiego - red.) blokował inwestycje, które generowały nowe miejsca pracy, budowały nasze bezpieczeństwo energetyczne i surowcowe, natomiast nie były w żadne sposób związane w jakikolwiek sposób z obciążeniem budżetu państwa, czy też środków publicznych. To jest dowód krótkowzroczności niektórych urzędników i mentalności rodem z poprzedniego systemu. Jest dowodem na to, że ci politycy mający na ustach frazesy dotyczące patriotyzmu w istocie działali przeciwko polskiej gospodarce. Mało tego. Lekceważenie prawa obciążyło polski budżet o prawie 1,5 mld zł. To są potężne pieniądze – wskazuje dalej Janusz Steinhoff.
Były wicepremier i minister gospodarki odniósł się także do stanowiska Prokuratorii Generalnej, które przekazał redakcji portalu nettg.pl jej rzecznik.
- Tłumaczenie się Prokuratorii Generalnej, że i tak nie jest tak źle, bo kwestie 4 mld zł dodatkowych roszczeń nie zostały przesądzone, jest dla mnie niedopuszczalne. Każdy urząd administracji państwowej oceniany powinien być pod kątem uchylonych decyzji, pod kątem decyzji niezgodnych z prawem. Kierując WUG-iem na początku lat 90. bardzo byłem dumny z faktu, że liczba uchylonych decyzji administracji państwowej stawiała WUG na jednym z czołowych miejsc – podkreślił Janusz Steinhoff.
Wracając do kwestii kopalni Jan Karski argumentuje, że to Główny Geolog Kraju podejmował wówczas decyzje.
- Obecny rząd powinien wręcz z imienia i nazwiska obciążyć za zaistniałą sytuację odpowiednie osoby, które sprawowały wtedy odpowiedzialne funkcje. Jako doświadczony pracownik administracji państwowej, oceniam to jako jeden wielki skandal. Pomijając wysokie kwoty, które przyjdzie nam zapłacić, to reputacja Polski w efekcie przegranego arbitrażu międzynarodowego jest fatalna. W przyszłości większość potencjalnych inwestorów w sektor wydobycia kopalni ze złóż nie będzie rozważała naszego kraju. Przypominam, że złoże jest własnością państwa, o ile nie jest ono częścią nieruchomości gruntowej, tak stanowi prawo geologiczne i górnicze, które uchwaliliśmy w 1994 r. Złoże nie jest własnością jakiegokolwiek podmiotu gospodarczego. Ze złoża korzysta podmiot gospodarczy za zgodą administracji państwowej, mającej narzędzie w postaci koncesji – wyjaśnia dalej były wicepremier.
- Polski wymiar sprawiedliwości często koncentruje się na spektakularnych, żenujących akcjach zatrzymań przedsiębiorców. Oni potem muszą czekać latami na wyroki sądów. A jeśli ktoś straci w imieniu państwa 1,3 mld, to wymiar sprawiedliwości jakoś nie wykazuje się aktywnością. Tak funkcjonuje nasz wymiar sprawiedliwości – ocenia Janusz Steinhoff.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Panie Premierze nie Pan racji w sprawie Turowa, sprawa była dla nas do wygrania, wiele wskazuje na to że była żle prowadzona A co do Australijczyków to ma Pan rację, na uwagę zwróconą pracownikowi wiadomej instytucji że jest traktat karty energetycznej odpowiedział: Tak?!
Wielkim skandalem było, jak pan Steinhoff likwidował kopalnie. Dzięki powyższemu sfinansował Rosji wojnę. No i część tego odszkodowania powinien pan Steinhoff zapłacić.