Braterstwo, bezinteresowna pomoc drugiemu człowiekowi, solidarność zawodowa – to tylko niektóre z cech „rycerzy życia”.
Zawsze idziemy po żywego. To zdanie ratownicy górniczy mogliby mieć wyhaftowane tuż przy krzyżu maltańskim. W Polsce jest on symbolem tej niezwykłej służby, która działa już od 115 lat.
Z okazji jubileuszu w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach zorganizowano dziś, 6 października, uroczystości. Podczas nich uhonorowani zostaną zasłużeni pracownicy Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. W samym sercu Katowic można będzie także zobaczyć sprzęt, jakim dysponują „rycerze życia”, jak często określa się ratowników.
– Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, jako podmiot kontynuujący ponad wiekową tradycję związaną z ratownictwem górniczym, obchodzi w tym roku jubileusz – 115 lat zorganizowanego ratownictwa górniczego na ziemiach polskich. Braterstwo, bezinteresowna pomoc drugiemu człowiekowi, solidarność zawodowa, to tylko część wartości, które od powstania zorganizowanego ratownictwa górniczego stały się również symbolem ludzi, którzy także dzisiaj z narażeniem zdrowia i życia ratują poszkodowanych w katastrofach górniczych – powiedział TG prezes CSRG dr inż. Piotr Buchwald.
Zaproszenie na uroczystości przyjęli przedstawiciele władz państwowych i samorządowych, reprezentacje spółek górniczych, instytucji branżowych, służb mundurowych oraz środowiska naukowego. O oprawę muzyczną wydarzenia zadba Górnicza Orkiestra Dęta Bytom im. Józefa Słodczyka.
Ratownictwo górnicze swoimi korzeniami sięga XIX w. Wtedy też powstały pierwsze spisy pracowników wyznaczanych do akcji ratowniczych, a także różnego rodzaju instrukcje dotyczące tego, jak należy zachowywać się w chwili ratowania innych. Był to także czas powstawania pierwszych aparatów umożliwiających wchodzenie w rejony z atmosferą niezdatną do oddychania. Przełomowe dla rozwoju ratownictwa górniczego były wydarzenia z marca 1906 r.
W kopalni Courrières na północy Francji wybuchł pył węglowy. Zginęło 1099 osób. Katastrofa wykazała słabości górnictwa w zakresie służb ratowniczych. Brakowało organizacji, sprzętu i procedur. Kilkadziesiąt godzin po wybuchu na miejsce katastrofy przybyli ratownicy z niemieckiego Essen, którzy mieli pomóc swoim francuskim kolegom. Byli oni lepiej wyszkoleni i wyekwipowani niż strażacy z Paryża. Skala wybuchu, liczba ofiar i trudne warunki sprawiały, że kierownictwo kopalni chciało jak najszybciej zakończyć akcję ratowniczą. Środowiska pracownicze były temu zdecydowanie przeciwne. Ich zdaniem działania były prowadzone w sposób nieprofesjonalny i opieszały.
Niedługo potem w regionie zaczęły wybuchać liczne strajki i protesty. W akcję strajkową zaangażowało się ok. 60 tys. osób. Jej efektem były m.in. podwyżki płac dla górników oraz gwarancja wprowadzenia profesjonalnego ratownictwa górniczego. W tym momencie natrafiamy na polski ślad w historii tej katastrofy. To właśnie po niej zadecydowano o stworzeniu Górnośląskiej Głównej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu, której tradycje kontynuuje właśnie CSRG.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.