Likwidacja przedsiębiorstwa to zawsze trudna sytuacja, która niesie ze sobą problemy na wielu płaszczyznach. Oczywiście na pierwszym miejscu jest czynnik ludzki. To koniec pracy, koniec płacy i gros pytań o przyszłość. To także zdarzenie odciskające piętno na otoczeniu, w którym zakład pracy funkcjonował, szczególnie gdy działał przez kilkadziesiąt lat, a nawet więcej, i dawał zatrudnienie kolejnym pokoleniom mieszkańców.
Tak właśnie jest w przypadku kopalń. Są jednak możliwości na to, aby dostały one szansę na drugie życie, na życie po węglu. Istotny jest jednak tutaj dobry pomysł, bo przecież nie wszędzie można będzie tworzyć muzea poświęcone górnictwu.
Zabrze, w którym kiedyś funkcjonowało osiem kopalń, posiada już placówkę poświęconą historii fedrowania. W tej materii z Muzeum Górnictwa Węglowego nie może konkurować nikt w kraju. W jego skład wchodzi m.in. Zabytkowa Kopalnia Guido czy Sztolnia Królowa Luiza. Dlatego też dla ostatniej zabrskiej kopalni, czyli Makoszów, trzeba było poszukać nieco innego pomysłu. Taki konkretny projekt narodził się w sąsiednich Gliwicach, w Instytucie Technik Górniczych KOMAG. Przed nim jednak już samorząd szukał pomysłów na pokopalniane tereny i obiekty.
Trudna historia
Początek wydobycia w Makoszowach to rok 1906. Choć same przygotowania do budowy zakładu górniczego rozpoczęły się w 1890 r. Był to okres, kiedy kopalnia nosiła nazwę Delbrück. Makoszowy pojawiły się na szyldzie dopiero w 1945 r., kiedy Rosjanie przekazali stronie polskiej częściowo zatopiony i opuszczony przez załogę zakład. Kolejne lata to rozwój kopalni. Oddawano do użytku nowe szyby i wprowadzono wydobycie systemem ścianowym. W 1988 r. zanotowano rekord produkcji. Dziesięciotysięczna załoga wydobyła 5,13 mln t węgla. Od 1993 r. Makoszowy należały do Gliwickiej Spółki Węglowej, a od 2003 r. do Kompanii Węglowej.
1 lipca 2005 r. kopalnię połączono z gliwicką Sośnicą. Ten związek trwał dekadę. Po „rozwodzie” Makoszowy trafiły do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. W nowym podmiocie zabrzańska kopalnia była wyjątkowa, bo wciąż wydobywała węgiel. Niestety, produkcja ta przynosiła straty, które były pokrywane z dotacji budżetowych. Kopalnię we wrześniu 2016 r. wystawiono na sprzedaż. Zgłosiła się jedna spółka, która okazała się niewiarygodna i wywołała jedynie medialny szum. Los zabrzańskiego zakładu został przesądzony w listopadzie ub.r., kiedy to Komisja Europejska wydała decyzję dotyczącą notyfikacji programu pomocowego dla polskiego górnictwa i zdecydowała o zaprzestaniu dopłat do produkcji kopalni Makoszowy z końcem 2016 r. Tym samym zapadła ostateczna decyzja o rozpoczęciu procesu likwidacji. Ostatnia tona węgla wyjechała z kopalni 30 grudnia 2016 r.
Hektary do zagospodarowania
Poważny sygnał dotyczący chęci rewitalizacji blisko 70 ha terenów po kopalni i koksowni Makoszowy został wysłany w sierpniu 2020 r. To wtedy władze Zabrza wraz z SRK, Jastrzębską Spółką Węglową i Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną podpisały porozumienie w tej sprawie. Koncepcja zakładała opis ówczesnego stanu terenów oraz zarys możliwych kierunków działań prowadzących do ich rewitalizacji. Przeprowadzono inwentaryzację działek, obiektów znajdujących się tam oraz dołączono plany likwidacji i zachowania poszczególnych budynków.
Rok później, bo 29 lipca, podpisano porozumienie oraz powołano Komitet Sterujący na potrzeby opracowania szczegółowej koncepcji Śląskiego Systemu Magazynowania Energii. Podpisy pod projektem złożyli wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, dyrektor ITG KOMAG dr hab. inż. Dariusz Prostański, prezesi SRK Janusz Gałkowski oraz KSSE dr Janusz Michałek.
Zgodnie z tą koncepcją kopalnia Makoszowy może się stać pierwszą, demonstracyjną energetyczną wyspą, wykorzystującą teren i infrastrukturę zamkniętego zakładu do produkcji i magazynowania zielonej energii. W planach jest stworzenie sieci podobnych energetycznych wysp, zlokalizowanych na pogórniczych terenach w ponad 30 miejscach na Śląsku. Projekt łączy w jeden system rozmaite technologie, od elektrowni szczytowo-pompowych w kopalnianych szybach, poprzez energetykę wiatrową i instalacje fotowoltaiczne na powierzchni (także na kopalnianych hałdach), po wytwarzanie ogniw wodorowych przez specjalne elektrolizery.
– Szacujemy, że ok. 40-50 hektarów terenu likwidowanej kopalni Makoszowy można przeznaczyć pod instalacje fotowoltaiczne o łącznej mocy kilkudziesięciu megawatów. Równocześnie zakładamy stworzenie tam – w różnych formach – magazynów energii o co najmniej podobnej pojemności – tłumaczył Dariusz Prostański.
Szef Instytutu wyjaśnił, że ogromny potencjał w zakresie magazynów energii mają tereny pogórnicze, które zajmują 3 tys. ha. Na tym obszarze jest zlokalizowanych 13,2 tys. działek, na których znajduje się ok. 6,2 tys. budynków, w tym 30 szybów.
Poza Makoszowami do projektu wytypowano także tereny KWK Centrum w Bytomiu, szyb Gigant w Zabrzu oraz kopalnie: Wieczorek, Wujek, Śląsk i Murcki. Najbardziej zaawansowane prace toczą się jednak w Makoszowach. W zabrskiej kopalni jedną z głównych ról ma odegrać szyb I – dwuprzedziałowy – wdechowy. Jego średnica ma 5,73 m, a głębokość wynosi 882,84 m.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Taka wielka obrona byla Makoszow a jak juz bylo wiadomo na bank ze zamykaja to wszyscy zwiazkowcy podwineli ogon i uciekli na urlopy gornicze !
Oby nie skończyło się tylko na zapowiedziach.