W minionym tygodniu weszła w życie znowelizowana ustawa o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Nowe przepisy otwierają drogę do subwencjonowania kopalń z budżetu państwa. Z jednej strony to ratunek dla upadającej branży, choć radość górników może być przedwczesna.
Ustawa daje możliwość dotowania działalności wygaszających produkcję kopalń i ma chronić przed niekontrolowaną upadłością górniczych spółek (Polskiej Grupy Górniczej, Taurona Wydobycie i Węglokoksu Kraj). W myśl nowych przepisów na stopniowe ograniczenie wydobycia węgla kamiennego, a także na zawieszenie i następnie umorzenie zobowiązań pieniężnych spółek górnictwa węgla kamiennego objętych systemem wsparcia w latach 2022-2031 budżet państwa ma przeznaczyć 28,82 mld zł.
Pomoc obciążona ryzykiem
Pomoc dla kopalń jest jednak obciążona sporym ryzykiem i budzi dużo pytań. Najważniejszą kwestią jest stanowisko Komisji Europejskiej. Jak wiadomo, proces notyfikacji
pomocy publicznej dla górnictwa w Komisji Europejskiej właściwie dopiero się rozpoczyna, a nie wiadomo, jaki będzie jego finał. Przed scenariuszem, w którym Bruksela nie zgodzi się na takie rozwiązanie, przestrzegają związkowcy.
– Dzięki temu (nowelizacji ustawy – red.) Polska Grupa Górnicza otrzyma subsydiowanie wynikające z umowy społecznej. Można powiedzieć, że wreszcie ministerstwo stanęło na wysokości zadania i zapewniło spółce przetrwanie oraz spokojną pracę ludzi. Natomiast teraz zobaczymy, co się będzie dalej działo – mówi Bogusław Hutek, przewodniczący NSZZ „Solidarność” w PGG i lider górniczej „Solidarności”.
Wskazuje jednak na cały szereg znaków zapytania pojawiających się w związku z wdrożeniem pomocy.
– Główne niebezpieczeństwo, o którym zresztą przez cały czas mówimy, to ryzyko związane z tym, że teraz ktoś zakwestionuje to rozwiązanie w Unii Europejskiej i zgłosi, że branża dostaje pieniądze. Pytanie, jak się zachowa w tej sytuacji Unia Europejska. Wtedy może nam grozić taka sama sytuacja jak w przypadku stoczni w Szczecinie, która pomoc musiała zwrócić. Jest tu jednak bardzo istotna różnica, bo stocznia dostała pieniądze na rozwój, a my dostajemy pieniądze na zwijanie się. Kolejna obawa jest też taka, że za ileś tam miesięcy, kiedy zakończy się proces notyfikacji i Unia Europejska powie „nie”, to też ktoś każe zwrócić tę pomoc publiczną – wskazuje związkowiec.
Na te same zagrożenia zwraca uwagę Krzysztof Stanisławski, przewodniczący MZZ „Kadra” Górnictwo.
– Trudno wykazywać się jakimś hurraoptymizmem w tej sprawie, bo może się okazać, że tylko na jakiś czas odroczyliśmy egzekucję górnictwa. Z jednej strony dopłaty, które uruchamia ustawa, pozwolą na stabilne funkcjonowanie i pracę kopalń. Natomiast to rozwiązanie ma jedno podstawowe „ale” – musi być jak najszybciej zatwierdzone przez Unię Europejską, bo jeżeli tak się nie stanie, to pozostają tylko dwie opcje: wychodzimy z UE albo spółki węglowe oddają te pieniądze, a to oznacza momentalną upadłość całej branży – argumentuje związkowiec.
– Jeśli podczas negocjacji czy podpisywania umowy społecznej mieliśmy jeszcze wątpliwości, czy UE zgodzi się na takie rozwiązanie, to teraz już w sposób jawny i oczywisty powiedziane zostało, że obecne prawne regulacje unijne na to nie pozwalają. To jest kwestia, która musi zostać uzgodniona na poziomie traktatów i dopiero zmiany traktatowe umożliwią wprowadzenie tego rozwiązania. Model likwidacji górnictwa, który przyjęliśmy, jest wzorowany na modelu niemieckim. Traktaty europejskie pozwalały na takie rozwiązanie, ale te zapisy obowiązywały do 2018 r. W tej kwestii nie można czekać na zakończenie procesu notyfikacyjnego przez Komisję Europejską. Nie ma co się łudzić, że udzielenie pomocy dla kopalń przejdzie bez echa. Biorąc pod uwagę aktywność „zielonych” organizacji, to z całą pewnością sprawa wkrótce trafi do europejskich sądów. Dlatego jak najszybciej powinna się rozpocząć ofensywa polityczna w tej sprawie. Oczekujemy tego od premiera Morawieckiego, bo to on obiecał nam, że sprawę załatwi na poziomie Komisji Europejskiej. Chodzi o zmiany traktatowe, które umożliwią budżetowe dopłaty do likwidacji górnictwa i wygaszenie branży w cywilizowany sposób. Wtedy też urzędnicy europejscy nie będą mieli wątpliwości, że likwidacja górnictwa w Polsce odbywa się zgodnie z prawem i branża ucieknie spod topora – dodaje Stanisławski.
Bruksela się zgodzi?
Obaw dotyczących stanowiska Unii Europejskiej w tej sprawie nie podziela Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.
– Absolutnie nie boję się tego, że stanowisko Unii Europejskiej w tej sprawie mogłoby być negatywne. Wręcz przeciwnie, ono będzie pozytywne, bo UE robi wszystko, żeby górnictwo zamknąć. Dlatego Bruksela zgodzi się na każdy wariant, zwłaszcza taki, który nic ich nie kosztuje, bo przecież środki dla kopalń to będą środki publiczne pochodzące z budżetu państwa. Na dodatek w znakomitej części to nie są środki, które są fizycznymi środkami, a tylko zaniechaniem płatności, na zasadzie mamy dług i nie musimy go spłacać. Nie powinno też być żadnych problemów z datą zamknięcia ostatnich kopalń wyznaczoną na 2049 r. Trzeba tylko pamiętać, że unijni urzędnicy będą bardzo skrupulatnie egzekwować ustalone terminy likwidacji kopalń – mówi były wiceminister gospodarki.
Zagrożenia związane z dopłatami
Markowski wskazuje jednak na inne zagrożenia związane z dopłatami do likwidacji kopalń. Jedno z nich dotyczy okresu funkcjonowania kopalń, który może skrócić ich postępująca nierentowność związana z ograniczaniem i coraz mniejszą efektywnością produkcji.
– Kopalnia, która nie sięga po nowe zasoby, coraz bardziej traci na efektywności. Taka sytuacja może doprowadzić w efekcie do tak głębokiej nierentowności, że nie będzie pieniędzy, aby ją pokryć. To trochę jak ze starym ubraniem, którego nie będę już prał ani prasował. W efekcie za jakiś czas będzie ono w takim stanie, że będzie nadawało się jedynie do wyrzucenia. Taki sam los może spotkać kopalnie i może to skutkować koniecznością ich wcześniejszego zamykania. Tym bardziej, jeśli wciąż będzie dostępny węgiel z importu. Wtedy kupujący prędzej czy później zada sobie pytanie: po co mam płacić tyle tutaj, skoro mogę gdzie indziej mniej – argumentuje Markowski.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.