Gdyby istniała od dawna postulowana polska polityka surowcowa prawdopodobnie konflikt z Czechami o kopalnię Turów nigdy by nie zaistniał. Byłby on rozwiązany na poziomie eksperckim przez obie regularnie spotykające się strony i to niezależnie od jakichkolwiek sporów i nieporozumień.
Polityka surowcowa powinna między innymi promować międzynarodową i bieżącą współpracę w tej dziedzinie. Teraz jej lekceważenie przez najwyższe czynniki w państwie, mści się tym, że to one mają rozwiązać ten problem. Ponieważ nie ma wypracowanych procedur dlatego rodzaju konfliktów, trwają chaotyczne, nieskoordynowane i doraźne próby zapobieżenia narastającym zagrożeniom dla istnienia tej kopalni i elektrowni.
Co najbardziej kompromitujące to, że nadal tej polityki nie ma i nikt nawet nie usiłuje ją stworzyć. Tworzenie przez odpowiedzialne za ten stan rzeczy papierowych dokumentów o takiej nazwie niczego nie zmienia. Dokument taki po pierwsze musi być aktywnie realizowany, zrozumiały i dość powszechnie akceptowany.
Spoczywając w urzędniczych szafach, choćby nawet na najwyższym szczeblu, nadal jest tylko dokumentem, być może nawet trafnie opisującym rzeczywistość, ale nie mającym żadnego przełożenia na konieczne i natychmiastowe zmiany w sytuacji polskich surowców.
Biurokratyczna polityka surowcowa
Jednym z ważnych powodów tego stanu rzeczy, jest biurokratyczny charakter zarówno istniejącego dokumentu, jaki i styl oraz sposób jego realizacji. Trend ten wyraża się monopolem najwyższych urzędników dla jego sporządzenia i zarządzania zawartymi w nim ustaleniami.
Padają zaprzeczenia i informuje się o udziale w pracach nad tym dokumentem szeregu profesorów, naukowców i praktyków w tej materii, co miałoby zaprzeczać tylko urzędniczemu charakterowi tego dokumentu.
Nie ma powodu do podważania autorytetu i kompetencji naukowych współredaktorów i autorów polskiej polityki surowcowej. Rzecz jest jednak w tym, że uczeni ci są zaproszeni do współpracy przez odpowiednie ministerstwo. Jak łatwo się domyślić, dobiera się ich takie grono, aby sformułowany przez nich dokument odpowiadał wcześniej przyjętym założeniom tegoż ministerstwa.
To nie uczelnie, środowiska i przemysł wyznacza tam swoich przedstawicieli. Są oni przez ministerstwo wybierani stosownie do spolegliwości na jego argumenty. Efekt tego rodzaju uczestnictwa kadry naukowej w tworzeniu polityki jest symboliczny i dekoracyjny. Natomiast, ogromna kadra ludzi zainteresowanych polityką surowcową państwa, jest wyłączona z jakiegokolwiek wpływu na kształt tego dokumentu.
Nie trzeba dodawać, że te dziesiątki tysięcy specjalistów tej branży, nie bierze udziału w realizacji nakreślonych tam planów, nie rozumie ich, nie zna i nie akceptuje, a nawet jest im przeciwna. To podstawowy zarzut, dla panującego w sporze z Czechami, chaosu, sprzeczności i braku spójnego działania państwa.
Czesi przeciwko Polsce
W przeciwieństwie do Polski, Czesi być może nie mają dokumentu określającego ich politykę surowcową. Dysponują oni za to kadrą, świetnie wykształconych naukowców, którzy niezależnie od swoich poglądów politycznych, zawsze w tych sprawach współpracują z rządem w praktyczny sposób realizując surowcową politykę swego państwa.
Robią to oni z własnego przekonania służby swemu krajowi, a każdy kolejny rząd chętnie korzysta z ich usług. Urzędnicy nie tworzą tam polityki surowcowej, jak dzieje się to w Polsce. Oni realizują tę politykę, którą rząd wypracowuje wspólnie z kompetentnymi i zainteresowanymi środowiskami naukowymi i przemysłowymi. Te zaś pilnie monitorują sytuację w Europie i na świecie.
Oczywiście, że ze szczególną uwagą czynią to w stosunku do swoich sąsiadów. Polska pod tym względem jest popularna w Czechach. Czyta się tu polską prasę, a wielu wykształconych Czechów doskonale zna język polski.
Wiedząc o biurokratycznym bezwładzie polskiej polityki surowcowej, uznali oni, że atak na polską kopalnię Turów może przynieść im krociowe zyski zarówno ekonomiczne, jaki polityczne.
Podchodzili oni do tej sprawy najpierw ostrożnie na szczeblu gminnym, i stosownie do odnoszonych sukcesów przenosili ją na wyższy poziom. Polskie lekceważenie czeskich wysiłków potwierdzał tylko słuszność przyjętych przez nich działań skierowanych przeciwko kopalni Turów.
Teraz Czesi są w domu, a polski premier mówi co innego w tej sprawie, co innego jego ministrowie, a jeszcze co innego jego parlamentarzyści tak krajowi, jak i z UE. To zapewne sytuacja, jakiej Czesi się spodziewali, zacierają więc ręce, pewni swego zwycięstwa.
Trzeba zmienić charakter polskiej polityki surowcowej
Jeżeli nie zmieni się natychmiast polskiej polityki surowcowej z jej biurokratycznego charakteru na czynny, takie konflikty, jak o Turów będą zapewne narastać. Na czym ma polegać ta zmiana?
Polska polityka surowcowa ma być realizowana w praktyce, a nie tylko w dokumencie. Aby tak się stało Państwowy Instytut Geologiczny (PIG) w Warszawie powinien powrócić do swoich surowcowych założeń z czasów II RP i tych realizowanych w PRL. Konkretnie, ma on być rozliczany nie tylko z naukowych i teoretycznych analiz, ale przede wszystkim z nowych odkryć poszukiwanych złóż dla polskiej gospodarki.
Od blisko 35 lat nie czyni tego, bo też rządowi złoża te nie są potrzebne. To też trzeba zmienić. Zależność od zagranicznych dostaw nie może być doktryną suwerenności, bo jest dokładnie jej zaprzeczeniem. Aktywną pod tym względem politykę surowcową prowadzą zarówno sąsiednie Niemcy, jak i Czesi i pod tym względem musimy im przynajmniej dorównać.
Polityka surowcowa USA
Przy bliższym przyjrzeniu się medialnej ofensywie w sprawie surowców krytycznych w USA, trzeba zauważyć, że została ona wywołana przez służby geologiczne jeszcze za czasów prezydenta Trumpa, który zażądał ich bezpiecznych dostaw na krajowy rynek.
Prezydent po zapoznaniu się z raportem „Krytyczne zasoby mineralne Stanów Zjednoczonych – Geologia gospodarcza i środowiskowa oraz perspektywy przyszłej podaży” podpisał odpowiednią dyrektywę wprowadzającą w życie zalecenia zawarte w tym raporcie. Istotne jest tempo działania i osobiste zainteresowanie prezydenta problemami surowcowymi.
Okazuje się, że wspomniany raport o objętości 862 stron z licznymi tabelami, wykresami i mapami zawiera 22 rozdziały według alfabetycznej kolejności od A do Z. Został on ogłoszony 19.12.2017 r, a już następnego dnia prezydent podpisał odpowiednie w tej sprawie rozporządzenie.
Jest to na pierwszy rzut oka dziwne, gdyż trudno jest w ciągu 24 godzin nawet najlepszym administratorom opracować na jego podstawie zarządzenie o charakterze prawnym dla całego państwa. Wyjaśnieniem tej sytuacji jest bieżąca współpraca urzędników (ministrów) Białego Domu z naukowcami opracowującymi ten raport.
Nad sporządzeniem tego raportu jednocześnie pracowało kilkunastu naukowców. Koordynatorami ich prac byli wybitni specjaliści w tej branży: Klaus J. Schulz, John, H. DeYoung, Jr. Robert R., Seal II oraz Dwight C. Bradley. Grono tak wybitnych naukowców zostało samoistnie zorganizowane i tylko zaakceptowane przez najwyższe władze państwa.
Godne uwagi było tempo sporządzenia tego dzieła. Od zaprzysiężenia prezydenta w dniu 20.01.2017 r. upłynęło zaledwie 11 miesięcy do jego ogłoszenia. Wraz z napływem informacji o postępie prac związanych z raportem, równolegle informowano o tym ministra spraw wewnętrznych i prezydenta oraz przygotowywano odpowiedni dokument formalny.
W ten sposób w momencie kiedy sporządzony został raport, również zakończono prace nad rozporządzeniem prezydenta, tak że obydwa dokumenty zostały ogłoszone prawie równocześnie.
Zasadą rządowej i naukowej współpracy jest nie wtrącanie się w treść specjalistycznych dokumentów przez polityków, którzy wymagają tylko wyjaśnień, streszczeń i innych czynności nie zmieniających jednak treści raportu. Jest to wielokrotnie sprawdzony styl pracy administracji USA wykorzystującej prowadzone dla niej prace naukowe.
Największe efekty przy zastosowaniu tej metody osiągnięte zostały podczas realizacji programu „Manhattan” podczas II wojny światowej.
Zatem, nie pozostaje nam nic innego tylko w polityce surowcowej naśladować Stany Zjednoczone, a pozbędziemy się podobnych konfliktów jak z Czechami o kopalnię Turów. Jeżeli byłoby to niemożliwe, to Czesi są dla nas znacznie bliższym i równie dobrym wzorem do naśladowania.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.