Długoterminowa strategia, stabilne regulacje, a przede wszystkim finansowanie – to niezbędne czynniki do przeprowadzenia w Polsce bardzo kapitałochłonnej transformacji energetycznej. – Trzeba znaleźć balans między projektami dotyczącymi nowych technologii i energii odnawialnej a stabilnym biznesem, który będzie generował przychody. Nie można z dnia na dzień zamknąć obecnych biznesów i oczekiwać, że będziemy mieć energię do funkcjonowania w nowy sposób. To się po prostu nie wydarzy – mówi Bogdan Kucharski, prezes bp w Polsce.
Jak wskazuje, w procesie transformacji rząd powinien też skorzystać z zasobów i know-how sektora prywatnego, który ma już doświadczenie w realizacji dużych przedsięwzięć energetycznych.
– Cele neutralności klimatycznej to cele bardzo długoterminowe. Stąd bardzo ważne jest, aby rozpisać je na poszczególne kroki, uwzględniając też cele średnioterminowe. Z obecnej perspektywy wydaje nam się, że 2050 rok jest bardzo odległy, ale projekty energetyczne są wielkoskalowe, wymagające wielkich nakładów i trzeba je rozpoczynać już dzisiaj. Natomiast aby te projekty rzeczywiście mogły być zrealizowane, potrzebne jest przewidywalne, jasne prawo, które umożliwia konkurowanie wszystkim podmiotom na jasnych i ściśle określonych warunkach – mówi agencji Newseria Biznes Bogdan Kucharski.
W połowie lipca Komisja Europejska opublikowała Fit for 55, czyli pakiet reform gospodarczych i legislacyjnych, które mają się przyczynić do realizacji celów przyjętych w Zielonym Ładzie. Te zaś zakładają 55-proc. redukcję emisji gazów cieplarnianych do 2030 roku (w stosunku do poziomu z 1990 roku) oraz osiągnięcie pełnej neutralności klimatycznej do 2050 roku. Innymi słowy, do połowy tego stulecia unijna gospodarka ma emitować tylko tyle gazów cieplarnianych, ile jest w stanie pochłonąć.
Polska, której miks energetyczny w ok. 70 proc. wciąż opiera się na węglu, musi jako członek UE wpisać się w ten kierunek. Aktualna, przyjęta na początku roku „Polityka energetyczna Polski do 2040 roku” (PEP 2040) zakłada stopniowe odchodzenie od węgla. Na koniec tej dekady jego udział w strukturze zużycia energii brutto ma już nie przekraczać 56 proc. (a nawet 37,5 proc. w scenariuszu wysokich cen uprawnień do emisji CO2). Z kolei udział OZE ma do tego czasu wynosić nie mniej niż 23 proc. Coraz wyraźniej słychać jednak głosy, że w obliczu coraz ostrzejszych regulacji UE rząd będzie musiał te plany zrewidować i przyjąć bardziej ambitne cele.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.