Na tle coraz głośniejszych spekulacji o świetnych prognozach dla górnictwa rzadkich metali przyszłości, firmy wydobywcze po cichu ciągną największe zyski z poczciwego surowca dla przemysłu ciężkiego - węgla - pisze Thomas Biesheuvel, dziennikarz gospodarczy agencji Bloomberg.
W minionym roku podstawowe metale (od miedzi do cynku) zanotowały na świecie spadki spowodowane obawami na rozchwianych rynkach wschodzących. Tymczasem węgiel miał stabilne oparcie, zwłaszcza w mocno rosnącym popycie odbiorców w Chinach, a obroty w handlu węglem zbliżają się do najwyższych od ponad 6 lat - czytamy w analizie z 10 października pt. "The Real Cash Cow in Mining Isn’t Metals. It’s Bad Old Coal" w serwisie internetowym Bloomberg.
Przekłada się to na wielkie wypłaty dla producentów. W ciągu ostatnich czterech lat dochody kompanii Anglo American na węglu potroiły się, mimo niższego wydobycia. Przewiduje się, że węgiel zapewni w tym roku aż 43 proc. łącznych zysków firmy, i to pomimo faktu, że ma ona najlepsze na świecie kopalnie platyny, diamentów i miedzi. Kompania Glencore pozostaje niewiele w tyle, przewidując, że zyski z węgla przewyższą tegoroczne zarobki na miedzi, co stanie się po raz pierwszy od wejścia firmy na giełdę w Londynie w 2011 r.
- Dla górników węgla nastały słodkie czasy - mówi Ben Davis, analityk agencji Liberum Capital Markets, cytowany w portalu mining.com.
- Popyt Chin na węgiel przebija dotychczasowe pułapy z powodu niewystarczającego wydobycia wewnątrz kraju. Chiny importują więcej węgla niż kiedykolwiek dotąd - wyjaśnia.
A przecież nie tego się spodziewano. Niemal wszyscy w branży począwszy od menedżerów największych firm wydobywczych, przez inwestorów po analityków stawiali na miedź, przewidując, że zapotrzebowanie gwałtownie będzie rosło ze strony budowniczych sieci elektrycznych w miastach i producentów samochodów, zwłaszcza przy ograniczonej podaży tego metalu. Z kolei węgiel był odrzucany przez Inwestorów i wielu producentów.
Wyjaśnieniem tego, co zaszło na rynku, może być niezwykła podatność węgla na wahania cen - uważa Biesheuvel. - Inaczej, niż w przypadku większości paliw, węgiel produkowany jest w krajach, które zużywają go na miejscu, w pobliżu elektrowni węglowych. Wielkość światowego handlu zamorskiego węglem (rzędu 1 mld t) stanowi mniej niż piątą część całej produkcji węgla na świecie. A to znaczy, że małe wahnięcia popytu mogą mieć nieproporcjonalnie duży wpływ na ceny surowca.
Z danych spółki Glencore wynika, że w pierwszym półroczu zapotrzebowanie na węgiel w imporcie wzrosło o ponad 9 proc., tymczasem podaż - o mniej niż 8 proc. Produkcja prądu elektrycznego w Chinach zwiększyła się z kolei o 7,8 proc.
Chociaż na rynku ceny surowców i metali często chodzą własnymi drogami, w przypadku węgla i rudy żelaza można zaobserwować podobieństwo: silniej zależą od podstawowych reguł podaży i popytu niż od nastawienia inwestorów. Widać to wyraźnie od dłuższego niż zykle czasu - podkreśla autor analizy Bloomberg.
- Zaburzenia cen, do których dochodziło wcześniej, trwały tylko kilka tygodni - mówi ekspert Capital Markets.
- Obecna sytuacja dla węgla i rudy żelaza trwa od dobrych kilku miesięcy i wygląda na to, że wraca do normy za każdym razem po przejściu przez rynek wichur cenowych w makroskali - dodaje.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.