Na wąskie tory w regionie wraca od niedzieli (8 października) Srebrny Pociąg, który dowiezie pasażerów niemalże do tarnogórskiej Kopalni Zabytkowej. Kursować będzie aż do 17 grudnia tego roku. Jest to jak dotąd najbardziej racjonalny pomysł na to, jak wykorzystać legendę o rzekomo zakopanym w Wałbrzychu niemieckim pociągu pełnym skarbów.
Srebrny Pociąg to nic innego jak nazwa oferty handlowej, atrakcyjnej szczególnie dla tych, którzy mieszkają z dala od kopalni w Tarnowskich Górach.
Pasażer kupuje jeden bilet, z którym w niedzielę może jechać pociągiem Kolei Śląskich odjeżdżającym o godz. 13.30 z Katowic w stronę Lublińca. Na dworcu w Bytomiu konieczna jest przesiadka, trzeba przejść z peronu pierwszego na peron piąty, skąd około 14.20 odjedżdża skład Górnośląskich Kolei Wąskotorowych do przystanku Tarnowskie Góry Kopalnia Srebra.
Stamtąd trzeba przejść pieszo kilkaset metrów pod kopalnię. Niestety, gdyż nikt nie pomyślał o tym, aby odbudować odgałęzienie toru prowadzącego niegdyś do szybu Staszic, co umożliwiałoby dojazd bliżej kopalni. Podróżni, którzy dojadą z Katowic, mogą na podstawie tego samego biletu zwiedzić podziemną trasę turystyczną w wyrobiskach po dawnej kopalni rud ołowiu i srebra. Potem można wrócić na przystanek wąskotorowy i udać się w podróż powrotną do Bytomia, a stamtąd Kolejami Śląskimi do Katowic, gdzie wyprawa dobiegnie końca o godz. 18.40.
Szkoda, że oferta kompletnie nie jest opłacalna pod względem cenowym dla pasażerów z Bytomia, bo nie pomyślano o tańszej wersji biletu dla nich. W tej samej formie Srebrne Pociągi kursowały już w dziewięć niedziel października i listopada 2016 r., a z przejazdów i zwiedzania kopalni skorzystało wówczas około 600 podróżnych.
Wałbrzyska kopalnia korzysta niewiele
Tarnogórska kopalnia nie jest jedyną podziemną trasą turystyczną, w której postanowiono zdyskontować legendę o zakopanym pod ziemią pociągu. O dziwo, nie została ona jakoś specjalnie wykorzystana w wałbrzyskiej Starej Kopalni. Zespół zabudowań pogórniczych KWK Thorez wraz z podziemną trasą turystyczną znajduje się tuż obok linii kolejowej z Wrocławia do Jeleniej Góry. Na trasie zwiedzania jest też wieża widokowa. Czasem, gdy wycieczka po Starej Kopalni znajduje się na szczycie wieży i ogląda z góry zabudowania kopalniane, przewodnik rzuci tylko:
- Proszę państwa, to jedzie złoty pociąg. I rzeczywiście ma rację, bowiem Koleje Dolnośląskie na składzie kursującym między Wrocławiem Głównym a Szklarską Porębą Górną umieściły napis "Złoty pociąg". Poza tym w jednym z wyrobisk trasy podziemnej umieszczony został słabo oświetlony model "złotego pociągu", a w dawnej łaźni łańcuszkowej umieszczono malowidło przedstawiające najsłynniejszy z wałbrzyskich pociągów.
Inni biznesmeni poszli za ciosem
Biznesowe wnioski z wałbrzyskiej legendy wyciągnęli jednak przedsiębiorcy z innych branż niż górnicza.
Przykładowo browar we Lwówku Śląskim wypuścił na rynek piwo Złoty Pociąg, a kolejowa spółka PKP Intercity wprowadziła do wachlarza swych usług ofertę o takiejże nazwę. Pasjonaci kolejnictwa w Kowarach zorganizowali imprezę pod hasłem Złota Drezyna, podczas której rzeczywiście na nieczynnej stacji kolejowej w Kowarach pojawiła się drezyna ze sztabkami imitującymi złoto. W Kowarach zresztą w tamtejszym parku miniatur uruchomiono kolejkę w skali modelarskiej z wagonami załadowanymi czymś w kolorze złota i z obsługą w niemieckich mundurach. Podobnie postąpiono w innym parku miniatur w Kłodzku.
Skoro wałbrzyski pociąg miał przewozić ładunek złota, to nic dziwnego, że legenda zainspirowała do działania przewodników pracujących w Kopalni Złota w Złotym Stoku. Ostatnim punktem zwiedzania kopalni jest wyjazd na powierzchnię kolejką turystyczną ze Sztolni Czarnej Dolnej. Na początku września 2015 r. lokomotywę i pierwszy wagonik tego składu owinięto taśmą koloru złotego i po takiej aranżacji kolejka stała się mitycznym złotym pociągiem. W kolejnych wagonikach usiedli turyści kończący zwiedzanie. Wyjazd został sfilmowany. Po zatrzymaniu się pociągu wysiadło z niego dwóch ucharakteryzowanych pracowników złotostockiej kopalni. Eryk Czaja przebrany był za Niemca z karabinem, natomiast Mariusz Tokaruk za Niemca wynoszącego sztaby złota.
- Pociąg prowadził Grzegorz Tomasik - mówi Elżbieta Szumska, szefowa Kopalni Złota w Złotym Stoku. - Na pomysł wpadł Marcin Piwiński, nasz przewodnik. Spodobało się to. Turyści wychodzili, robili zdjęcia, śmiali się.
Krótki filmik zatytułowano "Złoty pociąg prawdziwa historia" i trafił on 9 września 2015 r. do internetu.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.