Komisja Europejska powinna ukarać finansowo Gazprom i stworzyć konkurencyjne warunki na rynku gazu - stwierdził w czwartek (18 maja) na konferencji prasowej przedstawiciele PGNiG. Spółka uważa, że Gazprom przez wiele lat naruszał zasady antymonopolowe, przez co doprowadził do znacznych szkód na rynkach Europy Środkowej.
PGNiG zapowiedziało, że swoje stanowisko w tej sprawie przekaże Komisji Europejskiej do 19 maja br.
- Kara finansowa, jaką ewentualnie zapłaciłby Gazprom za praktyki monopolistyczne w krajach Europy Środkowej, trafi do budżetu UE - uściślił prezes PGNiG Piotr Woźniak. Podkreślił, że polska spółka nie proponuje Komiji Europejskiej żadnej sumy.
- Nic do tego nie mamy, ale odnosimy się do obowiązującego prawa - powiedział Woźniak.
PGNiG, oprócz kary dla Gazpromu, chce m.in. przeglądu cen gazu i ograniczenia klauzuli "bierz i płać". Polska spółka uważa, że Gazprom powinien zbyć udziały w niektórych gazociągach - np. Opalu i Jamał-Europa, tak by nie mieć tam przewagi większościowej.
Przewinienia od 2011 r.
Sprawa ciągnie się od września 2011 r., kiedy przedstawiciele Komisji Europejskiej weszli do biur Gazpromu i jego klientów na terenie Unii Europejskiej i przeprowadzili w nich rewizje, podczas których zabezpieczali dokumenty i dane z komputerów.
W 2015 roku Komisja formalnie zarzuciła rosyjskiemu koncernowi łamanie unijnych zasad konkurencji a także realizację strategii zmierzającej do podziału rynku gazu w krajach członkowskich z Europy Środkowej i Wschodniej, np. poprzez ograniczanie odbiorcom możliwości reeksportu gazu.
Osiem poszkodowanych państw UE
W ocenie KE rosyjski koncern utrudnia konkurencję na rynku gazu w ośmiu z nich: w Polsce, Bułgarii, Czechach, Estonii, na Węgrzech, Litwie, Łotwie i Słowacji.
Dla Polski i innych państw regionu oznaczało to wymierne straty finansowe, bo cena gazu dla naszego kraju jest indeksowana do cen ropy. W czasie gdy ceny ropy utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, odbiorcy rosyjskiego gazu w naszym kraju płacili za błękitne paliwo jedne z najwyższych stawek w Europie.
Gazprom łagodzi zobowiązaniami
W połowie marca tego roku KE przyjęła zobowiązania Gazpromu, odpowiadające na zarzuty w sprawie nadużywania pozycji monopolisty na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. Rosjanie mają zapewnić swobodny przepływ surowca w regionie, a Bruksela nie będzie występować o kary. Oznacza to brak formalnego uznania naruszenia reguł konkurencji ze strony rosyjskiego potentata i uniknięcie przez niego kary finansowej. W grę wchodzi kara w wysokości do 10 proc. globalnego obrotu koncernu.
Warunki porozumienia
W myśl porozumienia z Komisją Gazprom ma m.in. wyeliminować ograniczenia dotyczących reeksportu gazu i ułatwić odsprzedaż tam, gdzie nie ma połączeń. Ma też zapewnić, że ceny gazu w Europie Środkowej i Wschodniej będą odzwierciedlać ceny rynkowe. Jednocześnie Bruksela zwróciła się do zainteresowanych państw regionu, w tym Polski, o komentarze na temat propozycji Gazpromu. Czas na przesłanie uwag to siedem tygodni. Dopiero po ich przeanalizowaniu KE ma podjąć decyzję, czy zobowiązania Gazpromu wystarczą, by zamknąć postępowanie.
Decyzji Komisji rozczarowała
Marcowa decyzja KE rozczarowała jednak nie tylko Polskę, ale i niektórych europosłów ze wszystkich głównych frakcji. Napisali oni list do unijnej komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager, w którym wskazali, że Gazprom nadużywał dominującej pozycji, przez co konsumenci - zarówno przemysłowi, jak i gospodarstwa domowe - przepłacali za surowiec.
W liście stwierdzono, że brak środków karnych to niebezpieczny precedens, bo jest sygnałem, że UE nie jest zbytnio przywiązana do ochrony swoich zasad i obywateli. Również PGNiG ocenił tuż po opublikowaniu stanowiska KE, że nie zdiagnozowano w nim wszystkich problemów wynikających z praktyk monopolistycznych stosowanych przez Gazprom.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.