ZŁAPAŁ... NO, KTO KOGO?
Dawno, dawno temu, w jakiejś radiowej humoresce, bohaterka, ustami Ireny Kwiatkowskiej, zgłaszała pod adresem swego dopiero co poślubionego męża oczekiwanie przeniesienia przez próg. Gdy ten oświadczył, że niestety fizycznie nie da rady, zaproponowała, że może chociaż ją jakoś przez ten próg przerzuci, ale okazało się, że nawet przeciągnięcie przerastało jego możliwości. Z uwagi na słabnącą kondycję fizyczną męskiego rodu, być może należałoby z przenoszenia przez próg zrezygnować? A może uzależnić ten zwyczaj od nawyków kulinarnych panien młodych? Waga „wegańska” – można przenieść; waga „fastfudowa” – przenoszenie ,a nawet przeciąganie odpada. Skojarzyło mi się to nie z powodu sezonu ślubno-weselnego, choć zdaje się, że w tegorocznym karnawale szału nie ma (może dlatego, że długi i się rozłożyło) ale z powodu przerzucania, podrzucania, itp., kontynuując niejako myśl z mojego poprzedniego felietonu…
Wspomniałem wiadomość, która lotem błyskawicy obiegła niektóre portale informacyjne (te o dość specyficznym charakterze) jakoby do ogrodu rodziny, skądinąd jakże lubianych aktorów, państwa Stuhrów, podrzucano w dużych ilościach zużyte prezerwatywy. Na dowód publikowano zdjęcie Macieja Stuhra, trzymającego w dłoniach corpus delicti w rzeczonej sprawie. I choć trudno wymyślić coś bardziej absurdalnego, to jednak wielu dało się nabrać na ten typowy fake news. Dało się też nabrać - co sprawdziłem empirycznie - na stosownie do zasadniczego przekazu absurdalne komentarze. To najjaskrawszy z możliwych dowód, że ludzie obarczeni podczas odbioru otaczającej ich rzeczywistości „pomrocznością jasną”, bądź będący na odpowiednio wysokim poziomie zamroczenia w wyniku nie tyle przyjęcia substancji psychoaktywnych, co własnej zapalczywości, są w stanie przyjąć każdą bzdurę, głupotę, każdy absurdalny wymysł, a każdy happening i performance uznać za żywą tkankę życia społecznego.
Choćby bohaterami byli przebrani za superbohaterów i clownów pensjonariusze odosobnionych placówek, leczących głębokie zaburzenia psychiczne. Najgorsze jest jednak to, że na tej podstawie całe rzesze ogłupionych obywateli podejmują ważne życiowe decyzje. Stąd tylu klientów różnych wydrwigroszy, żerujących na tej głupocie, a i chciwości, fałszywych uzdrawiaczy, żerujących na tej głupocie i naiwności, fałszywych proroków, żerujących… No, oni tylko na tej głupocie… I nie oszukujmy się; nikt z nas nie jest wolny od podatności na jakiś rodzaj informacyjnego faku, tylko różna jest wysokość progu naszej naiwności, głupoty, potrzeby sensacji. Ale skoro już to wiemy, to tym bardziej powinniśmy być ostrożni. Tymczasem wielu ślepych i bezradnych jest jak nowo narodzony kociak.
Skąd się to wszystko w nas bierze? Umiejętne zagranie na emocjach, wyjście naprzeciw emocjonalnym oczekiwaniom na ogół dość skutecznie zamydla oczy, usypia ostrożność, unicestwia całe dotychczasowe doświadczenie i wiedzę wynikającą z edukacji. Gdy nadchodzi otrzeźwienie, na ogół jest już „po ptokach”. Zatem nie wierzcie Państwo w każdą bzdurę - czy to będzie bulwersujące, sensacyjne wydarzenie, czy opływająca lukrem i mieniąca się wszystkimi kolorami tęczy obietnica.
Sprawdzę Państwa…
Jurek Ciurlok „Ecik”
Z TASZY LISTONOSZA
Dziedziczność
Do pewnego ginekologa przyszła młoda pacjentka uskarżająca się na to, że nie może zajść w ciążę. Poinformowała o wszystkich próbach i o tym, że wykluczono bezpłodność męża…
- A czy pani matka – zapytał lekarz – miała potomstwo?
- Jak to? – zapytała zdumiona pacjentka. – Nie rozumiem panie doktorze…
- No bo widzi pani, to może być dziedziczne…
Ach te przyzwyczajenia…
W pewnej przychodni sąsiadowały ze sobą gabinety laryngologiczny i ginekologiczny. Obaj specjaliści bardzo się lubili i wyświadczali sobie drobne przysługi. Pewnego razu laryngolog musiał wyjść na chwilę, więc poprosił kolegę, by w razie czego zajął się jego pacjentami aż do powrotu. Po chwili przyszła do laryngologa pacjentka.
- Proszę się rozebrać i usiąść na fotelu – poprosił ginekolog.
- Ale mnie tylko boli gardło – próbowała protestować młoda dama.
- Ach w takim razie proszę się rozebrać, usiąść na fotelu, otworzyć usta i głośno powiedzieć: aaaaa…
Rutyna
Pewien znakomity lekarz pobierał za pierwszą wizytę w prywatnym gabinecie 300 złotych. Za kolejne już tylko 100 złotych. Pewnego razu trafił do niego bogaty, ale znany ze skąpstwa biznesmen. Udając, że to już kolejna wizyta, od progu zawołał z jowialnym uśmiechem:
- Witam szanownego pana doktora! Jestem ponownie, jak pan kazał poprzednio.
- Bardzo się cieszę – odpowiedział lekarz, jakby nigdy nic. – Proszę się rozebrać…
Następnie lekarz zbadał pacjenta z całą skrupulatnością i kazał się ubrać.
- No i co? – zapytał pacjent, zadowolony z udanego fortelu.
- Wszystko w porządku. Proszę nadal stosować się do wszystkiego, co poleciłem poprzednio i brać zapisane lekarstwa…
Straszna choroba!
- Co panu dolega?
- Wszystko, panie doktorze, dosłownie wszystko! W sercu kłucia, w żołądku piecze, gniecie wątroba i bolą nerki, w płucach świszcze, migreny nie dają spać, nerwy rozstrojone, we wszystkich stawach rwanie, a w kościach łupanie... No i ja sam także niedobrze się czuję…
Poprawa…
Stały bywalec pewnej restauracji zauważył, że od pewnego czasu porcje zaczęły się robić coraz mniejsze. Zaczął więc na to uskarżać się właścicielowi, ale bez skutku. Na domiar złego, któregoś dnia znalazł włos w podanym mu daniu.
- To skandal! – wykrzyczał w twarz właścicielowi. - Nie dość, że porcje coraz mniejsze, to teraz jeszcze ten włos!!!
- Ależ proszę się tak nie denerwować – odpowiedział niezbity z tropu gospodarz. – Po prostu staram się, jak mogę. Ponieważ skarżył się pan od pewnego czasu na zbyt małe porcje, to dziś jest ona o włos większa…
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
Rozmawiało dwóch zatwardziałych hazardzistów.
- Dziwna rzecz – stwierdził pierwszy. – Zawsze wygrywasz w karty, a jeszcze nigdy nie udało ci się wygrać na wyścigach. Skąd się to bierze?
- Wytłumaczenie jest proste - odparł drugi. – Koni nie mogę potasować…
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Wespazjan Kochowski
(1633-1700)
Karanie excessivarum
Przodek grzeszył a czemuż karanie u słupa
Niewinna za cudzy grzech podejmuje dupa?
Czy, że wprzód wina, pozad kara następuje
I za przodków występek zadek pokutuje?
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ
Co odpowiada mieszkaniec Grójca, gdy go w księgarni pytają, czy chce coś lekkiego?
- Niekoniecznie bo mieszkam blisko a w dodatku jadę samochodem…
Co to jest „pieszczotka” w mniemaniu mieszkańców Kłaju?
- To krzyżówka psa ze szczotką…
Co wywołuje uśmiech?
- Jeden dowcip o Wąchocku.
Co wywołuje kupę śmiechu?
- Zarządzenia sołtysa Wąchocka…
Dlaczego nagle podwoiła się liczba mieszkańców Marklowic?
- Bo wszyscy wyszli z siebie na wieść, że mają być przyłączeni do Wodzisławia…
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH
Jeśli doda się do siebie kolory czerwony i czarny, to jakby nie mieszać, zawsze z tego na koniec wyjdzie brunatny.
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.