Z Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju powinny być wydzielone trzy resorty: transportu, budownictwa i gospodarki morskiej - uważa poseł PiS, b. minister transportu Jerzy Polaczek. Ocenił, że obecna struktura MIR nie zdała egzaminu.
Jak podkreślił, już w 2014 r. na kongresie programowym Prawo i Sprawiedliwość wskazało na potrzebę przywrócenia Ministerstwa Transportu, Ministerstwa Budownictwa, Ministerstwa Gospodarki Morskiej oraz resortu odpowiedzialnego za koordynację wykorzystania funduszy unijnych.
- Te działy gospodarki muszą być przedmiotem szczególnej aktywności państwa. Z perspektywy czasu widać gołym okiem, że to kaprys ówczesnego premiera Donalda Tuska, który (...) powołał ze względów wizerunkowych "super resort". Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju jest regresem w szczególności dla polityki państwa względem transportu - zaznaczył.
Były minister transportu ocenił, że przyjęty we wrześniu przez rząd Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2014-2023 (z perspektywą do 2025 r.) nie został poprzedzony rzetelnymi analizami eksperckimi.
W ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy przybyło na papierze ponad 1000 km nowych dróg, które zostały wpisane do rządowego programu. W stosunku do wielu wpisanych w ostatniej chwili do dokumentu rządowego odcinków dróg można mieć uzasadnione wątpliwości, co do braku zaawansowania przygotowań do ich realizacji.
B. minister transportu w rządzie PiS uważa, że w ostatnich latach w inwestycjach drogowych mieliśmy bardzo spektakularne niejednokrotnie przykłady bankructw czy problemów z realizacją, zwłaszcza projektów autostradowych czy ekspresowych.
- Trzeba ustandaryzować przepisy techniczne, towarzyszące rzetelnemu prowadzeniu inwestycji. Potrzebna jest inicjatywa legislacyjna w tym zakresie, jak również dialog ze środowiskiem naukowym i inżynieryjnym. Odbudujemy merytoryczny dialog i będziemy współpracować z fachowcami, specjalistami, którzy mogą w tej sprawie wnieść bardzo wiele cennych i rzetelnych propozycji.
Jak mówił, przy realizacji inwestycji drogowych w ostatnich latach brano najczęściej pod uwagę "najniższą cenę w ramach formuły projektuj i buduj".
- Żaden trudny projekt, który zakończył się albo upadłością czy bankructwem, nie został przez aparat, jaki ma do dyspozycji rząd, przeanalizowany pod kątem oceny, co należy zmienić w systemie realizacji inwestycji, aby ta powtarzalność błędów nie towarzyszyła kolejnym projektom - ocenił. - To jest również postulat PiS, który powinien być pilnie przepracowany po to, by wykonawcy i zamawiający mogli w sposób efektywny rozliczać się ze środków europejskich. Wykonalność inwestycji drogowych, która jest wpisana do dokumentów rządowych musi być stuprocentowa, bo inaczej, tak jak w inwestycjach kolejowych, mogą temu towarzyszyć fundamentalne problemy z rozliczeniem pieniędzy unijnych z Komisją Europejską.
Jako bardzo zły określił stan Krajowego Funduszu Drogowego, z którego finansowana jest budowa i przebudowa dróg krajowych.
- Ma on kilkadziesiąt miliardów złotych zobowiązań i funkcjonuje w mechanizmie rolowania długu. Brakuje w tym zakresie aktywnej polityki, która generowałaby wpływy własne - oprócz opłaty paliwowej, choćby z systemu poboru opłat na autostradach, zwłaszcza od pojazdów ciężarowych. Trzeba bardzo pilnie ujednolicić - w interesie kierowców - system poboru opłat na autostradach (państwowych zarządzanych przez GDDKiA a także przez koncesjonariuszy) i rozszerzyć system elektronicznego poboru opłat na kolejne odcinki dróg.
Poseł PiS ocenił, że potrzebna jest też "racjonalna i przewidywalna rządowa polityka niskiego myta za płatne odcinki autostrad".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.