WŁASNY KĄT ZA WYSOKIM MUREM
Są dwie popularne piosenki o zupełnie przeciwstawnym wydźwięku. Wspólne mają dwie rzeczy: obie mówią o murach i obie mają socjalistyczny rodowód. Jedna z nich, to piosenka o budowaniu nowego domu, w której autor wyraził życzenie: "niech się mury pną do góry". Druga to pieśń o wolności, w której autor wyraża nadzieję, że: "mury runą". Ta druga powstała wcześniej od pierwszej i towarzyszyła socjalistycznym brygadom, walczącym z prawicową falangą generała Franco podczas wojny domowej w Hiszpanii w 1936 roku. Po półwieczu, paradoksalnie, towarzyszyła w Polsce tym, którzy raczej socjalizmu nie popierali i rozwalali mury, o których była mowa w pierwszej piosence. Jak widać sztuka bywa jednak uniwersalna. Choć znając pryncypialność i prostolinijność naszego społeczeństwa, to niejeden prędzej by się udławił, niż zaśpiewał, że: "mury runą", gdyby wiedział, że to ideowi przodkowie tych, których on teraz zwalcza, ów tekst i muzykę wymyślili - najpewniej z podszeptu szatana, żeby po latach ludziom zrobić tak brzydkiego psikusa. Swoją drogą, to niezwykle zabawne, że wśród odśpiewujących, jak jaki hymn, tę pieśń, wymierzoną prosto w niesławnej pamięci "caudillo", było tak wielu jego wielbicieli. Zawsze mnie bawiło namaszczenie z jakim odśpiewywali pieśń swoich ideowych wrogów, zapewne kompletnie nie mając świadomości tego.
Jednakowoż nie z powodu ideowych fundamentów, lecz z powodu samych murów dziś mi się zebrało na historyczne śpiewy. Bo - by rzec poetycko - tak, jak czas siewu i czas zbioru, są czasy ich wznoszenia i czasy burzenia i potem znowu czasy wznoszenia. Dziś głównie za sprawą naszych "bratanków" z południa. Nie mam na myśli zespołu, który swą największą popularność ma już za sobą, ale może gdy ją miał to zdążył coś pobudować. Mówię o węgierskim pomyśle wzniesienia wysokiej na kilka metrów i długiej na stokilkadziesiąt kilometrów tamy na granicy z Serbią. Tamy, która ma zatrzymać niebezpieczną falę powodziową ze świata orientu. Takie pomysły mają długi rodowód. Warowną twierdzę ze swego państwa uczyniły starożytne Chiny. Sławny mur miał ich uchronić przed zalewem Mongołów. Ale choć wielki był - i jest nadal - to nie uchronił. Mongołowie przybyli, zobaczyli i zwyciężyli, ale z perspektywy czasu widać, że Chinom jakby z tego powodu nie ubyło, a nawet wręcz przeciwnie.
Potem, przez tysiąclecia na całym świecie okazywało się, że nie ma murów nie do przebycia i nie do zburzenia. Najświeższym przykładem jest mur berliński, który legł - jak na dzisiejsze czasy przystało - w świetle fleszy i przy muzyce. Również tej pieśni hiszpańskich socjalistów o murach, które runą. Jeszcze mur na granicy USA z Meksykiem jako, tako się trzyma, choć szczelny bynajmniej nie jest. I mur w Izraelu wokół Palestyńczyków takoż. "Bratankowie" chyba im pozazdrościli. Ale zanim zdążyli wykopać dziurę pod pierwsze wiadro betonu, zanim nawet zdążyli ogrodzić plac budowy i powiesić tablicę informacyjną z nazwiskiem kierownika budowy, inwestora, telefonem na policję itd., to "fala" dotarła i w miejscu nieistniejącej tamy przepłynęła, zatrzymując się dopiero w madziarskiej stolicy. To taka powtórka z historii, bo ponad tysiąc lat temu, te same tereny zalała fala Hunów, czyli przodków naszych "bratanków" od miecza i szklanki. Na szczęście znaleźli się tacy, co zalewania się nie boją i tę falę od "bratanków" wypompowali do siebie. Może to jakaś wielowiekowa umowa, bo przed tym tysiącem lat z okładem to właśnie Bawarowie, razem z Hunami zalewali węgierską nizinę i austriacką Karyntię, wypłukując z nich Słowian. Nieważne. Ważne, że wszystkim ulżyło i można dalej mur budować, żeby kiedyś znowu było co burzyć. Bo taki świat bez burzenia byłby strasznie nudny, nieprawdaż?
Wiem, że i w naszym pięknym kraju troską wielu jest, że obecnie żadnego takiego muru na miarę naszych aspiracji i możliwości, który otwierałby oczy niedowiarkom i nie był naszym ostatnim słowem, nie posiadamy. Zastanawiam się usilnie, gdzie byłoby najlepiej go wznieść? Ale może wystarczą mury, które wielu obywateli naszej rozkwitającej ojczyzny ma w swoich głowach? One wystarczająco chronią nas przed wszelkimi "falami" z zewnątrz. Są nieprzepuszczalne dla nikogo i niczego, niezniszczalne i dzięki temu czynią bezpiecznym ów ciasny, ale własny kąt, w miejscu, w którym wyrosły.
Jurek Ciurlok "Ecik"
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Czym się charakteryzuje "kiełbasa strażacka" z Wąchocka?
Tym, że jak za jeden koniec się ściśnie, to z drugiego tryska woda...
Dlaczego marklowiccy rolnicy usiłują skrzyżować pszenicę z dynią?
Żeby uzyskiwać naprawdę dorodne ziarno...
Jak poradzili sobie mieszkańcy Poraża z zamarzaniem szyb samochodowych zimą?
Zwyczajnie: wszystkie wybili...
Dlaczego autobus na przystanku w Kamujku otwiera tylko środkowe drzwi?
Bo tylne są jeszcze za Kamujkiem a przednie już przed...
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
Przed wojną dwóch będzińskich Żydów stoi przed plakatem reklamującym gościnny występ teatru pantomimy.
- Ty popatrz tylko - mówi jeden. - Tu piszą, że "Pantomima". Ty Abram nie wiesz czasem, która to ta "Pantomima"?
- Aj Srul, ale ty meszuge jesteś! Nie kto, tylko co? To, rozumiesz, taki teatr jest, że aktorzy rozmawiają, ale nic nie mówią...
Chaim, drobny kupiec ze Starego Sosnowca, zachorował, ale szkoda mu było tracić na lekarza. Wreszcie po namowach żony i przyjaciół, i że czuł się coraz gorzej, poszedł.
- Co panu dolega? - zapytał lekarz od progu.
- Mnie? Przeważnie wątroba.
- W takim razie proszę się rozebrać.
- Panie doktor, to pan mnie nie wierzy na słowo???
Po ślubie rabbiego Barucha z Jaworzna, zebrani na uczcie chasydzi zaintonowali skocznego "wulacha". W tym momencie Herszel zerwał się z ławy, wyjął ogromną czerwoną chustkę i zaczął przy niej manipulować.
- Co ty wyprawiasz? - ofuknął go jeden ze starszych.
- Nic takiego, ja sobie tylko zawiązuję węzełek, żeby tę melodię zapamiętać...
PRZYSŁOWIA I POWIEDZONKA
Niy dali Pónbóczek świni rogów, bo by nimi bódła - ale niejedna i tak bodzie.
Niy do zwady, niy do rady - do niczego?
Niy dobrze tam, kaj chop, babie, do gorków zaglóndo - a to taki archaiczny przejaw feminizmu.
Niy dobrze wilkiym uorać - no o tym bym nie pomyślał!
Niy dróż sie za daleko, bo inkszy na Cia czeko - nie bardzo pojmuję przesłanie, ale czasem faktycznie nie warto podejmować zbyt długiej drogi.
ZAGADKI
Co mówi pralka do dwóch innych, które się kłócą?
Bardzo proszę, tylko bez publicznego prania brudów...
Co mówi kostka masła na widok butelki śmietany?
I pomyśleć, że tak wyglądałam za młodu...
LIMERYK
Ze zbioru Jerzego Marii Cyceliana Dmuch-Walińskiego
Pewna dziewica z miasta Ogrodzieńca
Nieco przed czasem pozbyła się wieńca.
Jej ojciec, zbulwersowany,
Zdjął duże widły ze ściany
I przebił nimi straceńca.
Przestroga: Zainteresuj się przed wzwodem
Swojej partnerki dowodem,
A nie pieprz bez pojęcia...
Z TASZY LISTONOSZA
Przykra pomyłka
Przed sądem w Nowym Targu toczyła się sprawa o pobicie. Janek Skrynciół został oskarżony o dotkliwe pobicie żony swojego sąsiada.
- Dlaczego oskarżony dopuścił się takiego bezprawia? - zapytał sędzia.
- Na mój dusiu, Wysoki Trybunale, jo zech ni wiedzioł, ze dopuscum się jakigoś bezprawio. Ino ze, kruca fuks, tak było cimno, ze jo ni poznoł, ze to Władkowo baba, inoch myśloł, ze to mojo...
Niebezpieczna ciekawość
Na wsi. W wolnej chwili ksiądz postanowił zreperować parkan wokół plebanii. Tak, dla relaksu. Wziął żerdki, gwoździe, młotek i poszedł wymienić spróchniałe sztachetki. Spostrzegł to sześcioletni Józuś z sąsiedztwa i natychmiast przybiegł, stanął za plecami księdza, którego wcześniej grzecznie pozdrowił i zaczął się uważnie przyglądać jego poczynaniom. Po chwili księdza zaczęło to niepokoić, bo jego dłonie, które śledziły uważne oczy Józusia, zaczęły nieco drżeć, uderzenia młotka stawały się coraz bardziej niepewne. Wreszcie ksiądz, ukrywając zdenerwowanie, zapytał:
- Józusiu, nie masz nic do roboty?
- Nie, proszę księdza...
- A czy ty aby nie chcesz zostać stolarzem, albo cieślą, jak Pan Jezus?
- Nie proszę księdza...
- To dlaczego mi się tak przyglądasz?
- Bo chciałbym się dowiedzieć co księża mówią, jak się w palec uderzą...
Konkretne marzenie
- Kim chciałbyś być - pyta ojciec kilkuletniego synka - jak już będziesz duży?
- Tatusiu, ja bym chciał być biustonoszem. Taką dużą piąteczką...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Przyjaciół nigdy nie ma się za wielu, choć czasem miewa się ich dość!
Pyrsk!!!
ecik.gornicza@gmail.com
Trybuna Górnicza "Ecik", ul. Kościuszki 30, 40-048 Katowice
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.