Bywa różnie, poprzecznie i podłużnie...
Ale jaja! Takim okrzykiem zwykliśmy kwitować wszelkie zaskakujące nas, przeważnie komiczne lub tragikomiczne, zjawiska. Dajemy tym okrzykiem wyraz swemu rozbawieniu, czasami idącemu w parze ze zdziwieniem, a nawet złością. Jeśli kaliber zaskakującego nas zdarzenia jest grubszy, bardziej nas ono bulwersuje, wówczas wzmacniamy naszą werbalną ekspresję zawołaniem: "O ja pier...!!!". Na użytek wyrażania różnych stanów emocjonalnych stworzyliśmy cały arsenał zawołań, okrzyków, jęków. Jedne się starzeją, inne je zastępują. Czasami zmienia się ich zawartość semantyczna. Bywają barwne, lub sprowadzające się do monosylab, typu: "Ojej!", "Och!", "Juła!". To ostatnie, to tradycyjny śląski wyraz zachwytu i zadowolenia - dziś rzadko w użyciu, a szkoda, bo ładny. Natomiast coraz częściej środki ekspresyjnego a lakonicznego wyrażania kłębiących się w naszych głowach myśli i uczuć - zbyt skomplikowanych, by je opisywać pełnymi zdaniami - są po prostu mniej czy bardziej szpetnym przekleństwem. Dlatego coraz trudniej zrozumieć istotę wyrażanych emocjonalnie, bezkompromisowo i bezpretensjonalnie głębokich treści.
Oto przykład. Niegdyś popularnym sposobem wyrażenia dezaprobaty wobec nieprzyjemnych zdarzeń dopadających nas znienacka, był okrzyk: "A niech to trafi szlag!". Skrócił się on do: "Szlag trafił!", "A niech to!", "By to szlag!" i kilku podobnych. Wreszcie, całkiem współcześnie pozostało samo: "Szlag!". I nagle zauważyłem, że w zależności od intonacji głosu ten niegdyś mocny środek ekspresji, związany z negatywnymi napięciami, może wyrażać pozytywne emocje, pełne aprobaty i zachwytu, choć niepozbawione zdziwienia. W zależności od intonacji, powiadam. Intonacja jest ważna. Wyraz, będący najpopularniejszym znakiem przestankowym we współczesnej polszczyźnie, chwilą na zastanowienie, substytutem wszelkich innych słów, a pierwotnie będący łacińską nazwą krzywizny, właśnie w zależności od intonacji może wyrażać całą gamę najgłębszych przeżyć i przemyśleń w sposób jasny, komunikatywny i prosty. Przerażenie i radosną euforię, wściekłość i błogostan, zachwyt i obrzydzenie - no dosłownie wszystko, włącznie z najbardziej skomplikowanymi konkluzjami natury filozoficznej, psychologicznej i socjologicznej.
Dlaczego mi się dziś tak zebrało na semantyczno-psychologiczne rozważania? Powód jest prosty: otóż wszystkie owe równoważniki zdań, monosylaby, wulgarne słówka i wszelkie jeszcze nieusystematyzowane wyrażenia służące temu samemu, co poprzednie, przyszły mi na myśl w jednej krótkiej chwili. Nie, nie - pragnę od razu uspokoić - nie chodzi o zmiany na różnych szczeblach władzy ani spadek wartości akcji Bogdanki, ani nawet o tajne akta, które przestały być tajne. Do tego rodzaju "rozrywek" jestem przyzwyczajony i nie wywołują już u mnie zbyt gorących emocji. W każdym razie nie większe niż dzisiejszy widok mojej sympatii z czasów, gdy big-beat królem był. Owo wstrząśnienie mej jaźni wywołała natomiast informacja o transakcjach, których obiektem jest uzdrowisko Ustroń. Jakiś czas temu sprzedano je polsko-amerykańskiej spółce, która zajmuje się m.in. tworzeniem u nas ośrodków kardiologicznych. Sprzedano za 90 milionów złotych, uprzednio dokonując wielu kosztownych modernizacji. Nowy właściciel też modernizował za jakieś 60 milionów złociszy w ciągu trzech lat. A teraz, jak słychać - choć chyba jeszcze nie całkiem oficjalnie - sprzedaje. Podobno dlatego, że nie "wyrabia" i ma długi - jakieś 500 milionów. Wieść gminna niesie, że Chińczycy zaoferowali jakieś półtora miliarda złotych za całą firmę, w której uzdrowisko Ustroń jest największym i najsmaczniejszym kąskiem. Podobno o 300 milionów więcej niż inni oferenci. Sami od siebie zaproponowali. I teraz możecie Państwo przeanalizować opłacalność wcześniejszej sprzedaży uzdrowiska, a następnie użyć całego arsenału, który dziś omawiałem...
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU!
PRZYSŁOWIA I POWIEDZONKA
Na cudzym sie niy upasiesz - to chyba niezbyt znane...
Na dwóch stołkach siodo - wyjątkowo nie chodzi o karierowicza, lecz o dwulicowca; choć to się często pokrywa.
Na gupigo niy trza gnoja wozić; sóm go na sia nawiezie - to barwna i zrozumiała definicja głupoty.
Na grziby trza chodzić wtedy, kiej rosnóm - no niby oczywista oczywistość, ale...
Na torg bez piynindzy, bez toworu du dóm - bo z niczego nie ma nic i tyle...
Na kogo uważuje, a siebie zakopuje - bo może altruista?
Na kołoce gymba skoce, a na chlyb aże świygoce - zrobiłem się głodny...
KÓNSKI Z BELE KÓND
Dobry zwyczaj nie pożyczaj...
Pewien operatywny mężczyzna miał potężne długi u wielu osób, lecz nieszczególnie się tym martwił. Któregoś dnia zapytał go kolega:
- Co ty robisz, gdy spotykasz swoich wierzycieli? To musi być straszne?
- Ależ ja ich wcale nie spotykam.
- Niemożliwe! Jak ci się udaje???
- To proste: ja jeżdżę autem, a oni autobusami, tramwajami i chodzą piechotą...
Świetny argument
Do pewnego biznesmena, który miał niewiarygodne powodzenie w interesach, zwrócił się znajomy mniej łaskawie traktowany przez los:
- Mam do ciebie serdeczną prośbę: pożycz mi 3 tysiące. Masz takie szczęście w interesach, że niemożliwe, żebym ci nie zwrócił...
Skojarzenia
Na ulicy spotyka się dwóch znajomych.
- Och! Ile razy cię widzę - odzywa się jeden - przypomina mi się Wacek!
- Ale dlaczego? - dziwi się drugi. - Przecież wcale nie jestem do niego podobny...
- Tak, to prawda, ale on też jest mi winien kilkaset złotych...
Przysługa
- Jeśli do jutra nie zdobędę 15 tysięcy, to będę musiał palnąć sobie w łeb! - z udawaną rozpaczą w głosie zwrócił się do znajomego dość powszechnie znany utracjusz i wydrwigrosz. - Bądź przyjacielem i pomóż mi!
- Przykro mi, ale to niemożliwe - cierpko odparł zagadnięty. - Niestety, nie mam pistoletu...
Zmartwienie
Zefel z bardzo zmartwioną miną idzie ulicą. Najwyraźniej ma poważny problem. W takim stanie natyka się na Ecika, który zauważywszy, że coś jest nie tak, zapytał bez ogródek:
- Te, Zefel, co mosz tako gymba krziwo, jakby ci psi krupy zjedli???
- Ach, szkoda godać... Padóm ci, jakigo jo móm pecha! Wczora żech pożyczoł uod Fridka tysiónc złotych, a dzisiok żech sie dowiedzioł, że uón w nocy zmar nogle...
- I ty padosz, że to ty mosz pecha???
- Nó toć chopie!!! Dyć uón chcioł mi pożyczać dwa tysiónce...
Zgodność
- Już nie mogę znieść tego Dzidka - dzieli się swoimi odczuciami kolega z kolegą. - Okropnie działa mi na nerwy! Wprost nie mogę na niego patrzeć!
- No popatrz tylko: to zupełnie tak samo jak mnie! A ile mu jesteś winien???
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Narodowa zabawa
Przecław Smolik
(1877-1947)
A gdy się bawisz, bracie, baw się narodowo:
Przywdziej kontusz, rycz: "Polska"... i urżnij się zdrowo.
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
Zapytajcie jasnowidza
Spotyka się dwóch drobnych handlarzy.
- Dzień dobry, panie Zuckermann. Dobrze, że pana spotykam. Pan pamiętasz, że rok temu pożyczyłeś ode mnie 6 tysięcy?
- Oczywiście, że pamiętam! Bogu dziękować, pamięć mam dobrą, panie Blumberg.
- Aj, to bardzo dobrze, panie Zuckermann. Bardzo dobrze, że pan pamiętasz. Ale kiedy pan oddasz?
- Panie Blumberg, czy ja wyglądam jak jaki prorok ze świętej księgi?
- No nie, panie Zuckermann. Ale dlaczego pan pytasz?
- No bo jak ja nie jestem prorok, to skąd ja mogę wiedzieć, kiedy ja panu oddam, panie Blumberg...
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Dlaczego wokół Wąchocka wycina się lasy?
Żeby nauka nie miała dokąd pójść...
Jak silne były huragany w Marklowicach?
Tak silne, że wszystkie psy przy budach obdarło ze skóry...
Farmaceuta w Porażu dokonał epokowego odkrycia: stworzył recepturę maści na zmarszczki. Maść okazała się tak skuteczna, że gdy na próbę posmarowano nią dach na domu sołtysa, to się falisty eternit wyprostował...
Jakie mają konie w Rzykach?
Chude i płochliwe. Jeden, jak się wystraszył, to przez chomąto wyskoczył...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Jeżeli już czwarty dzień z rzędu źle się czujesz i nic ci się nie chce, to znaczy, że jest już czwartek...
Pyrsk!!!
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.