ŻEBY RĘCE I NOGI SPOKÓJ MIAŁY
Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce! Albo: żeby wam się chciało chcieć... Te dwa powiedzonka dość dobrze charakteryzują jedną z podstawowych ludzkich cech i motorów postępu: lenistwo. Tak, tak... Nie pomyliłem się: motorów postępu. Bo jeśli Państwo dobrze się zastanowią, to wiele wynalazków powstało w celu odjęcia sobie obowiązków, wysiłku. Te wszystkie zmywarki, pralki, mikrowele i inne duperele... A samochód? A koszule non iron? Pilot do telewizora i do bramy? A najbardziej telewizor... Telewizor sprawia, że nie musimy w ogóle niczego robić, poza posilaniem się - oczywiście telewizor ze sprawnym pilotem. Siedzimy sobie albo nawet leżymy wygodnie, a telewizor za nas robi wszystko. Jedyny wysiłek z naszej strony to ruch palca - najczęściej kciuka - na przyciskach pilota.
Wydawać by się mogło, że po stworzeniu telewizji w jej obecnej, doskonale bezmyślnej formie (oczywiście są niechlubne wyjątki w postaci nielicznych programów o sztuce, nauce i innych takich, ale one potwierdzają regułę bezmyślności doskonałej) dzieje ludzkie się zamkną. Po wynalezieniu tego perpetuum mobile ludzkiego lenistwa nic już nie będzie do wynalezienia. Tak niestety nie jest. Bo okazało się, że wynalazki schlebiające ludzkiemu lenistwu - o których najczęściej dowiadujemy się z telewizora - zmuszają człowieka do jeszcze większego wysiłku dla ich zdobycia, utrzymania i wykorzystania. Jedne pociągają za sobą konieczność zdobycia kolejnych, a potrzeby te mnożą się w tempie rozrodczym szczura i w ilości także podobnej do wielkości wzrostu szczurzej populacji. A to z kolei sprzyja rozwojowi innej cudownej ludzkiej cechy: chciwości, której innym razem poświęcę więcej uwagi. I teraz dopiero, na tym fantastycznie rozwiniętym w dzisiejszych czasach fundamencie, wyrosła najwyższa, najdoskonalsza forma walki z jakimkolwiek lenistwem: korporacja. Korporacja wydusi z każdego raczej życie, niż pozwoli mu zgnuśnieć w jakimkolwiek lenistwie. No może z wyjątkiem lenistwa intelektualnego, bo intelekt wyższy od intelektu laboratoryjnego szczura raczej korporacjom przeszkadza.
I tak to ludzkość sama się broni przed swoim lenistwem, za co powinniśmy być wdzięczni korporacjom. To one pozwalają nam brać te kredyty, które potem w pocie czoła spłacamy i dzięki temu nie gnuśniejemy. To dzięki nim możemy kupować te różne urządzenia, których większości funkcji nigdy nie poznamy, bo do niczego nam nie służą, ale dzięki nim czujemy się tacy "trendy" (nawet gdybyśmy poznali, to zanim by to nastąpiło, już byłoby dawno nieaktualne). Bo postęp i nowoczesność dopadają nas i łapią za gardło każdego dnia. I tak to lenistwo zwalcza lenistwo jak szczepionka chorobę, zatem lenistwu wieczna chwała. Co zapewne szczególnie mogą docenić właściciele korporacji na wszystkich swoich jachtach, egzotycznych wyspach i w rezydencjach. Jeśli, drodzy czytelniczko/czytelniku, zrozumieliście, o co mi chodzi, to znaczy, że nie osiągnęliście jeszcze stanu lenistwa doskonałego swojego intelektu. Zatem pracujcie nad tym, pracujcie...
Jurek Ciurlok "Ecik"
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Artur Maria Swinarski
Zupa
Chełpiła się zupa,
Że jest rymem do biskupa.
Zupę zjadł głodny.
Tą drogą zupa
Poznała nowy rym do biskupa.
Jeśli się państwo zastanowią trochę, to z pewnością skonstatują, że treść powyższej fraszki jest niezwykle głęboka, bo nie jeden, co się chełpił, znalazł się osobiście w rymie do wersu o biskupie...
W pewien szczególny, choć niewyszukany sposób koresponduje z tym przemyślenie człowieka dojrzałego, z którym możemy się zapoznać dzięki stałej czytelniczce, pani Ewie z Katowic, a które zamieszczam w ramach rubryki:
Z NAUKOWEGO PUNKTU WIDZENIA
O rany! Jestem bogata:
srebro we włosach,
złoto w zębach,
kamienie w nerkach,
cukier w żyłach,
wapno w tętnicach,
czysta woda w kolanach,
stal w biodrach,
ołów w zadku,
ropa w zatoce
i nieograniczone dostawy gazu...
O czymś zapomniałam???
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
Dlaczego w Wąchocku podwyższono dzwonnicę w kościele?
Bo sznur do dzwonienia był za długi...
W Gabrowie z tego samego powodu wykopano pod dzwonnicą półtorametrową dziurę...
A dlaczego podobną dziurę wykopano przed domem sołtysa w Żabnicy?
Bo robił sobie zdjęcie do dowodu...
Dlaczego potem pojawiło się jeszcze pięć podobnych dziur?
Bo okazało się, że potrzeba sześciu odbitek...
Dlaczego sołtys zarządził w Wąchocku pełną mobilizację?
Bo w miejscowym barze pojawiła się wódka "Moskowskaja"...
Z TASZY LISTONOSZA
Ach ten marketing
Pewien lekarz otworzył właśnie nowy gabinet i czekał na swojego pierwszego pacjenta. Nagle ktoś zastukał do drzwi, a potem wszedł jakiś facet. Pielęgniarka długo i zawile zaczęła mu tłumaczyć, że trzeba cierpliwie poczekać, bo pan doktor ma mnóstwo pacjentów. W końcu lekarz kazał go wprowadzić, ale by zrobić na nim wrażenie, podniósł słuchawkę telefonu i zaczął fantazjować:
- Naprawdę nie mogę pana przyjąć, jestem strasznie zapracowany. No... może za miesiąc... Dobrze, proszę jeszcze zadzwonić.
Odłożył słuchawkę i westchnął:
- No widzi pan ile pracy? Ani chwili wytchnienia. A co pana do mnie sprowadza?
- Ja jestem z telekomunikacji. Przyszedłem podłączyć telefon...
Zagadki ewolucji
Przed wiejskim sklepem dwóch meneli popija sobie wino białe, owocowe, bardzo słodkie. Nagle na rowerach podjeżdża dwoje wysportowanych, młodych ludzi. Dobrze ubranych, uśmiechniętych... Wchodzą do sklepu i po chwili wychodzą z butelkami wody mineralnej, którą zaczynają powoli popijać.
- Popatrz - mówi jeden z pijaczków. - Wodę piją...
- No - mówi drugi. - Jak zwierzęta...
Gaduły w sądzie
- Czy oskarżony chce coś powiedzieć przed wydaniem wyroku?
- Nie, wysoki sądzie. To, co miałem powiedzieć, oznajmił już mój adwokat. A to, czego nie chciałem - prokurator.
Po prostu...
Rozmawiają dwie teściowe:
- Co robi pani zięć?
- Zwykle to, co każę...
Dyplomatyczna odpowiedź
Pani na lekcji biologii pyta:
- Jasiu, powiedz mi, ile pies ma zębów?
- Pies? Pies ma cały pysk zębów...
I po wakacjach...
Do baru przyszedł Ecik z koszykiem. Usiadł na wysokim stołku i zamawia:
- Dejcie mi piwo i mały kieluszek do gorzołki, ale pusty...
Nieco zdziwiony barman spełnił jego życzenie. Wtedy Ecik wyciągnął z koszyka faceta wzrostu małego krasnala ogrodowego. Posadził go obok siebie na szynkwasie, dał mu pusty kieliszek, potem nalał do niego piwa, stuknęli się i zaczęli sączyć napój małymi łykami. Barmana w pierwszej chwili zamurowało, a potem dostał paroksyzmu śmiechu. Parskając co chwila, wykrztusił:
- Ale numer! Co za kurdupel!!! Czegoś takiego w życiu nie widziałem...
Na to Ecik zareagował oburzonym tonem:
- Tu sie ni ma z czego śmioć! To je mój nojlepszy kamrat: Masztalski. My byli we feryje na safari we Afryce. I my trefili do jednyj wioski i ta był taki szaman i cosik czarowoł... I jakeś ty mu to Masztalski pedzioł? Że co uón je? Rzić, a niy czarownik???
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Refleksja powyborcza: niejeden wybraniec jest wybrakiem. Ale za to wybrakiem pierwszej klasy!
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.