DAJ, DAJ, DAJ, NIE ODMAWIAJ, DAJ...
Niedawno w jakimś programie telewizyjnym zobaczyłem fragment audycji o korupcji w Polsce. Oczywiście mowa była o tym, czy lekarze "biorą", czy też nie, o policjantach drogowych z miękkimi sercami i głębokimi kieszeniami i takich, co miękkie serca może i mają, ale prywatnie, za to kieszenie mundurów zaszyte, o urzędnikach pracujących "pod biurkiem" itd., itp. Ludzie telefonowali do studia i opowiadali swoje historie, dwoje ekspertów komentowało, prowadząca - jak się to modnie mówi - moderowała. Opowieści były najróżniejsze: od błahych, po naprawdę poruszające. Doświadczenia też różne, bo jedni musieli gdzieś za coś "dać", zaś inni przeszli jakieś skomplikowane leczenie bez wydania złotówki na kwiaty. Od jednych żądano, od innych nie chciano, a jeszcze innym sugerowano.
Były opowieści o przetargach, w których jednym z warunków do spełnienia, była znajomość języka lapońskiego (sic!), choć chodziło o budowę czegoś nad Wisłą bez udziału Lapończyków. No ale czego to się nie wymyśli, żeby wygrał "swój". Przy takich okazjach zawsze przypomina się zdanie z filmu "Sami swoi" o sądzie i sprawiedliwości, co jest kwintesencją polskiego pojmowania uczciwości, a co znakomicie ujął też Sienkiewicz w postaci wywodów Kalego, zaś kilka wieków wcześniej Kromer w swojej kronice.
I kiedy tak się tego wszystkiego słuchało, to było jak w tym rosyjskim dowcipie: "I smieszno, i straszno". I tylko jedno mnie zastanowiło: otóż we współczesnym świecie cenniejsza niż cokolwiek innego jest informacja. Z tej jednej audycji odpowiednie służby mogły wyciągnąć informacji na rok pracy. Bez zakładania podsłuchów, bez opłacania informatorów. Tylko siąść, słuchać i rozdzielać zadania. Zadzwonił np. ktoś, kto miał jakąś sprawę majątkową do załatwienia w sądzie. Rzecz się ciągnęła, jak to w polskich sądach. Wreszcie adwokat tego kogoś powiedział mu, że sprawa zostanie natychmiast pomyślnie załatwiona, ale sędzia musi dostać dolę w wysokości 20 tys. zł - o ile dobrze pamiętam. Adwokat usiłował wyrażać się oględnie, ale klient był niezbyt rozgarnięty pod tym względem, więc wreszcie musiał się wyrazić wprost. Jak to się skończyło, nie zostało powiedziane, ale chyba... pomyślnie...
Moim zdaniem po czymś takim natychmiast powinno zostać wszczęte śledztwo z urzędu. Choć telewidz był anonimowy, ale czy w ogóle dziś - w naszym podsłuchiwanym i podglądanym świecie - jest jakaś anonimowość? No nie ma, o czym świadczy niedawna interpelacja Rzecznika Praw Obywatelskich w tej sprawie. Gdyby chodziło o wypowiedź, że zestawienie białego z czerwonym jest niegustowne, a orły to drapieżniki i ścierwojady, zapewne natychmiast podjęto by jakieś starania o ukrócenie podobnych bezeceństw, bo to godzi w godność, honor i inne takie tam, "żywotne". Natomiast walka z charakterem narodowym i obyczajem jest po prostu nieobyczajna i dlatego pogadać se możemy, nawet ponarzekać, ale do czynów od tego droga daleka. Tym bardziej, że raz się "daje", a innym razem "bierze". Jak to wśród kochających się ludzi. I po co to zmieniać?
A ja tak sobie myślę, jako ten prostaczek, że może jednak uczciwiej byłoby, gdyby było uczciwie. A skoro to takie trudne i nie da się od razu zrobić, to może wraz z innymi prostaczkami zrobilibyśmy jakąś "ściepę" i "dali w łapę" tym, którzy mają łapać "dających" i "biorących w łapę", żeby ich naprawdę zaczęli łapać. Tylko czy przypadkiem nas nie złapaliby jako pierwszych? Za "dawanie"...
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU!
Z TASZY LISTONOSZA
Jak to wiosną
Przed politechniką siedzi dwóch studentów, nagle jeden mówi:
- Idę na piwo...
- Ty to umiesz przekonać - odparł drugi.
Wiosenne powiewy...
Na ławeczce w parku siedzi sobie dwóch staruszków i wodzą oczyma za dziewczynami w lekkich sukienkach, które co chwilę podwiewa figlarny wiatr. Staruszkowie wpatrują się w nie, a oczy zaczynają im błyszczeć. Czują się coraz młodsi. Trwa to już z godzinę. Wreszcie jeden z nich, otrząsnąwszy się nieco z mocnych wrażeń, mówi:
- To co, Zenuś? Podrywamy dupcie?
- Eeee, nie, Józiu, zostańmy jeszcze trochę...
Wiosenne powiewy...
Podczas cudownego, ciepłego, wiosennego przedpołudnia dwaj starzy, emerytowani górnicy odpoczywali przy promenadzie. Odłożyli gazety i zaczęli się przyglądać studentkom przechodzącym tam i z powrotem, bo w pobliżu była wyższa uczelnia. Dziewczyny przechodziły w jedną i drugą stronę, w związku z czym głowy emerytów poruszały się jak podczas meczu tenisowego. Nagle jeden z nich zapragnął podzielić się swymi wrażeniami i rzekł do drugiego:
- Wiysz, Erwin, jak jo ci tak patrza na te dziołchy... Na te gryfne zadki w tych krótkich kieckach, na te piykne, dugie nogi, na te cycuszki... To padóm ci... Mie sie aże krew w żyłach warzy!!!
- Lyjo... A jo ci padóm, żeś ty je blank gupi! Bo to ci sie krew niy warzy, ino wopno lasuje!!!
Po tych dwóch starych, ale zawsze miłych dowcipach dwie nie mniej stare...
ZAGADKI
Czy gonienie za młodymi "spódniczkami" w mocno starszym wieku jest niebezpieczne?
Gonienie nie jest niebezpieczne.
Niebezpieczne byłoby ewentualne dogonienie...
A czy w tak późnym wieku można jeszcze w ogóle mówić o seksie?
Oczywiście, mówić zawsze można...
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
Nabożny Żyd przyszedł do mądrego cadyka z prośbą o radę i pomoc:
- Aj, aj, rebe! Jakie ja mam ciężkie kłopoty z zięciem! Jeśli ty mi nie pomożesz, to ja nie wiem, co zrobię! On nie umie pić wódki!
On nie umie grać w karty! Co ja mam z nim zrobić?
- Ja ciebie, Jojne, nie rozumiem: jak on nie umie pić wódki, to dobrze! A jak nie umie grać w karty, to jeszcze lepiej!
- Co ty, rebe, mówisz? Jakie dobrze? On nie umie pić, ale pije! Gorzej: nie umie grać, ale gra, i to na pieniądze!!!
PRZYSŁOWIA I POWIEDZONKA
Lepij niy grzyszyć, jak pokutować - ale żeby tak sobie z byle powodu odmawiać przyjemności?
Lepij rano coś niż cały dziyń nic - to jakby oczywiste.
Lepij swoje stracić, jak cudzym sie zbogacić - no to bardzo niedzisiejsze: przecież mamy kapitalizm.
Lepij ubogo z cnotóm, jak bogato z niycnotóm - patrz wyżej.
Lepij wprzódzi upatrować, jak potym żałować - no, przezorny zawsze ubezpieczony.
Lepij, że ci zowiszczóm, jak że cie żałójóm - hmmmm...
Z NAUKOWEGO PUNKTU WIDZENIA
We współczesnym świecie jest wiele zjawisk patologicznych, niezwykle uciążliwych, z którymi społeczeństwa nie potrafią sobie poradzić. Należą do nich również bezrobocie i głód. To szczególnie przykre zjawiska. Politycy nie potrafią lub nie chcą niczego z tym zrobić. Tymczasem pojawił się u nas radykalny ekonomista prawicowy, który znalazł rozwiązanie dla obu tych problemów, ale nikt nie chce - jak na razie - go słuchać. A rozwiązanie jest proste: żeby zwalczyć i głód, i bezrobocie za jednym zamachem, głodni powinni zjeść bezrobotnych. I po sprawie...
PRZYSZŁA BABA DO LEKARZA...
... i mówi: - Panie doktorze, mam wrażenie, że za mną stale ktoś chodzi.
- A kim pani jest z zawodu?
- Przewodniczką w mieście...
LIMERYK
To jeden z ostatnich utworów Pewnego chutliwego starca, bo - jak to mówią - starość nie radość, chociaż...
Piękna księżniczka w Kraśniku
Miała kochanków bez liku,
A każdy z nich był pewny
Serca swojej królewny.
I został tak "z ręką w nocniku".
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH
Wymieniaj doświadczenia. Ale tylko na lepsze!
Pyrsk!!!
Piszcie: ecik.gornicza@gmail.com
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.