A to, że umarł zbyt późno, bo 21 stycznia 1924 r. Gdyby zszedł był z tego świata przed 1917 r., kilkadziesiąt milionów ludzi mogłoby cieszyć się dłużej życiem niż im to było dane w rzeczywistości? Może nie wykreowałaby ona Benito Mussoliniego? Może Adolf Hitler amatorsko bawiłby się w architekta, natomiast Josif Wissarionowicz Dżugaszwili zapijałby się gruzińskim winem w kaukaskich dolinach?
Ktoś powie: co wy z tym Leninem! Po co komu takie opowieści? Ano po to, że nie tylko w Rosji dziatwa raczej wie, kim był Hitler i raczej nie wie, kim był Władimir Iljicz Uljanow zwany Leninem. A skoro wiedza o tym, który przyczynił się nie tylko do budowy "państwa robotników i chłopów" na krwi tychże, jest mizerna lub zerowa, to należy wyjaśnić niezorientowanym, że Lenin nie był wcale łysym i dobrotliwym dziadkiem z charakterystyczną kozią bródką, lecz zbrodniarzem numer jeden (lub dwa). I to w historii całej ludzkości.
Spotkania z Leninem
Z Leninem miałem, można powiedzieć, bezpośredni kontakt cztery razy w ówczesnym Związku Radzieckim. Bezpośredni? Już wyjaśniam. Dwa razy widziałem wodza światowej rewolucji proletariackiej, którego idee miały być wiecznie żywe (niektóre jednak do dziś przetrwały), w jego mauzoleum.
Dziś trzeba zapłacić, by zobaczyć tow. Lenina, śpiącego snem wiecznym w pudełku ze szkła (pewnie pancernego). Ponad ćwierć wieku i jeszcze wcześniej turyści i czciciele Uljanowa mogli go oglądać za darmo. Trzeba było tylko wystać się w kilometrowej kolejce, zdawszy wcześniej do specjalnej pakamery aparaty fotograficzne i kamery (nielzja było). Jak już dotarło się do wrót tej piramidy z czerwonego granitu (postawionej przez Stalina, by komunizm miał swojego świętego, do którego mumii można byłoby pielgrzymować, jeśli tylko miało się zgodę na wjazd do Moskwy), przy których ciągłą wartę pełnili żołnierze, to wchodziło się w mroczność i płynęło z prądem tej ludzkiej rzeki. Opływała ona szklany sarkofag szybko, więc spotkanie z Leninem trwało nie dłużej niż pół minuty. Co mnie zaskoczyło?
No, nie to, że Lenin, wzorem faraonów z epoki Starego Państwa, leżał w piramidzie. To co? A to, że po pierwsze: miał (ma - nie wiadomo, jakiego używać czasu) bardzo małą głowę, a przecież był - podobno - geniuszem i po drugie: że nogi miał przykryte flagą Związku Radzieckiego. Cóż było dziwnego w tym drugim "suprajzie"? Ano to, że miało to być potwierdzeniem pogłosek, że mumia tow. Lenina była pozbawiona nóg, gdyż... Wiadomo co.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
A skąd taka ilość ofiar komunizmu hahaha 100 mln wow. to chyba kolega redaktor pomylił z ofiarami chrześcijanin.
Nie da się ukryć towarzyszu redaktorze, że i Lenin, i Piłsudski robili swoje show za niemieckie pieniądze.
Hmm zawsze mi się zdawało, że przed rewolucją to robotników w carskiej Rosji było dosyć sporo.