STARZY RAMOLE JAK DZIECI W SZKOLE...
Proces sukcesywnego dziecinnienia naszego społeczeństwa zauważam od wielu lat. Przebiega on dwutorowo, stopniowo i coś mi się zdaje, że na razie nieodwracalnie. Niestety, nie dotyczy on sfery demografii - bo tu raczej następuje coś odwrotnego. Nawet zastanawiałem się, czy nie jest to rodzaj rekompensaty za niepowodzenia na polu prokreacji. Aliści pierwsze przejawy dziecinnienia zaobserwowałem w czasie baby boomu - że posłużę się odmianą językową modern polish (w wersji standardowej nazywa się to wyżem demograficznym). Zatem można by podejrzewać, że owo dziecinnienie społeczeństwa wynikło ze zdominowania dorosłych przez hordy maluchów. Proces ten - jak już wcześniej wspomniałem - odbywa się dwutorowo: w sferze werbalnej, czyli komunikacji językowej, i mentalnej, czyli w rozumie. Zajmijmy się na razie tą pierwszą.
Zdziecinnienie w sferze werbalnej objawia się używaniem zdrobnień, zmiękczeń i przeinaczeń charakterystycznych dla małych dzieci, które poznają dopiero język, u których kształtuje się aparat mowy i aparat pojęciowy. U dorosłych może to być skutkiem nadmiernie częstego i intensywnego obcowania z maluchami, a co za tym idzie chęcią znalezienia się na wspólnej z nimi płaszczyźnie. Dlatego wychodząc z domu, wkładamy sweterek, czapeczkę, buciki i paltocik. Żeby pokazać dziecku, że aż tak bardzo się od niego nie różnimy. A potem, gdy dzieci już wydorośleją, tak nam zostaje. I im też. Ta zasada została rozciągnięta na całość społeczeństwa w ramach solidaryzmu. Czyli ci, co nie mają małych dzieci, celem pokazania jedności z tymi, co je posiadają, mówią językiem tamtych. Dlatego kelner w restauracji nie podaje chleba, lecz chlebek, a czasem nawet chlebuś, zamiast bułki - bułeczkę, zaś klient nie prosi o masło, lecz o masełko. Niektórym masełko jest potrzebne nie do smarowania pieczywka, lecz swoim szefuńciom.
Jak idzie o kulinaria, to wszystko nam zdziecinniało. Jak idzie o stosunki w pracy, to nie wszystko. Kierowniczek, prezio, dyrcio to jest już jakaś norma. Ale nie zauważyłem, by w ów charakterystyczny, pełen czułości sposób mówiono np. o komputerach lub kombajnach chodnikowych. Pewne symptomy są za to zauważalne w stosunku szefów do podwładnych. Taka ojcowska surowość wobec krnąbrnej latorośli. I w stosunku pracowników do wykonywanych zadań: ta dziecięca bezradność wobec ogromu niezrozumiałego trudu. Ale to dygresja.
Ciekawe efekty przynosi zdziecinnienie w niektórych kwestiach prawnych. Taki na przykład mandacik o wiele łatwiej przyjąć niż mandat. Upomnionko jest nawet czymś miłym w przeciwieństwie do upomnienia. Włamanko nie jest aż takim przestępstwem jak włamanie. Niestety, to pole ciągle w niewielkim stopniu jest zagospodarowane. Myślę, że należy wprowadzić do powszechnego użytku następujące słowa: rozboik, wyroczek, prokuratorek, celka itd., itp. Gorzej z życiem politycznym, bo gdy zamiast "sejm przyjął ustawę" powiemy "sejmik przyjął ustawkę", to możemy zostać zrozumiani niewłaściwie.
Kiedyś zdrobnienie użyte przez dorosłego wobec dorosłego mówiło o skali przedmiotu. Wiadomo było, że wiadro to wiadro, a wiaderko to małe wiadro. Dziś wiaderko może być równie dobrze duże, jak i małe. Czyli mówi to nie tyle o tym, o czym ma mówić, lecz o tym, który mówi. Ale tu już wchodzimy w drugi aspekt zdziecinnienia, czyli zdziecinnienie w sferze mentalnej. A to temacik na osobne rozważanka, które zapewne w przyszłości podejmę.
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU!
Z TASZY LISTONOSZA
Brak wyrozumiałości
Starsi państwo zatrzymali się w restauracji przy autostradzie na obiad. Po posiłku kobieta zapomniała zabrać ze stolika swoich okularów i przypomniała sobie o nich jakieś 30 km dalej. W drodze powrotnej mąż zrzędził i wyzywał ją od najgorszych:
- No tak! Ciągle to samo! Ty zapominalska głupia babo! Przez ciebie nigdzie nie dojedziemy... Kiedyś własnej głowy zapomnisz... Ciekawe, że innym się to nie zdarza, tylko tobie? No gdzie ty rozum masz, sklerotyczko jedna? Gdybyś się skupiała na tym, co robisz, to byś nie zapominała ciągle wszystkiego...
I tak przez cały czas. A kiedy już dojechali do restauracji i żona pokornie wyszła z samochodu, by zabrać zgubę, jeszcze zawołał za nią przez okno: - I nie zapomnij przy okazji zabrać mojej wiatrówki z oparcia krzesła!!!
Ach, ten stres!
Skoczek spadochronowy tuż po opuszczeniu pokładu samolotu zauważył wielką i szybko się powiększającą dziurę w płachcie spadochronu. Będąc w tej sytuacji kompletnie bezradnym, zaczął zanosić prośby do Boga:
- Boże mój kochany, ja będę już inny, wypłatę żonie oddam całą, wódki nie będę pił, w niedzielę zawsze pójdę do kościoła, żony nie będę zdradzał, nie będę intrygował przeciw kolegom i podjudzał na przełożonych!
I składając te wszystkie obietnice, nagle wylądował w środku ogromnego stogu siana. Wstał, otrząsnął się z szoku, zwrócił wzrok ku górze i rzekł:
- O Boże, dzięki! Wielkie dzięki!!! Ale mam nadzieję, że nie wziąłeś na poważnie tych głupot, które tylko w stresie człowiek potrafi wygadywać.
Nie zawsze dźwignią handlu reklama...
Sprzedawca poleca potencjalnemu klientowi kupno maszynki do golenia:
- Niech pan kupi ten model. Jest znakomity! Wypróbowały go już tysiące klientów z całego świata i wszyscy to potwierdzają!
- Nie, dziękuję - odpowiada klient. - Wolałbym raczej coś nieużywanego...
Życzliwy
- Wiesz, kochany, tak się wczoraj uśmiałam w tym teatrze - rzekła żona do męża - że wróciłam do domu półżywa...
- O! Fantastycznie - ucieszył się mąż - w takim razie powinnaś, najdroższa, pójść jeszcze raz na ten spektakl...
Rzecz gustu
- Pani Krysiu, jaką ma pani ładną bluzeczkę na sobie.
- A widział pan kiedyś na mnie coś brzydkiego?!
- Owszem, raz... Pana Stefana.
ZAGADKA
Jaki jest największy komplement dla garbatego?
Równy z ciebie gość!
LIMERYK
Oj, dawno nas nie bawił swoją twórczością Pewien Chutliwy Starzec. No to oddajmy mu głos.
Mistrz sikawki w hrabstwie Surrey
Kiedyś gasił krwi pożary
I u panien i u pań,
Co łaskawe były dlań.
Dziś, niestety, jest za stary!
PRZYSŁOWIA I POWIEDZONKA
Wto chce mieć błozna, musi se go na targu kupić - choć niektórzy wolą robić go sobie z kogoś znajomego.
Wto chce wszystko wiedzieć, musi trzi dni w hereście siedzieć - czyżby tam tak dobrze wiedzieli?
Wto chlebym gardzi, to chlyb nim bardzij - oj tak! Oj tak!
Wto co dobrze umie, tego sie nie ujmie - a jak niczego nie umie?
Wto cudzego niy uszanuje, tyn swoigo mioł niy bydzie - ta prawda oczywista w naszym kraju chyba jeszcze długo się nie przyjmie!
Wto cudzego pragnie, tyn i swoje utraci - patrz wyżej...
Wto czego niy wdziynczyn, tyn tego niy godziyn - patrz wyżej...
Wto czyni, co chce, tyn cierpi, czego niy chce - a potem się dziwi i narzeka, nieprawdaż?
W WĄCHOCKU, MARKLOWICACH I GDZIE INDZIEJ
Dlaczego w Wąchocku ludzie smarują telewizory musztardą?
Żeby poprawić ostrość.
Jak w Kamujku rozwiązano problem konfliktów z teściowymi?
Chłopy przestały się żenić.
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH
Przeciwieństwem do "rozwodzić się" jest "zwodzić się"...
Pyrsk!!!
Piszcie: ecik.gornicza@gmail.com
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
