SEKS NA MIARĘ POLITYCZNYCH WYZWAŃ
Nie uwierzycie Państwo, ale dziś spotykamy się po raz dwusetny. Z tej okazji zastanawiałem się nad tym, co tutaj dotąd robiłem, a czego nie zrobiłem. Dzisiejszy felieton jest wnioskiem z tych rozważań i nadrobieniem pewnego niedopatrzenia z mojej strony, czyli remanentem.
Powiem wprost: chodzi o seks. O seks w przestrzeni publicznej. Jeśli się np. bliżej przyjrzeć wyczynom politycznego światka Najjaśniejszej RP, to korupcję, pijaństwo i wyczyny kaskaderskie na drogach seksafery biją na łeb, na szyję! Zaczęło się od fałszywej hrabiny, która w sławnej książce opisała potrzeby i aparat wykonawczy kilku posłów, a jak na razie ostatnią odsłoną były dywagacje pewnego posła (rzecznika) na temat parametrów swojego aparatu wykonawczego. Ciekawe, że prym na tym polu wiodą posłowie mieniący się moralnymi wzorcami z Sevres. Ale tzw. "świętojebliwość" ma w Polszcze tradycję wielowiekową: zaczyna się od haremu Mieszka I, a kończy na fraucymerze Stanisława Augusta, ze szczególnym nasileniem u walczących za wiarę i ojczyznę Kazimierza Wielkiego, Władysława IV, Jana Kazimierza i Sobieskiego, też Jana. Nic więc dziwnego, że zagorzali strażnicy narodowej tradycji i ten jej aspekt mają w swej pieczy i twórczo go dopełniają. Nie tylko oni zresztą, bo niektórzy pretendujący do miana dziennikarzy najemni "mistrzowie" pióra, klawiatury tudzież mikrofonu i kamery - zazwyczaj ukrytych - włączyli się ochoczo w ten nurt. Szczególnie tam, gdzie trzeba na kogoś znaleźć haka - jak to niedawno zrobiła pewna niby-dziennikarka z byłym znanym tenisistą. Ale oczywiście do historii przejdzie przede wszystkim pewien agent o urodzie uśmiechniętego kocura.
Za czasów PRL seks był na cenzurowanym ze względu na zgrzebność obyczaju. Biust Kaliny Jędrusik w latach 60. do stanu wrzącego oburzenia doprowadził żonę ówczesnego przywódcy Partii i Narodu. No i Kabaret Starszych Panów zniknął z ekranu czarno-białych telewizorów.
W kolejnej epoce biusty już nie raziły i ekran - już kolorowy - zapełniał się nimi pospołu z pupami w obcisłych wdziankach lub prawie bez. Ale byli tacy, co od początku się wyłamali z ascetycznych wskazań socjalistycznej moralności, których dzisiejsi prawicowo-religijni moraliści mogą tylko pozazdrościć. Renegaci owi, zajmujący wysokie stanowiska partyjne i państwowe, żyli rozwiąźle, rozwodząc się i żeniąc po kilka razy, że kochanek nie wspomnę. A pierwszy powojenny prezydent i pierwszy sekretarz w jednej osobie zapracował sobie nawet u kolegów na ksywkę "Bolek-jebaka". Z "Bolkiem", któremu co i rusz dzisiaj któryś z bogoojczyźnianych strażników obrabia zaplecze, nie miał on oczywiście nic wspólnego. Co bardziej przedsiębiorcze, dobrze wyposażone żony potrafiły też zadbać o ścieżkę kariery swych mężów.
I tak się kręci ten polityczny światek wokół - no, wiadomo czego. I pomyśleć, że za to wszystko odpowiada czysto biologiczne dążenie do przedłużenia gatunku...
Jurek Ciurlok "Ecik"
HANYSY I GOROLE, ŁĄCZCIE SIĘ W UŚMIECHU!
LIMERYK
Z zasobów pewnego chutliwego starca, który stałym czytelnikom dobrze znany jest, ze specjalną dedykacją dla tego posła, co go na początku wspomniałem.
Oficer - emeryt w Ciechocinku
Podparł członkiem konstrukcję budynku.
Według pań, co go znały,
Dosięgał on powały,
A od dawna był w stanie spoczynku.
SŁOWNIK RACJONALNY PROF. STEINHAUSA
Kobieta proponująca wspólną kąpiel - uwodzicielka.
Taki, co przez pomyłkę dwa razy się ożenił - bigamoń.
Mała czarna - kawka.
Produkt dzieworództwa - mamin synek.
Geniusz - gen i już.
Taki, co się obywa bez wszystkiego - obywa-tel.
Społeczność dyrektorów - menageria.
A oto Państwa uzupełnienia do słownika racjonalnego, bo bogactwo naszej mowy jest nieprzebrane:
małżonka duchownego prawosławnego - popażona,
przedwojenny okrzyk na widok Żydów - jezuicki,
elegant z czasów PRL-u - krawaciak,
kobieta topiąca w alkoholu smutek rozstania - rozwódka.
Z TASZY LISTONOSZA
Przyjaźń i braterstwo
Wysłano żołnierzy amerykańskich do Polski w ramach wymiany natowskiej. Jeden z amerykańskich żołnierzy pisze do domu:
"Kochana mamo, pozdrawiam Cię serdecznie. Pokrótce opowiem Ci, jak wyglądał mój pierwszy tydzień w polskiej jednostce. Poniedziałek: koledzy przywitali nas wódką. Wtorek: umieram. Środa: jeden z kolegów polskich miał urodziny. Czwartek: umieram. Piątek: dostaliśmy przepustkę i poszliśmy na dyskotekę. Sobota: dlaczego nie umarłem we wtorek? Teraz jest niedzielny poranek. Nie wiem, czy przeżyję dzisiejsze popołudnie...".
Przypadek drogowy
Pewien kierowca bmw złapał gumę. Zatrzymał się na poboczu, by zmienić koło. W tym czasie podjechał mercedes, z którego wysiadł potężny, łysy młodzieniec i zapytał:
- Co pan robi?
- Odkręcam koło.
Kierowca mercedesa wziął kamień i rozbił szybę w bmw, mówiąc:
- To ja wezmę radio...
Przyszła baba do lekarza...
... z okularami w brzuchu.
- Z czym pani do mnie przychodzi?
- zapytał lekarz.
- Ze ślepą kiszką, panie doktorze
- odpowiedziała baba.
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Pamiętaj, że nie powinieneś ważyć więcej niż twoja lodówka!
Pyrsk!!!
Piszcie: ecik.gornicza@gmail.com
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.