Walka z bezrobociem, aktywizacja terenów gorzej rozwiniętych, ograniczanie administracji itd., itp. Ileż słów przelano na ten temat. Wreszcie stosowne gremia postanowiły przejść od słów do czynów
Na tzw. terenach popegeerowskich, czy też może na tzw. "ścianie wschodniej", a może gdzieś, gdzie przez długie lata rezydowała "bratnia armia", władze podjęły trud zaktywizowania zapomnianego złomowiska. Z długiej listy bezrobotnych w najbliższym Urzędzie Pracy znaleziono odpowiedniego kandydata na stanowisko "złomowiskowego". By uniknąć kradzieży ze złomowiska, stworzono stanowisko nocnego stróża i na nie również zatrudniono człowieka z listy bezrobotnych. Postawiono małą budkę chroniącą przed deszczem, zaopatrzoną w telefon i czajnik, stosowne kwity i pieczątkę. Obaj otrzymali pensje na poziomie krajowej płacy minimalnej.
Ale "gremia odpowiedzialne" doszły do wniosku, że ani "złomowiskowy", ani stróż nocny nie mogą dobrze wykonywać swojej pracy, gdyż nie dostali stosownych instrukcji. Stworzono zatem Dział Planowania i Rozwoju, w którym zatrudniono dwoje ludzi: jednego do pisania instrukcji, drugiego do normowania czasu pracy. Komórkę tę utworzono w stolicy regionu, zatem zatrudniono jeszcze osobę odpowiedzialną za komunikację wewnętrzną. Pracownikami zostali fachowcy wskazani przez lokalnych radnych. Biuro zajmowało wygodne pomieszczenia, nowocześnie wyposażone, a pracownicy dysponowali służbowym samochodem średniej klasy i telefonami służbowymi. Ich pensje ustalono na poziomie średniej krajowej.
Nie było jednak pewności, czy "złomowiskowy" i nocny stróż wykonują swą pracę prawidłowo. Zatem utworzono Dział Kontroli Pracy i zatrudniono dwoje ludzi: jednego do zbadania problemu, a drugiego do pisania raportów. Byli to fachowcy wyłonieni przez regionalnych wysokich przedstawicieli aktualnie rządzącej w kraju koalicji. Dostali biuro wyposażone w nowoczesne narzędzia pracy, służbowe smartfony i oddano do ich dyspozycji służbowy samochód średniej klasy. Ich pensje ustalono na poziomie dwóch średnich krajowych. Zatrudniono też osobę odpowiedzialną za komunikację wewnętrzną, gdyż biuro mieściło się na Wybrzeżu.
Następnie pojawił się problem obliczania zarobków dla nowo zatrudnionych. Powstała więc konieczność stworzenia stanowiska referenta do spraw wynagrodzeń i księgowego. Ich biuro - znakomicie wyposażone w nowoczesny sprzęt - założono w Krakowie, zatem potrzebne było zatrudnienie specjalisty od komunikacji pomiędzy poszczególnymi jednostkami. Nie zapomniano też o samochodzie służbowym średniej klasy z kierowcą i służbowych tabletach. Pensje ustalono na poziomie trzech średnich krajowych. Byli to fachowcy wielokrotnie sprawdzeni na różnych szczeblach zarządzania, z ogromnym doświadczeniem - także politycznym.
Jednak przy tak rozrośniętej strukturze niezbędny stał się nadzór kierowniczy. Stworzono zatem stanowisko prezesa i jego dwóch zastępców. Każdemu dodano asystenta i sekretarkę. Ulokowano ich w nowoczesnych gabinetach nowego biurowca w centrum stolicy. Do dyspozycji każdy miał smartfon i tablet oraz nowoczesny samochód służbowy z kierowcą. Asystenci, sekretarki i kierowcy także otrzymali odpowiedni służbowy sprzęt łączności i pensje na poziomie dwóch średnich krajowych. Prezesi otrzymali pensje na poziomie średniej pensji prezesowskiej w korporacji. Oczywiście byli to niezwykle doświadczeni fachowcy, kierujący dotąd z ramienia rządzącej koalicji, i nie tylko tej, największymi spółkami, zajmujący w przeszłości wysokie stanowiska rządowe.
Poczem okazało się, że budżet przeznaczony na złomowisko przekroczono wielokrotnie i niezbędne są oszczędności. Jedynym sposobem była redukcja zatrudnienia. Zwolniono więc "złomowiskowego". Stróża na razie pozostawiono, ale na pół etatu...
Jurek Ciurlok "Ecik"
Z TASZY LISTONOSZA
Troska i współczucie
Polski nowobogacki postanowił zobaczyć, jak wygląda zwyczajny świat. Wyjechał więc swoją limuzyną zza muru okalającego jego posiadłość przez automatycznie otwieraną bramę i kazał kierowcy zatrzymać się przy parku miejskim. Spacerując, zauważył ludzi jedzących trawę. Podszedł i zapytał:
- Co, odbiło wam? Trawę żrecie?
- Ano jemy trawę - odpowiedział jeden z zagadniętych. - W domu bieda, a jeść trzeba...
- To wiesz co, koleś? Chodź ze mną do mojego domu...
- Ale ja mam żonę...
- Ona też może iść...
- Ale ja mam jeszcze dwójkę dzieci...
- One też niech pójdą...
- Ale ja ma jeszcze teściów...
- Nie ma problemu, bierzemy wszystkich - powiedział beztrosko nowobogacki. - Mam bardzo wielki trawnik, od tygodnia niekoszony...
Wzajemne zrozumienie
Policjant zatrzymał samochód.
- Proszę pana, przejechał pan skrzyżowanie na czerwonym świetle. Będzie mandacik i punkty karne.
- Panie władzo, ja bardzo przepraszam, naprawdę nie zauważyłem. A tak szczerze mówiąc, to jestem daltonistą.
Skonfundowany nieco policjant odstąpił od ukarania winowajcy. Wieczorem, podczas zdawania służby, podzielił się z kolegą swoim doświadczeniem:
- Wiesz, spotkałem dzisiaj na mieście daltonistę. Świetnie mówił po polsku...
MIĘDZY NAMI, BLONDYNKAMI
Blondynka pyta swego instruktora jazdy samochodem:
- Jak pan sądzi, ile jeszcze czasu potrzeba, abym umiała dobrze jeździć?
- Co najmniej trzy...
- Godziny? Dni?
- Nie, samochody...
ZAGADKA
(po śląsku)
KAJ LEŻY KRYM?
Na torcie...
A KAJ LEŻY KUBA?
We łóżku, bo je chory...
NÓ A KAJ LEŻY MADAGASKAR?
Cheba kajś w Polsce, bo miyszkaniec Madagaskaru po slónsku nazywo sie "gorol" ...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Każdej akcji towarzyszy reakcja, czyli równy jej i skierowany przeciwnie program rządowy...
Pyrsk!!!
Piszcie: ecik.gornicza@gmail.com
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.