Witóm piyknie
AJAJAJ!!!
Jeśli dobrze się przyjrzeć i przysłuchać temu, co do nas płynie z tzw. mediów - które kiedyś usiłowano zmienić w publikatory, ale się nie udało - to na pierwszym planie widać i słychać politykę, potem reklamy, a potem całą resztę. Z kolei ta cała reszta to przede wszystkim afery i skandale, potem trochę plotek z tzw. wielkiego świata, a potem cała reszta, czyli to wszystko, co naprawdę jest ważne. Czyli gospodarka, nauka, kultura i sztuka, ważne postacie, ludzkie pasje itd., itp. No jest jeszcze sport i motoryzacja, ale to osobna kategoria, która ma swoją ugruntowaną pozycję od lat.
No i bywają też kąciki humoru takie jak ten. O ich pozycji w hierarchii poważnych medialnych zadań nie będę mówił, bo zadaniem piszącego te słowa nie jest doprowadzanie Państwa do płaczu. No chyba że ze śmiechu. A śmiech śmiechowi nierówny. I nie każdy śmiech to zdrowie. Z tego punktu widzenia śmiech można podzielić na cztery rodzaje. Pierwszy z nich to uśmiech. Kąciki ust delikatnie unoszą się, znika napięcie twarzy i zaczynamy odczuwać rodzaj błogostanu. Już po jednej minucie takiego uśmiechu w organizmie uwalniają się "hormony szczęścia", czyli dające poczucie zadowolenia endorfiny. By uzyskać ten stan, należy pomyśleć o czymś miłym, popatrzeć na coś ładnego, a jak idzie o media, to broń Boże nie zajmować się tym, co słychać i widać w pierwszej kolejności.
Nieprzypadkowo wielu ludzi zaczynało niegdyś lekturę gazet od tzw. ostatniej strony, bo tam na ogół wstydliwie, jako coś pośledniego, nieważnego, umieszczano wspomniane "kąciki humoru". Ale mądrość czytelniczego organizmu, dbającego o własne zdrowie, była tu górą. Jest w tym jakaś biblijna mądrość o pierwszych i ostatnich. Tym bardziej że na ogół lektura pierwszych stron też wywołuje śmiech, ale śmiech dla zdrowia niebezpieczny. To chichot. Śmiech nerwowy, wynikający z powstrzymywania szczerego śmiechu, czasem będący efektem bezsilnej złości. On nie daje zadowolenia. Wręcz przeciwnie: powoduje jeszcze większe niezadowolenie, zgorzknienie i frustrację. Jakże często śmiejemy się z doniesień o wyczynach naszych polityków, ale czy czujemy się wtedy rozluźnieni? Czy mamy poczucie szczęścia? Absolutnie nie! Bo coś, co jest śmieszne, nawet bardzo śmieszne, niekoniecznie jest zabawne, wesołe. Takiego śmiechu doświadczamy właśnie, czytając pierwsze strony gazet, słuchając dzienników, no i doniesień o polskiej piłce nożnej. Ale jeszcze gorszy od chichotu jest rechot. To trucizna dla organizmu. To śmiech z cudzych kłopotów, nieszczęść, efekt czegoś, co Niemcy nazywają - jakże trafnie - "Schadenfreude".
Tego rodzaju śmiechu dostarczają nam wszelkie sensacyjne i plotkarskie doniesienia, różne "tokszoły" i "ukryte kamery", w których widać przewracające się dzieci albo spadające ze schodów staruszki, no i relacje o polskiej piłce nożnej. Najlepszy jest czwarty rodzaj śmiechu, który powodowany jest radosnym wydarzeniem, dobrym żartem, sportową zabawą (z wyjątkiem polskiej piłki nożnej): śmiech szczery, niehamowany, niekontrolowany, beztroski, prawdziwie radosny i - nie bójmy się tego słowa - bezmyślny. Taki śmiech leczy. Włączono go do terapii najbardziej skomplikowanych i niebezpiecznych schorzeń. 5 do 20 minut takiego śmiechu w ciągu dnia jest balsamem dla ciała i duszy. Najlepszym kosmetykiem dającym młody wygląd. Afrodyzjakiem i lekiem antydepresyjnym. Dlatego, Szanowni Państwo Redaktorzy, postuluję znaczne powiększenie kącików takich jak ten! Za odpowiednią gratyfikacją, ma się rozumieć, żeby i ich autorzy mogli od czasu do czasu się uśmiechnąć.
Jurek Ciurlok "Ecik"
W MARKLOWICACH, WĄCHOCKU I GDZIE INDZIEJ...
W niejednej z tych miejscowości samobójcy z przyzwyczajenia idą na tory kolejowe. Ponieważ jednak po reformie na kolei pociągi już tam nie jeżdżą, więc umierają z głodu...
Z ŻYCIA WZIĘTE
Stare ogłoszenia, przepisy, opisy, instrukcje z dzisiejszego punktu widzenia posiadają nierzadko potężny ładunek humorystyczny. Po mistrzowsku wykorzystywał to np. Piotr Skrzynecki w Piwnicy pod Baranami. Ostatnio trafił do moich rąk druk reklamowy Magazynu Higienicznego Franciszka Ponarskiego z Warszawy. Ciekawym, czy Państwa rozbawi on tak, jak rozbawił mnie. Rozpoczyna go krótki wstęp:
"Przestępstwem jest, gdy mężczyzna bez użycia pewnego środka zabezpieczającego ma czelność mieć stosunek z niezamężną kobietą. Dla kobiety zaś liczenie tylko na mężczyznę bez własnego zabezpieczenia się jest największą głupotą".
W związku z powyższym Magazyn w dalszej kolejności poleca stosowny asortyment, m.in.:
"Pessarjum kościane - w formie małych grzybków, nie rdzewieje. Wieczna prezerwatywa »Eternitas« - jest przezroczysta, z bardzo silnej gumy, zdatna do ciągłego użycia i nie do zdarcia. Jedna starczy na cały rok. Prezerwatywa podniecająca - zaleca się ją dla słabych mężczyzn, niemogących zadowolić twardej kobiety".
Najdroższym towarem, kosztującym aż 75 przedwojennych złotych (niejeden nie zarabiał wtedy tyle w ciągu miesiąca), jest:
"Gumowy członek męski, solidnie wykonany, angielskiego wyrobu".
Ponadto firma polecała:
"Mydło lecznicze przeciwko piegom, wągrom i pryszczom, środek »Ponarin« do odzwyczajenia się od nałogu palenia tytoniu i specyfik przeciwko potom - zupełnie nieszkodliwy".
Ach! Już sobie wyobrażam rozbawienie przyszłych pokoleń, gdy zetkną się z reklamami dzisiaj polecanych akcesoriów z tej branży.
WICE Z TASZY LISTONOSZA
Nauka nie poszła w las
Student poszedł zdawać egzamin, ale niewiele umiał. W końcu zniecierpliwiony profesor zadał pytanie:
- Ile żarówek jest w tym pokoju?
- 10 - odpowiedział po chwili zdezorientowany student.
- Niestety, 11 - powiedział profesor, wyciągając żarówkę z kieszeni, i wpisał do indeksu "pałę".
Student poszedł zdawać drugi raz. Gdy padło pytanie o żarówki, po chwili zastanowienia odpowiedział:
- 11.
Na co profesor:
- Ale ja dziś nie mam w kieszeni żarówki.
- Ale ja mam, panie profesorze...
Strata
- Dlaczego pani taka smutna? - pyta stały klient ekspedientkę w kwiaciarni.
- Stracę najlepszego klienta. Właśnie się dowiedziałam, że młody człowiek, który codziennie od dwóch lat kupował u mnie duży bukiet róż...
- Boże! Umarł?! - wykrzyknął znajomy, przerywając ekspedientce.
- Nie. Przed chwilą powiedział mi, że się żeni...
Czarny humor z dużym dystansem
Do szpitalnej sali wchodzi facet:
- Kto miał badania robione dwudziestego?
- Ja - jeden z pacjentów podnosi rękę.
- Ile pan ma wzrostu?
- Metr siedemdziesiąt.
- Aha - facet odwraca się na pięcie i wychodzi.
- Panie doktorze, jak moje wyniki? - woła za nim pacjent.
- Nie jestem lekarzem, tylko stolarzem.
MIĘDZY NAMI, BLONDYNKAMI
Do sklepu elektromechanicznego wchodzi blondynka i mówi:
- Poproszę przepaloną żarówkę.
- Słucham?
- Proszę o przepaloną żarówkę.
- A na co pani przepalona żarówka?
- Potrzebuję do ciemni fotograficznej...
SZCZYTY
Szczupłości
Musieć wchodzić kilkakrotnie do pokoju, by być wreszcie zauważonym.
Ironii losu
Zacząć i skończyć życie z powodu pęknięcia gumy.
Realizmu w malarstwie
Namalować tak pomidory, żeby od razu było wiadomo, jaka jest ich cena detaliczna za kilogram.
BOJTLIK Z FRASZKAMI
Jan Izydor Sztaudynger
Oda do młodości
Nim pomyślicie o miłosnej uczcie,
Pierwej się uczcie.
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Jeśli musisz wybrać między jednym złem a drugim, wybierz to, którego jeszcze nie próbowałeś.
Pyrsk!!!
Przypominam adresy:
ecik.gornicza@gmail.com
Trybuna Górnicza "Ecik",
ul. Kościuszki 30, 40-048 Katowice
ZŁOTA KOLEKCJA DOWCIPÓW ROKU 2012
Negocjacje
Korytarz sejmowy. Z pomieszczeń rządzącej partii dobiega chóralne: "Sto lat, sto lat". Jakiś dziennikarz pyta posła konkurencyjnej partii:
- Co to za impreza? Obchodzą czyjeś urodziny?
- Nie, negocjują granicę wieku emerytalnego...
Ot, zwyczajna wdzięczność
Pewien "mąż stanu" i jego kierowca przez wiele dni podróżowali po kraju, podziwiając, jak się rozwija, i sprawdzając, co by tu jeszcze można zmajstrować. Pewnej nocy przed limuzynę wyskoczyła świnia, zwyczajna, domowa. Nie przeżyła tego spotkania. "Mąż stanu" widząc, co się stało, kazał kierowcy iść wytłumaczyć wszystko gospodarzowi i powiedzieć, że wszelkie straty zostaną zrekompensowane. Kierowca wrócił dopiero po godzinie z koszem domowych wędlin, butelką dobrej wódki, ale w porozpinanym, niekompletnym ubraniu, z mocno poczerwieniałą twarzą i przyspieszonym oddechem.
- Mój Boże, co ci się stało? - z troską zapytał "mąż stanu".
- No cóż - odparł kierowca niedbale - gospodarz dał mi wódkę, jego żona dała mi kosz wiktuałów, a ich 19-letnia córka chwile szalonej, niezapomnianej rozkoszy.
- A cóżeś ty im powiedział?
- Że jestem kierowcą "męża stanu" i właśnie zabiłem świnię.
Meandry współczesności
- Tato, ty jesteś globalistą czy antyglobalistą?
- Globalistą.
- A co to znaczy??
- To znaczy, że globalnie rzecz ujmując, nic mnie to wszystko nie obchodzi.
Głupie wątpliwości
- Dziwne - mówi Ziutek do żony - ty masz niebieskie oczy, ja mam niebieskie oczy, a nasza córeczka ma piwne. Ciekawe po kim?
- A co, może powiesz, że piwa nie pijesz?
MIĘDZY NAMI, BLONDYNKAMI
- Od czego blondynka ma spuchnięte wargi?
- Od zdmuchiwania żarówki.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
