W Częstochowie stanął pomnik, że ho-ho! A może i jeszcze większy!!! Większy od wszystkich innych, ma się rozumieć. To znaczy, wszystkich innych pomników papieża. Bo najwyższy to jest pomnik w Świebodzinie. No ale wiadomo, że jakaś hierarchia i na tym, i na tamtym świecie obowiązuje. Tylko że gdyby przyjąć takie kryterium, to najważniejszy jest jednak Szalony Koń - ten wódz Apaczów, co to mu z całej góry pomnik zrobili, a właściwie ciągle robią. I to kto? Polacy, ma się rozumieć, bo tylko ten naród jest zdolny do tak wielkich czynów, nawet w USA. I to już drugie i trzecie pokolenie rzeźbi tę górę. Od razu mi się przypomina stary dowcip, jak to mały Jasio przepraszał Winnetou za to, że jako największego wodza wymienił W. I. Lenina, bo tak było taktycznie. Więc jak patrzę na te wszystkie pomniki i tych wszystkich wodzów, to robi mi się w głowie nieziemski galimatias i już sam nie wiem, kto większy, kto ważniejszy i dlaczego, i jak do tego się mają te ciągle stawiane pomniki.
Licytacja na gabaryty trwa. Miasta i wsie robią wszystko, by choć małe popiersie mieć w centralnym miejscu. Oczywiście najlepiej papieża, ale poprzedni prezydent też jest wysoko lokowany, no i święci: niektórzy bardziej inni mniej. Potem idzie Piłsudski i cała martyrologia narodowa, ze szczególnym uwzględnieniem duchownych. Następnie wieszcze, nobliści i pomniejsi literaci. Piosenkarze, aktorzy oraz postaci bajkowe. Najmniejsze jest zapotrzebowanie na naukowców, odkrywców, wynalazców, ludzi rzetelnej pracy, społeczników itp. Trudno się dziwić, bo przecież to nudne i mało sexy.
W każdym razie w Częstochowie wybuchła po postawieniu monumentu największego papieża straszliwa awantura, bo prześwietna osoba stała tyłem do miasta. A nawet prześwietna osoba nie ma prawa na miasto się wypinać, bo ono też prześwietne. Monument "odwyrtnięto" o 180 stopni i teraz łaskawe oblicze spogląda na miasto. Oblicze, moim zdaniem, nie bardzo podobne do pierwowzoru, ale ja się tam na pomnikach nie znam. A ileż to uciechy z takim pomnikiem, ileż okazji do wykazania się kompetencjami i wytknięcia braku kompetencji innym! To nie to samo, co takie tam na przykład łatanie dziur w jezdniach lub budżetach biedoty miejskiej. Nie! Bo to najpierw trzeba wymyślić, podjąć decyzję w całym procesie decyzyjnym, zrealizować w całym procesie realizacyjnym, a na końcu odsłonić. Bo koniec wieńczy dzieło. Nawet jeśli to koniec finansów na najbliższą pięciolatkę.
Odsłonięcie jest najważniejsze, bo wtedy wszyscy mają namacalny dowód kompetencji i zaangażowania gospodarzy takiego jednego i drugiego miasta, a nawet wioski. Widzą, że ich myśli są dalekosiężne i szybują jak ptaki po niebie, na co już kiedyś zwrócił uwagę kabaret Elita w sławnej pieśni o kurnej chacie. Epoka od tamtego czasu uległa zasadniczej przemianie, ale myśli nadal szybują, jak widać. Po niebie szybują... Do ziemi raczej się nie zniżają, bo tam "pospolitość skrzeczy" - jak zauważył Wyspiański w swym sławnym "Weselu". A gospodarze takiego skrzeczenia nie lubią słyszeć. Więc: "Jeszcze jeden pomnik dzisiaj..." - by sparafrazować inną sławną pieśń. Wszak wolność - a przecież w wolnym kraju żyjemy - "wolność krzyżami się mierzy" - jak pisał poeta w jeszcze innej sławnej pieśni, tylko chyba coś innego niż nasze permanentne odsłonięcia miał na myśli. Tak. Zdecydowanie co innego. Ale potem proroczo dodał: "historia niejeden zna błąd". A historia, jak wiadomo, dzieje się na naszych oczach...
PS. Jedną "epokę pomnikową" mam już za sobą. Mam za sobą także "epokę demontażową". Jak widać "epoki pomnikowe" są wieczne. Ciekawe, czy jak cykl koniunkturalny w gospodarce przeplatają się też z "epokami demontażowymi"? Nie wiem, czy starczy mi życia, żeby to sprawdzić. A chciałbym...
Jurek Ciurlok "Ecik"
Z TASZY LISTONOSZA
Rozmowa telefoniczna
- Halo! Dzwonię w sprawie garażu!
- Ależ proszę pana, źle pan trafił, bo tu jest baza rakietowa...
- Ja źle trafiłem? Otóż nie, do cholery! To wyście źle trafili!!!
Nieporozumienie
Dowódca pewnej jednostki wojskowej wezwał do siebie podoficera zajmującego się logistyką i rzekł:
- W magazynie po drugiej stronie miasta jest do odebrania siedmiotonowa syrena alarmowa. Zajmijcie się tym. Odbierzcie ją jeszcze dzisiaj i przywieźcie do jednostki.
Sierżant wybrał kilku sprytnych żołnierzy, zorganizował ciągnik gąsienicowy, największą przyczepę podczołgową i wyruszyli, paraliżując ruch pojazdów w całym mieście. Po jakimś czasie stawili się pod wyznaczonym magazynem. Sierżant osobiście udał się do biura, aby dopilnować odbioru syreny. Po dokonaniu formalności papierkowych magazynier przyniósł niewielkich rozmiarów skrzynkę i wręczył ją sierżantowi.
- Co to jest?... - zapytał zaciekawiony sierżant.
- No, to jest ta syrena, generująca siedem różnych tonów...
Taki skromny...
Wczesny poranek, wieś, nieco podupadły dom, obok chlew. Z domu wychodzi rolnik Zenek - dwudniowy zarost, podkrążone oczy, ręce niedomyte od dawna, kufajka, gumofilce, na głowie uszatka, w ręce wiadro. Powolnym krokiem idzie przez błotniste podwórko do chlewu. Stamtąd dochodzą już pierwsze niepewne pokwikiwania. Zenek wchodzi do środka. Wszystkie świnie kwiczą i tłoczą się jak najbliżej. Zenek nalewa z wiadra do koryta jakieś resztki i pomyje. Świnie w spazmach! Pełen entuzjazm! Kwik nie do wytrzymania. Zenek przez chwilę stoi i patrzy się na nie z uśmiechem i jakby lekko zażenowany. Powoli odwraca się i idzie do domu. W domu zdejmuje kufajkę i podchodzi do kawałka lustra wiszącego nad miską, przygładza tłuste włosy i patrzy na swoje odbicie... W końcu mruczy do siebie: - Kurde, naprawdę nie wiem, co one takiego we mnie widzą???
ZAGADKA
Czy możliwy jest stosunek płciowy w biegu?
Nie, ponieważ kobieta z podciągniętą spódnicą biegnie szybciej niż mężczyzna z opuszczonymi spodniami...
Po raz pierwszy usłyszałem tę zagadkę jeszcze w szkole średniej (czyli dość dawno temu), i to z ust nauczyciela matematyki. Czy aby dziś nauczyciel nie obawiałby się takiej "frywolności"?
SZCZYTY
Szczyt lenistwa
Gdy nie chce się nawet nie robić niczego.
Szczyt "pary w płucach"
Dmuchnąć krowie w zadek tak mocno, żeby jej się rogi wyprostowały.
Szczyt niemożliwości w polityce:
Wchodząc na polityczne salony, zderzyć się z grupą przyjaciół.
LIMERYK
Cwana panienka z Juraty
Wszystkim dawała na raty.
To znaczy, dla ścisłości,
Dupę dawała w całości,
Na raty były opłaty.
Jak zapewne stali Czytelnicy się domyślają, to dzieło mógł stworzyć tylko Pewien Chutliwy Starzec - niech go dobre bogi strzegą...
KÓNSKI Z BELE KÓND
Przi plebanii popsuł sie płot. Tóż ksióndz wzión sie za naprawianie. Przibijoł sztachety, a przyglóndała sie tymu czelodka dziecek. Ksióndz sie trocha nerwowoł, bo patrzynie na rynce niy pomogo ku dobrymu cylowi przi wbijaniu gwoździ. Uoroz niy strzimoł i sie spytoł:
- Co, patrzycie, jak się wbija gwoździe?
- Niy, prosza ksiyndza - chórym zawołały dziecka. - My ino chcemy wiedzieć, co ksióndz godajóm, jak sie we palec piznóm...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH
Sztuczna inteligencja nie może równać się z naturalną głupotą.
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Cwana panienka z Juraty została przez Państwa portal niemiłosiernie sponiewierana. Limeryk ten jest jednym z 69 limeryków freewolnych składających się na zbiorek (także zatytułowany Cwana panienka z Juraty), wydany przez Wydawnictwo Iskry. Mam nadzieję, że podadzą Państwo dokładną wersję autorską, czego wymagają i dobre obyczaje, i prawo autorskie.