Nie zauważyłem, czy nadal ta pora roku określana jest mianem: "sezon ogórkowy". Tak wiele się zmienia w nazewnictwie i obyczajach. I tak szybko. Przydrożna panienka jest bardziej stała w uczuciach, niż współczesne życie w swym całokształcie.
Weźmy takie odzienie. Świadomie używam tego określenia z czasów, gdy garderoba trwała pokoleniami. Dzisiejsze ciuchy służą przez sezon, a sezony stają się krótkie, jak akt miłosny królika. No, może jakością dzisiejsza garderoba nie dorównuje mojemu frakowi z 1911 roku, który trwa przez tych sto lat w stanie niezmienionym do najdrobniejszej nitki. Jednakowoż moje nałogowe wizyty w ulubionym "szmateksie", w którym frak ów nabyłem, przekonują mnie o rozrzutności rodzaju ludzkiego, jak idzie o okrycia wszelkie, za którą zapewne stoi chęć nadążania za "trendami".
Jeśli ktoś się dziwi, dlaczego Hitler, Stalin, Mussolini i spółka uwiedli i podporządkowali sobie narody, to niech spojrzy, z jaką lubością ludzie ulegają dyktatowi różnych mód. Jak bardzo chcą wyglądać tak samo, jeść tak samo, bawić się i wypoczywać tak samo, słuchać tej samej muzyki i informacji, oraz być ogłupianymi przez tych samych macherów od reklamy wszelkiej - w tym politycznej. A cwany dyktator z ludźmi, których indywidualność nie jest większa, niż kolejnych odcinków papieru toaletowego, może zrobić, co mu się żywnie podoba. I robi... Tylko, że nie jest to jakaś demoniczna osoba. Dzisiejszy dyktator to "postać zbiorowa". Jego "drang nach osten" i "drang nach westen" jest nie do zatrzymania. Zaś w sprawowaniu "rządu dusz" pomagają mu posłuszne i gotowe na każde wezwanie media, "kreatywne" jak tresowana papuga.
I tu wracam do "sezonu ogórkowego". Jego istotą zawsze była informacja o cielęciu z dwiema głowami, żabach spadających z deszczem, prawdziwku wielkości parasola, młodej kochanki starego gwiazdora - lub odwrotnie, itp, itd... Jeśli takiego wydarzenia brakowało, trzeba je było wymyślić. Dziś takie poczciwe ramoty już nikogo nie biorą. Potrzebne są krew i łzy. Pot niekoniecznie, bo kojarzy się z uczciwą, ciężką pracą, a ta nie jest zbyt "medialna". Ponieważ przemocy i rozpaczy w dzisiejszym świecie nie brakuje, to i wymyślać niczego nie trzeba. No, co najwyżej trochę jeszcze podkolorować, dla lepszego efektu, żeby krew była czerwieńsza a łzy obfitsze. I już można epatować spragnioną najnowszych sensacji ludzkość, która gapi się, słucha, rzadziej czyta z japami rozdziawionymi na oścież, jak brama w Soplicowie.
Ostatnio asumpt temu wszystkiemu dał jakiś amerykański psychol. Tragedia straszna! Więc dlaczego zrobiono z niej medialny cyrk? W imię czego wszystkie dzienniki, jak doba długa, zaczynały się od informacji o ilości trupów, możliwości powiększenia tej liczby, przypuszczeniach amerykańskich psychiatrów, traumie dzieci i dorosłych, zamiarach prezydenta Obamy i odczuciach w związku z tym wszystkim autorów tych informacji? Dlaczego wszystkie informacje naprawdę ważne dla nas, tu, w Polsce, zeszły na dalszy plan? A nie brakowało ich w tym dniu. Po co byliśmy karmieni bez żadnego umiaru tą krwawą kiszką medialną? Ach, wiem! Bo "sezon ogórkowy"! Tylko dlaczego on u nas teraz trwa zawsze?
Jurek Ciurlok "Ecik"
MIĘDZY NAMI, BLONDYNKAMI
Jedna blondynka niedługo po denominacji złotówki mówi do drugiej:
- Wiesz, w tym trzęsieniu ziemi zginęło sto osób! Wyobrażasz sobie: sto osób...
- To straszne - wykrzykuje druga. - Na stare to by był milion!
Z TASZY LISTONOSZA
Na egzaminie
Profesor: - Poprawne odpowiedzi zaznaczajcie ptaszkiem...
Głos z sali: - A długopisem można?
Nieporozumienie
- Panie doktorze. Kupiłam tą gruszkę do lewatywy jak Pan sugerował i co ja mam z nią zrobić?
- Napełnia ją Pani ciepłą wodą i wsadza ją sobie pani w odbyt a potem...
- Oj dobrze, dobrze... Jutro zadzwonię, bo widzę, że Pan dzisiaj nie w humorze.
Proszę nie przesadzać!
Przyszła pewna dama do lekarza-seksuologa ze skargą, że mąż jest bardzo oziębły... Lekarz pokiwał głową ze zrozumieniem i stwierdził:
- Dam pani lekarstwo... Nowinka, taka eksperymentalna... Powinno pomóc, chociaż badań nad skutecznością tego leku tak do końca jeszcze nie przeprowadzono... Dam pani dwie sztuki... Potem pani powie, jaki efekt przyniosły...
Minęły dwa dni. Przybiegła dama do lekarza ucieszona niezmiernie:
- Doktorze, to jest cudo! - wykrzyknęła od progu. - Pomogło!!! Jak tylko mu dałam te tabletki, po dwunastu minutach było dwa razy. Potem jeszcze trzykrotnie wieczorem!!! W nocy dwa razy tuż przed północą, rano, jak tylko się obudził dwa razy przed pracą! A jak z roboty wrócił to nawet obiadu nie chciał, tylko od razu do łóżka mnie zaciągnął. Potem trochę się przespał i, zanim umarł, jeszcze trzy razy zdążył!!!
Hmmm...
Żona wróciła do domu z kliniki chirurgii plastycznej i zapytała męża:
- No i jak? Co sądzisz o moim wyglądzie?
Mąż przyjrzał się uważnie i odrzekł:
- No cóż, moja droga: zrobili co mogli...
Nieufność
Mąż podejrzewając żonę o zdradę wynajął prywatnego detektywa i polecił ją śledzić. Po jakimś czasie detektyw zdaje relację:
- Pańska żona spotkała się z mężczyzną na deptaku w mieście. Potem długo siedzieli w parku i się ściskali. Potem poszli do kina, ale nie patrzyli na ekran, tylko pieścili się i słychać było odgłosy całowania. Po kinie wsiedli do samochodu i pojechali za miasto. Weszli do willi, usiedli za stołem, wypili butelkę wina, rozebrali się, wskoczyli do łóżka i zgasili światło. Dalej już nic nie widziałem.
Mąż wyrywając sobie włosy z głowy zaczyna lamentować:
- Mój Boże! I znowu! Znowu ta przeklęta niepewność!!!
Według upodobania
Celnik po wejściu do przedziału standardowo pyta tam obecnych:
- Alkohol, tytoń, narkotyki?
- Ja poproszę piwo - odpowiada jeden z pasażerów.
A to ci pech!
W poniedziałek, nazajutrz po obficie zakrapianym wieczorze towarzyskim, spotykają się dwaj panowie. Pierwszy mówi:
- Ale miałem pecha! Gdy wracałem do domu, natknąłem się na patrol policji i całą noc musiałem spędzić w izbie wytrzeźwień.
- Ty to masz szczęście! - mówi drugi. - Gdy ja wracałem, natknąłem się na moją żonę i teściową i całą noc musiałem spędzić z nimi.
TAKIE TAM, RÓŻNE...
W dalszym ciągu z listu naszej Czytelniczki, Pani Ewy Kucharskiej, pewne zasady rządzące organizacją pracy i zarządzania. Dziś zakończenie.
Zasady
1. Nie myśl! A jeżeli już pomyślałeś to:
2. Nie mów! Ale jeżeli już powiedziałeś to:
3. Nie pisz! Jeżeli już napisałeś to:
4. Nie podpisuj! A jak podpisałeś, no to się idioto potem nie dziw!
Ukaz cara Piotra I z 9 grudnia 1709 roku:
Podwładny w obliczu przełożonego winien mieć wygląd lichy i durnowaty, by swym pojmowaniem sprawy nie peszyć przełożonego.
ZAGADKA
- Co to jest, gdy iluzjonista wyciąga z kapelusza to, co chciał?
- Sztuczka.
- A kiedy kobieta wyciąga ze swej torebki to, czego właśnie potrzebuje?
- Cud.
W Marklowicach, Wąchocku i gdzie indziej
- Dlaczego w Wąchocku wsadzają trawę do kontaktu?
- Aby być w kontakcie z naturą!!
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Zastanawiałem się ostatnio, co robili dla rozrywki moi rodzice, skoro nie było jeszcze Internetu a telewizja nie była tak popularna. Ani ja, ani żaden z moich 14 braci nie wpadł na żaden pomysł...
Pyrsk!!!
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.