- Panie, jak to się hajcowało. Moment i wszystko stanęło w ogniu, a potem to już tylko było widać, jak te wszystkie elementy się zawalały. Pracowałem w tej kopalni ponad 20 lat i wcześniej tego szybu nie było. Teraz, jak to wszystko się spaliło, to zastanawiam się, jak dalej będzie wyglądać fedrowanie - mówi 80-letni pan Wiesław, który był jednym z wielu świadków pożaru z soboty na niedzielę (18-19 lutego) w kopalni Bielszowice.
Pani Aleksandra i pan Maciej mieszkają przy ul. Maksymiliana Chroboka. Ich okna dzieli kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym wybuchł pożar.
- Płomienie zauważyłam gdzieś w okolicy godziny 22.45. Wtedy paliły się już wszystkie konstrukcje. To był moment. Jak wyszłam na dwór, to wszystko już się zawaliło - opowiada pani Aleksandra.
- Pierwsza na miejscu pojawiła się policja oraz straż miejska, potem dopiero pojawiła się straż pożarna - mówi pan Maciej.
- W zasadzie to straż przyjechała, gdy zawalił się taśmociąg - dodaje pani Aleksandra.
Mieszkańców pobliskich budynków ewakuowano. Świadkowie zaznaczają, że akcja przebiegała sprawnie.
- W pierwszej kolejności mieszkańców zgrupowano za budynkami. Potem zostali przeprowadzeni do ulicy Kokota, gdzie były podstawione autobusy. Tam można było się zagrzać i przeczekać czas akcji. Do domów wróciliśmy po godzinie pierwszej. Dopiero tam na miejscu człowiek zaczął się zastanawiać nad takimi rzeczami, jak na przykład to, czy zamknął mieszkanie. W pierwszej kolejności człowiek jednak myśli o tym, żeby się schronić i być bezpiecznym - opowiada pani Aleksandra.
- W tym rejonie mieszka sporo starszych osób, które mają problemy z poruszaniem oraz jest sporo rodzin z małymi dziećmi, ale muszę przyznać, że zarówno policja, jak i straż miejska stanęły na wysokości zadania. Widziałem, jak funkcjonariusze wynoszą z domów starszych ludzi - mówi pan Maciej.
- Strażacy czuwali tam do rana, a nawet dłużej. Bo jeszcze w niedzielne popołudnie zwijali sprzęt. Dziś rano jeszcze widziałam, jak z tych zgliszczy w niektórych miejscach się jeszcze dymiło - relacjonuje pani Aleksandra.
Pan Maciej jest górnikiem, który pracuje w kopalni Bielszowice. Na pytanie, jak będzie teraz zorganizowana praca w Bielszowicach, odpowiada: - Właśnie się wybieram na szychtę. Wstępnie słyszałem, że część załogi ma zostać przeniesiona do innych zakładów. W okolicy są kopalnie: Wirek, Pokój, Halemba i Knurów. Dokładnie się pewnie wszystkiego dowiem, gdy już będę na kopalni.
W galerii: Zdjęcia pożaru wykonane przez mieszkańców budynków znajdujących się w pobliżu kopalni Bielszowice (Ruda Śląska, 18-19 lutego 2012 r.)
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.