Obchody 130. rocznicy istnienia rosyjskiej służby geologicznej przeszły w Polsce bez echa. Jest to o tyle dziwne, że do dzisiaj Wszechrosyjski Instytut Geologiczny (VSEGEI) w Petersburgu nosi imię geologa polskiego pochodzenia - Aleksandra Pietrowicza Karpińskiego (1847 - 1936).
Nie byłoby może powodów do nawiązywania do tej postaci, gdyby nie cała jeszcze plejada rodaków, którzy walnie przyczynili się do poznania, zbadania i opisania niezmierzonych bogactw Syberii i Dalekiego Wschodu. Ich nazwiska stanowią chlubę rosyjskiej geologii i zawsze przywoływane są w kontekście tradycji i osiągnięć tamtejszego górnictwa.
Obok Karpińskiego zasłużyli się tu Jan Czerski, Aleksander Czekanowski, czy też Benedykt Dybowski. Ich imieniem nazwane są górskie pasma Syberii. Po Karpińskim jednym z dyrektorów tego instytutu był Karol Bohdanowicz. Ten ostatni po odzyskaniu niepodległości był założycielem do dzisiaj istniejącego Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) w Warszawie.
Współczesna polityka każe niedoceniać ich osiągnięć, a na ogół ludzie ci przymusowo zostali tam wywiezieni. Jest to jednak tylko część prawdy. Jako ludzie przedsiębiorczy, wykształceni i tolerancyjni potrafili oni utożsamiać się tam ze swoim nowym otoczeniem. W carskiej, a potem nawet w sowieckiej Rosji doszli oni do wysokich stanowisk.
Te szczególne cechy zaskarbiły sobie wśród zamieszkałych tam narodów dozgonną o nich pamięć i wdzięczność. Nie zatarły jej żadne późniejsze wydarzenia polityczne, akcje i fałszywe oskarżenia. Trwa ona tam niezmiennie, aż po dzień dzisiejszy. Skłania to do głębokiej refleksji nad stanem polskiej służby geologicznej i jej znaczenia w świecie.
Polscy badacze Syberii
Pod takim tytułem w 2009 roku w warszawskim pałacu Staszica została zorganizowana wystawa obrazująca dokonania naszych rodaków na tym azjatyckim obszarze. Przygotowało ją Archiwum Polskie i Rosyjska Akademia Nauk. Rok wcześniej zebrane materiały zostały zaprezentowane Prezydium Rosyjskiej Akademii Nauk w ramach obchodzonych tam Dni Nauki Polskiej. W gronie tym wzbudziły one sensację i ogromne zainteresowanie. Postanowiono dzieło to nadal wspólnie kontynuować.
Przyczyną tego sukcesu stał się odmienny niż dotychczas sposób ujęcia tematu. Polacy pokazani zostali na tej wystawie, jako cywilizatorzy nieznanej Syberii, a nie tylko jako męczennicy zesłani za karę na tę nieludzką ziemię. Ekspozycja dotycząca Wacława Sieroszewskiego i Edwarda Piekarskiego, znanych badaczy Jakucji, została na stałe umieszczona w Jakucku. Była ona potem prezentowana w Irkucku, gdzie zbiegła się z uroczystościami 180. rocznicy urodzin gubernatora Syberii Aleksandra Despoty Zenowicza, znanego obrońcy polskich zesłańców. Patronat nad wystawą objął Konsulat Generalny RP w Irkucku oraz liczne organizacje polonijne działające na tym terenie.
Wystawa została zaproszona do wszystkich ważniejszych miast Syberii. Zaprezentowano na niej kilkadziesiąt biogramów polskich badaczy tego terytorium. Wśród nich znalazła się też rosyjska kolekcja portretów malarskich tych postaci. Wystawie towarzyszyły wszędzie występy artystyczne promujące kulturę, tradycję Syberii i wspólne osiągnięcia badawcze. Celowo pominięto na niej wątki patriotyczne i martyrologiczne.
Jednym z badaczy Syberii był też późniejszy pierwszy dyrektor PIG prof. Józef Morozewicz. Wystawa ta również nie wzbudziła większego zainteresowania polskich mediów. Tym bardziej nie należy się dziwić ich milczeniu w sprawie petersburskich uroczystości.
Wszechrosyjski Instytut Geologiczny (VSEGEI)*
Sto trzydzieści lat temu został on założony przez cara Aleksandra III pod pierwotną nazwą Komitetu Geologicznego (Geolkom). Potem przeszedł on kilka reorganizacji i zmian. Obecnie pełni on zadania i obowiązki służby geologicznej Federacji Rosyjskiej. Jego siedziba mieści się w monumentalnym gmachu na Średnim Prospekcie na Wyspie Wasilewskiej.
Rosyjski Instytut Geologiczny powszechnie uznawany jest za jedną z najważniejszych tego rodzaju instytucji na świecie. Posiada on niezwykłe zbiory zarówno jakościowe, jak i ilościowe wszelkich minerałów i skał. Ogromna biblioteka posiada najstarsze druki dotyczące tej materii.
Na jubileuszową uroczystość zaproszono geologiczne reprezentacje wszystkich państw sąsiadujących z Federacją Rosyjską. Oprócz nich udział wzięły delegacje Wielkiej Brytanii, Niemiec i Francji. Polskę reprezentował PIG. Sesję naukową poprzedziło zwiedzanie zabytkowej biblioteki i muzeum, które zachowały dawną swoją atmosferę z pierwszych lat istnienia.
W muzeum obok niezwykłej ilości i oryginalności eksponatów uwagę zwraca mapa geologiczna Rosji wykonana z wielokolorowych płytek minerałów i skał. Zwiedzającym gościom zaprezentowano nowoczesne urządzenia w Centrum Badań Izotopowych. Sesję naukową poświęcono zagadnieniom sporządzania coraz dokładniejszych map geologicznych, które są podstawą do wszelkich poszukiwań surowcowych.
Polska zaprezentowała wspólne z Rosją badania geologii południowego obszaru Morza Bałtyckiego. Badania te dotyczą perspektyw ropo- i gazonośności oraz występowania złóż bursztynu. Perspektywy dalszej współpracy są dobre.
Dwie potęgi
Pod względem rozmachu, nowych technologii i narodowego hobby w zakresie geologii światową czołówkę stanowi Rosja i USA. Gonią ich Chińczycy. Reszta jest daleko w tyle. Za czasów PRL radzieckie księgarnie sprowadzały na ten temat literaturę zawodową. Cieszyła się ona niebywałą popularnością i jej zaleganie na półkach liczone było w godzinach, a najwyżej w dobach. Rosjanie nam zazdrościli, bo łatwiej ją było kupić w Polsce niż w Rosji.
Obie wspomniane szkoły geologiczne hołdują podobnym upodobaniom polegającym na informacji, która jednocześnie spełnia uniwersalne zasady dydaktyki. Publikacje obejmują wszystkie dziedziny, Ich nakład zwykle odpowiada ewentualnemu zapotrzebowaniu. Duża liczba szczegółowych rysunków, map, fotografii, przekrojów i wszelkich innych graficznych obrazów powoduje, że książka "przenosi" czytelnika w opisywane miejsce dając mu pełny jego obraz. Dotyczy to także wszelkich badan nawet laboratoryjnych, optycznych, mineralogicznych itp.
Chińska szkoła geologiczna stara się dorównać swoim rywalom wydając ogromne ilości wszelkiej tego rodzaju literatury przede wszystkim na poziomie elementarnym. Są to tysiące i miliony folderów broszur, informatorów i instrukcji. Wszystko to podnosi wiedzę przeciętnego mieszkańca tego kraju, który już staje się górniczą i surowcową potęgą świata.
Mając tak wspaniale tradycje Polska powinna mieć ambicje przynajmniej naśladowania i dorównywania do najlepszych. Niestety, tak nie jest. Inaczej wymienione potęgi nie będą nas szanować jako równoprawnych partnerów. Skazani na margines światowych wydarzeń, będziemy zależni od innych. Nawet jeżeli sami coś odkryjemy, największe zyski z tego będą niewielkie.
Sprzyjała temu na szczęście miniona już antygórnicza propaganda medialna w naszym kraju. Gdzie indziej jest ona nie do pomyślenia. Władze przynajmniej tych trzech krajów USA, Rosji i Chin wręcz przeciwnie, geologię i górnictwo wszędzie propagują oraz zachęcają do poszukiwań i inwestycji, dając wszelkie możliwe udogodnienia. Podobnie rzecz wygląda w Australii, w Indiach, Brazylii i na Filipinach. Wydaje się, że pod tym względem zaczyna nas wyprzedzać wiele krajów Afryki. Daleko w tyle jesteśmy tu za Republiką Południowej Afryki.
Podobne poglądy na górnictwo, jakie dotąd dominowały w Polsce, utrwala przede wszystkim Unia Europejska i jej program klimatyczny. Na światowej mapie surowców jest to całkowity ewenement. Nawet najbardziej zacofane kraje Afryki wiedzą, co to bogactwa naturalne i jaką stanowią one wartość. Polska zaś jest krajem ambitnym, ale raczej tylko w słowach.
Pod względem rzeczywistego zaangażowania nie wiele odbiegamy od poziomu najbiedniejszych krajów świata. Świadczy o tym choćby skala potencjału możliwa do odkrycia w naszym kraju gazu łupkowego. Całość informacji na ten temat przejęły całkowicie niekompetentne pod tym względem media.
Nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, że powstały z tego powodu chaos informacyjny będzie raczej przeszkadzał niż pomagał. Żaden instytut, uniwersytet, akademia i politechnika nie wydały kompendiów na ten temat. Co tam monografie, nie ma nawet broszur, folderów, a co tu mówić o łatwo dostępnych dziełach naukowych. Skutek tego jest taki, że nie ma presji społecznej, gospodarczej, ani politycznej. Kto ma ją tworzyć, jak nikt w szczegółach nie wie, o co chodzi?
Na tle tych rosyjskich uroczystości, które przypominają, że kiedyś byliśmy potęga naukową i badawczą w poszukiwaniach, czas jest nie tylko na wspomnienia. Mając do wzięcia majątek gazu łupkowego w wymiarze blisko 3 bilionów złotych, trzeba wydać choćby ułamek tej sumy na wiedzę o tym, jak to zagospodarować. Na początek można wydać na ten cel trzy miliony złotych. Sfinansuje się za to wydawnictwa, filmy, broszury, które trzeba pisać samemu lub sprowadzić choćby z USA i tłumaczyć. Na tym nie można oszczędzać. Wszak to zaledwie jedna milionowa część naszego łupkowego majątku.
Nie chodzi tu jednak wcale o cyfry, ale o wyniki i tempo prowadzonych badań i poszukiwań. Od dawien dawna wiadomo, że wyszkolony pracownik nawet w wiedzę ogólną jest najlepszą inwestycją. Za granicą dobrze wiedzą o naszych słabościach. Owszem, historyczny dorobek jest tam doceniany, ale współczesność, to zaledwie jakieś bałtyckie polsko-rosyjskie marginalia.
Polska czy tego chce, czy nie, ze względu na swoje bogactwa naturalne jest krajem surowcowym. I tego mienić się nie da. Natomiast świadomość obywatelska jest całkiem inna. Powoduje to, że decyzje w tej materii mają charakter schizofreniczny. W imię często stronniczej propagandy potrafimy tępić to, z czego inni doskonale żyją.
Górnictwo UE nie może być dla nas żadnym wzorem, mimo że należymy do tej struktury. Wzorować się trzeba na światowej czołówce. Należą do niej USA, Rosja, Kanada, Chiny, Australia, Brazylia, Indie, a nawet Mongolia i szereg innych krajów, które je naśladują.
*Wykorzystano materiały Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) w Warszawie zamieszczone na stronie internetowej www.pgi.gov.pl.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.