W podziemiach kopalni, setki metrów pod ziemią, nie ma miejsca na przypadek. Gdy zawodzi wentylacja, gdy ogień i dym odcinają drogę ucieczki, jedynym ratunkiem może być… komora życia. To szczelnie zamknięte pomieszczenie, w którym załoga może przeczekać najgorsze. Klimatyzacja, oświetlenie, system podtrzymywania życia, a przede wszystkim powietrze – to wszystko czeka tam na górników w razie zagrożenia.
W kopalni Rudna (KGHM) takie komory powstają wraz z postępem robót górniczych. Im dalej od szybów, tym bardziej są potrzebne. A wśród sprzętu, który czuwa nad życiem ludzi pod ziemią, są aparaty oddechowe MANTA – niepozorne urządzenia o morskim rodowodzie.
– Nasze związki z górnictwem zaczęły się właśnie w KGHM, po serii wyrzutów gazów – wspomina Wacław Harchala, właściciel Zakładu Sprzętu Nurkowego MANTA z Opola. – Firma była zaangażowana w tworzenie komór życia, projektowanych przez Akademię Marynarki Wojennej, nad których koncepcją czuwał dr hab. inż. Ryszard Kłos, profesor uczelni. Każda może pomieścić czterdziestu górników. Używając m.in. naszych aparatów ucieczkowych, ewakuują się oni do komór, gdzie są bezpieczni. Same komory również są wyposażone w aparaty oddechowe wężowe MANTA, które pozwalają utrzymać dopływ czystego powietrza i zapewnić komfort oddychania w czasie oczekiwania na akcję ratowniczą.
Od wody do węgla
MANTA zaczynała od sprzętu dla nurków i marynarzy. Dziś jej aparaty działają w kopalniach miedzi i węgla, w miejscach, gdzie powietrze jest towarem cenniejszym niż złoto.
Ich działanie wywodzi się wprost z konstrukcji automatu nurkowego. Proste, niezawodne, natychmiast gotowe do użycia.
– W aparatach nurkowych ciśnienie z butli (około 200 atmosfer) redukuje się dwuetapowo: najpierw do 8-10 atmosfer ponad ciśnienie otoczenia, a potem – już przy ustniku – do ciśnienia odpowiadającego głębokości – tłumaczy Harchala. – W górnictwie zasada jest podobna, ale używa się aparatów jednostopniowych, które od razu dają powietrze o ciśnieniu oddechowym.
Pod wodą wypór sprawia, że ciężar sprzętu niemal znika. W kopalni – każdy gram się liczy. Dlatego aparaty MANTA projektowane są tak, by były jak najlżejsze.
Sekundy, które decydują o życiu
Największą zaletą aparatu MANTA jest natychmiastowe działanie. Wystarczy jeden ruch, by włączyć dopływ powietrza. Pięć minut – tyle czasu daje górnikowi, by wydostać się z niebezpiecznej strefy lub sięgnąć po docelowy aparat ratowniczy.
– Po tragediach w kopalniach Halemba, Śląsk, Borynia, Rudna eksperci apelowali o wprowadzenie lekkich aparatów ucieczkowych natychmiastowego działania – przypomina właściciel firmy. – MANTA jest właśnie taka: prosta, lekka, niezawodna.
W kopalniach węgla kamiennego często zdarza się, że ciężkie aparaty zostają odłożone na ociosie, zamiast być noszone przez całą szychtę. Gdy przychodzi zagrożenie – dym, panika, brak widoczności – na sięgnięcie po nie może już być za późno. Aparat MANTA można uruchomić w sekundę. Daje kilka minut, które często oznaczają życie zamiast śmierci.
Chłodny oddech w piekle upału
Pod ziemią, gdzie temperatura potrafi sięgać 35-40°C, każdy haust świeżego powietrza jest na wagę złota. Gdy górnicy sięgają po aparat MANTA, do płuc trafia powietrze ze sprężonej butli – chłodne, rześkie, przynoszące natychmiastową ulgę. W warunkach, gdzie każdy oddech to walka z gorącem i zmęczeniem, ta chwila orzeźwienia potrafi dodać siły i przywrócić trzeźwość myślenia.
Zapas oddechu na godzinę
Opolska firma nie zatrzymuje się na jednym rozwiązaniu. – Pracujemy nad wersją o większej pojemności butli – mówi właściciel firmy MANTA. – Zamiast 0,7 litra, podpinamy siedmiolitrową. Taki aparat pozwala oddychać prawie godzinę i pokonać kilka kilometrów podziemnych wyrobisk.
Od morskich głębin po kopalniane chodniki – te same prawa fizyki, ta sama walka o oddech. Aparaty życia, stworzone w Opolu, dziś ratują tych, którzy schodzą tam, gdzie powietrze nie jest dane, lecz zdobyte.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.