Rozmowa z ks. PIOTREM BRZĄKALIKIEM, emerytowanym proboszczem, publicystą i rekolekcjonistą
Mówi się, że Wigilia to dzień wyjątkowy. Ma stać się świętem, dniem wolnym od pracy. Jakie jest księdza zdanie o Wigilii?
Uśmiecham się, kiedy słyszę to pytanie. Wigilia nie jest świętem kościelnym, ani żadnym innym, jest normalnym, zwykłym, powszednim dniem. Święto Bożego Narodzenia rozpoczyna się pasterką o północy z 24 na 25 grudnia. Samo słowo „wigilia” znaczy tyle co „oczekiwanie”. To jest ostatni czas, ostatnie godziny bezpośrednio poprzedzające świętowanie tej wielkiej tajemnicy, że Pan Bóg postanowił stać się człowiekiem poprzez narodzenie Jezusa. Prawda, że chyba tylko my w Polsce przywiązujemy tak wielką wagę do wigilijności. I trochę się martwię, że ten akcent przenosi się ze świętowania samego Bożego Narodzenia właśnie na wigilijność. Są kraje, gdzie w ogóle nie obchodzi się Wigilii i nie ma siadania do wigilijnej wieczerzy. Świętuje się tylko 25 grudnia, bywa że nie ma też drugiego święta. Wigilia związana jest z oczekiwaniem i ma zawsze swój rytm, związana jest z postnymi potrawami, co podkreśla, że prawdziwe świętowanie przyjdzie za chwilę. Spożyć wieczerzę to co innego niż zjeść kolację. Dobrze jest o tym pamiętać, zasiadając do wigilijnego stołu. Poza tym przyznam się, że z dużym dystansem podchodzę do pomysłu, żeby Wigilia, zwykły dzień, była dniem zupełnie wolnym od pracy, jak inne święta.
Rozwiejmy zatem kolejne wątpliwości. Czy Adwent jest okresem postu?
Nie. Z punktu widzenia wiary katolickiej post, czyli jakościowe i ilościowe ograniczenie posiłków, obowiązuje nas tylko dwa dni w roku, w Środę Popielcową i Wielki Piątek. Post piątkowy, ten cotygodniowy, polega jedynie na wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Wigilijny post jest natomiast naszą wielowiekową tradycją, co nie oznacza, że z czegoś, co nie jest obwarowane zakazami, trzeba rezygnować. Nie odchodziłbym od tradycji naszych babć i dziadków tylko dlatego, że świat się zmienia. To, że jesteśmy tacy, a nie inni, zawdzięczamy naszym przodkom i tradycji. Drobne porównanie związane z górnictwem: otóż jednym z najważniejszych urządzeń stosowanych na dole jest łańcuch. Bez niego nie ma transportu. A łańcuch składa się z ogniw. Jesteśmy dziedzicami tego, co było przed nami. Siły łańcucha nie mierzy się najsilniejszym ogniwem, ale najsłabszym. Obyśmy więc rezygnując z tradycji, chociażby rodzinnych, nie stawali się tymi słabszymi ogniwami łańcucha pokoleń. Mówimy często, że Boże Narodzenie to święta rodzinne. I to prawda. Może czas, żebyśmy bardziej doceniali tę rodzinność, bo nie bylibyśmy tym, kim jesteśmy, gdyby nie nasze rodziny, nasi ojcowie, matki, babcie i dziadkowie.
Wielkanoc mniej, lecz Boże Narodzenie przesycone jest komercją. Niektórzy to krytykują, ale przecież jarmarki zawsze towarzyszyły Bożemu Narodzeniu. Dziś z ulic przeniosły się do supermarketów.
Boże Narodzenie i Wielkanoc mają zupełnie odrębny charakter. Najważniejszymi świętami dla chrześcijanina są święta Zmartwychwstania Jezusa. I to jest oczywiste. Jezus urodził się jak każdy z nas, ale tylko On zmartwychwstał z obietnicą naszego zmartwychwstania.
Owszem, można powiedzieć, że bez narodzenia nie byłoby zmartwychwstania, ale to właśnie zmartwychwstanie jest kluczem chrześcijaństwa, choć i owszem, narodzenie jest początkiem drogi do zmartwychwstania. I wracając do pierwszego pytania o dzień wigilijny: wolałbym, aby to właśnie Wielki Piątek, choć to też zwykły dzień w tygodniu, był dniem wolnym od pracy. Może wówczas uszanowalibyśmy naszych braci z Kościołów ewangelickich, dla których Wielki Piątek jest tym kluczowym świętem. To prawda, że właśnie wokół Bożego Narodzenia rozkręciła się komercja, a nie wokół Wielkanocy. Pewnie dlatego, że Wielkanoc poprzedzona jest śmiercią. Wielki Piątek kieruje nasze myśli w stronę śmierci. A śmierć wycisza. Czasem to na niej się koncentrujemy, zapominając o zmartwychwstaniu. Ono przypomina nam, że i nasze życie nie kończy się na śmierci. Z kolei radość Bożego Narodzenia bierze się z radości narodzin, jak każdych innych. Pewno każdy, kto przeżył, czy był świadkiem narodzenia dziecka, to potwierdzi. Nowo narodzony potrzebuje poczucia bezpieczeństwa, ciepła, zadbania. To zaś przypomina nam o konieczności zadbania o bliźnich. Stąd się wziął obyczaj stawiania pustego talerza na stole wigilijnym. Przyznam, że trochę smuci mnie fakt, że skupiamy się bardziej na tym zewnętrznym świętowaniu Bożego Narodzenia, nawet jeszcze przed Adwentem. Ja nawet rozumiem ten jarmarkowy sposób wprowadzania się w klimat Bożego Narodzenia. Choć przydałoby się więcej umiaru. Do czego serdecznie zachęcam. Nie zapominajmy też o tym adwentowym oczekiwaniu, może dobrze byłoby pójść raz czy drugi z dziećmi czy wnukami na roraty?
Prezenty. Lubimy być nimi obdarowywani, zwłaszcza najmłodsi. Czy w grę wchodzą tylko te materialne?
Obdarowywanie się prezentami jest pięknym zwyczajem. Bo to Jezus jest największym prezentem Pana Boga dla nas. A nasze prezenty to swoiste naśladowanie, więc i my dajemy dobro tym najbliższym. Prezenty nie muszą być tylko materialne, ale i duchowe również. Prezentem może być modlitwa, msza za kogoś, o zdrowie, może o pojednanie, o zgodę. I niekoniecznie musimy o tym informować. Ten duchowy podarunek może być taki inny, wewnętrzny, z głębi ducha. Łamanie się opłatkiem to kolejny piękny zwyczaj i jeden ze sposobów budowania zgody, przebaczenia. U mnie w rodzinnym domu zawsze rozpoczynało się od wzajemnych przeprosin. Nie rezygnujmy z tego. Konflikty między nami biorą się z rozedrganych naszych emocji. Albo kocham, albo nienawidzę, Pozostaje tylko wojna, nawet w sporcie nie mówi się już o rywalu, tylko o przeciwniku. Już nie rywalizujemy, tylko walczymy. Padają najostrzejsze słowa. Myślę, że przy okazji tej Wigilii dobrze byłoby przypomnieć sobie słowo „kompromis”. Ten zaś jest wtedy prawdziwy, gdy obie strony są trochę niezadowolone, bo każda musi ustąpić, do czegoś się przyznać. Bo jeśli kompromis rozumiemy, że tylko ja mam rację, to z czasem staje się dyktaturą.
Jeśli zatem chcemy budować zgodę w rodzinie, w sąsiedztwie, społeczeństwie, to potrzebny, nawet niezbędny jest kompromis. I tak rozumiany kompromis, jako wzajemne ustąpienie sobie przez łamanie się opłatkiem, właśnie Wigilia może nam podpowiedzieć. Boże Narodzenie to przede wszystkim święta dobroci. Bądźmy dla siebie dobrzy. Zacznijmy od słów, a czyny pójdą za nimi. I tego wszystkim Czytelnikom serdecznie życzę.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.