Nie trudno zauważyć, że już blisko pół wieku Chiny rozwijają swoje górnictwo, zarówno w kraju, jak i za granicą. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyż każdy kraj może to czynić. Jednakże chińska inicjatywa w tej materii jest tak skonstruowana, że jednocześnie paraliżuje ona wszelkie konkurencyjne przedsięwzięcia.
Polega to na kilku przygotowanych wcześniej przedsięwzięciach. Pierwszym z nich jest niebywały w tym kraju rozkwit nauk geologicznych, co dokumentuje jedyny na świece uniwersytet tej specjalności. Studiuje na nim 40 tysięcy studentów, którzy z zapałem zabierają się do swojej specjalności, nie czekając, czy ktoś ich formalnie zatrudni. Swoimi raportami o górnictwie na całym świecie zarzucają rządowe instytucje, które tylko analizują pod kątem opłacalności docierające do nich propozycje inwestycyjne na całym świecie.
Dlatego chińskie inwestycje są najbardziej opłacalne, najlepiej przygotowane zarówno od strony zasobowej, jak i logistycznej. To wszystko przedkłada się na najniższe koszta wydobycia swoich surowców. Ich inwestycje surowcowe pod względem nakładów przeznaczonych na ten cel biją wszelkie rekordy.
Zachodnie media górnicze, którym nie można odmówić doskonałego rozeznania w górnictwie na świecie z zaniepokojeniem odnotowują surowcowy podbój świata przez Chiny (The Mining Technology - Chinese overseas investment in metals and mining to reach record levels this year, 1 sierpnia 2023).
Na dodatek specyficzna dla chińskiej mentalności kwestia zainteresowania potencjalnych krajów ich górnictwem wiąże się ze znaną zasadą „win-win”, czyli obie umawiające się strony muszą odnieść korzyści. To nie tylko opłaty licencyjne, podatki i zatrudnianie miejscowej ludności, to przede wszystkim np. w Afryce inwestycje cywilizacyjne, takie jak linie kolejowe, lotniska, szkoły i szpitale. Afryka koszty tych inwestycji spłaca chińskim wydobyciem surowców na tym kontynencie.
Krytyka tej metody przez zachodnie media, podnosi fakt, że jest to neokolonializm, który drenuje najbogatszy pod tym względem kontynent na świecie. Trudno z tym się nie zgodzić, jednak kraje zawierające tego rodzaju umowy z Chinami, twierdzą, że surowce te leżały dotąd bezużyteczne w ziemi, a teraz mają z nich wymierne i konkretne korzyści. Skutek tej polityki jest taki, że nie opłaci się nikomu ich wydobywać, ani u siebie, ani za granicą, gdyż wszystko to można znacznie taniej kupić w Chinach.
Na podobne trudności napotyka inicjatywa prezydenta USA dotycząca inwestycji w pozyskiwanie pierwiastków ziem rzadkich (REE) z ich gigantycznych złóż w Wietnamie. Amerykańscy inwestorzy wahają się w tej sprawie, gdyż ich wydobycie ze złóż na terenie USA musi być przetwarzane w Chinach! Są oni sceptycznie nastawieni do handlu wietnamskimi produktami, które można taniej nabyć w Chinach. Te ostanie czując konkurencję znacznie obniżyły ceny REE, potwierdzając amerykańskie wątpliwości. To wszystko jest dobrze znane zarówno politykom, jak i biznesowi amerykańskiemu, Czego dowodem jest wypowiedź w Nowym Jorku Jose Fernandeza, podsekretarza stanu ds. handlu w rządzie USA. Oświadczył on, że kluczowa rola Chin w przetwarzaniu surowców mineralnych oznacza, że pozostaną one najważniejszym partnerem USA szczególnie, iż dostarczają do Stanów Zjednoczonych niezbędne surowce dla budowy pojazdów elektrycznych, co jest głównym założeniem administracji na rzecz zmiany klimatu (Bloomberg - US says it can’t cut China out of critical minerals supply chain, 22 września 2023).
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.