Kilka dni temu pisaliśmy o informacjach napływających od załogi kopalni Pniówek, która uskarżała się na działalność anonimowego złodzieja. Jego łupem miały paść pozostawione w kopalnianej łaźni zegarki i gotówka. Nasilone kontrole sprawiły, że sprawa ucichła, ale kiedy złodziej znów się obudzi? Licho wie.
- To nie był odosobniony przypadek. Takie sytuacje co pewien czas mają miejsce. Szkopuł w tym, żeby ochrony zakładów podejmowały odpowiednie działania – opowiadają nam policjanci z Jastrzębia-Zdroju.
W ostatnich latach kradzieży w kopalniach nie brakowało także w Bogdance i KGHM, ale za to wszyscy złodzieje w końcu wpadli w sidła policji.
Jakiś czas temu stróżom prawa udało się zatrzymać 22-letniego mężczyznę, który kiedyś był zatrudniony przez kopalnię należącą do JSW. Po odejściu z zakładu zachował sobie przepustki ważne na dwa ruchy. Raz na jakiś czas odwiedzał je i dokonywał kradzieży w łaźniach hakowych. Udowodniono mu w sumie 20 takich przestępstw. Raz, przy pomocy skradzionych kluczyków, usiłował nawet odjechać samochodem z parkingu kopalnianego, lecz nie zdołał skutecznie pokonać zabezpieczeń i silnik nie odpalił. Skradzione rzeczy sprzedawał, ale i tak policjantom udało się odzyskać dwa telefony komórkowe.
W lubelskiej Bogdance również zatrzymano złodzieja. Rekrutował się spośród członków załogi jednej z kopalń. Starał się zawsze wykorzystywać momenty, gdy w łaźni nikogo nie było. Wtedy zrywał skoble zabezpieczające wieszaki i kradł pozostawione przy ubraniach przedmioty, zwykle telefony komórkowe, gotówkę, bony żywieniowe, a także karty płatnicze. Był tak bezczelny, że dokonywał nimi drobnych płatności zbliżeniowych w pobliskich sklepach. 53-latek usłyszał w sumie kilkanaście zarzutów.
W Lubinie z kolei 29-latek kradł przedmioty należące do jego kolegów wykorzystując to, że pracował w firmie zewnętrznej świadczącej usługi dla KGHM. Działał kilka miesięcy. Wchodził na teren różnych kopalń, kradł pieniądze, dokumenty, zegarki, telefony komórkowe. Wpadł w zasadzkę przygotowaną przez ochronę.
Na terenie szybu R-9 Zakładu Górniczego Rudna także zanotowano tajemnicze zniknięcia wartościowych przedmiotów pozostawionych w szatni. Sprawca włamywał się do worków zabezpieczonych kłódkami, skąd zabrał mienie o łącznej wartości 2600 zł, w tym m.in. telefony komórkowe, pieniądze, okulary, galanterię i dokumenty należące do pokrzywdzonych.
Policjanci zatrzymali w tej sprawie 54-letniego mieszkańca Polkowic. Mimo długiego okresu czasu, który minął od zaistnienia pierwszego czynu, funkcjonariusze częściowo odzyskali skradzione mienie.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Witam na byłej mojej Kopalni którą zamknęli Lewacko Zieloni Eko oszołomy z Brukseli po 192 latach fedrowania działał DEPOZYT przed szychtą oddawało się do DEPOZYTU dokumenty z auta pieniądze i telefon. Po szychcie się wszystko odbierało. Pozdrawiam.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
A jak mógł zachować przepustkę. Coś tu nie jest ok przy zwolnieniu z pracy rozliczasz się ze wszyskiego
Nygusy, gogusie, czorty, kombinatory, cinkciarze, Wiedzą gdzie jest źródło zysku. Nie trzeba po przodkach , ścianach tyrać.