Akcja ratownicza w kopalni Pniówek została wstrzymana, a powrót w rejon katastrofy może potrwać miesiące. Na dole zostało wciąż siedem osób. - Żony i rodziny zostały poinformowane jako pierwsze o tej sytuacji, która jest dla nich tragiczna – zaznaczył Aleksander Szymura, dyrektor ds. pracy w kopalni Pniówek.
Ratownicy wciąż poszukiwali siedmiu osób – pięciu ratowników i dwóch górników, którzy pracowali w ścianie. W piątek rano z uwagi na kolejne wybuchy i zagrożenie życia ratowników zdecydowano, że akcja ratunkowa zostanie przerwana. Rejon katastrofy zostanie odizolowany i odcięty, dopóki uda się tam ustabilizować sytuację.
- Przed kilkunastoma minutami został przeprowadzona rozmowa w obecności panów prezesów i mojej z żonami i rodzinami poszkodowanych pracowników, którzy na razie pozostaną na dole – zaznaczył podczas briefingu, który odbył się w piątek ok. 9:30 po zakończeniu obrad sztabu akcji Aleksander Szymura, dyrektor ds. pracy w kopalni Pniówek.
- Te osoby zostały poinformowane, chcę podkreślić, jako pierwsze o tej sytuacji, która jest dla nich tragiczna. Objęliśmy te osoby szeroko pojętą opieką. To są bardzo trudne sytuacje. Na razie jesteśmy na etapie wstępnym tych działań, będziemy je kontynuować - zaznaczył.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.