Dzisiejszy system zakłada, że posiadacze przydomowej fotowoltaiki mogą przekazywać nadwyżki produkcyjne wprost do sieci, a w ramach zwrotu odebrać ok. 80 proc. tej energii. Zmiana regulacyjna spowoduje jednak, że sieci nie będzie można już traktować jako naturalnego magazynu energii na dotychczasowych zasadach. Net-billing zakłada, że prosumenci będą sprzedawać do sieci nadwyżki energii po cenach hurtowych, a kiedy im jej zabraknie, za energię pobieraną z sieci będą płacić jak inni odbiorcy, w cenach detalicznych. To rozwiązanie niekorzystne, bo cena sprzedaży energii będzie niższa niż cena energii kupowanej z sieci. Eksperci prognozują, że zmiana ta wydłuży okres zwrotu inwestycji w panele z pięciu do ośmiu lat. Część specjalistów twierdzi, że w zależności od rocznego zużycia może sięgać nawet 16 lat. To z kolei może osłabić rozwój fotowoltaiki, która w ostatnich latach przeżywa istny boom. Według danych PTPiREE na koniec 2021 roku łączna liczba mikroinstalacji prosumenckich przyłączonych do sieci dystrybucyjnej sięgnęła w Polsce 854 tys., a ich moc przekroczyła już 6 GW.
– Rozwiązaniem, które mogłoby poprawić rozliczenia prosumenta ze spółką obrotu, byłoby dostawienie magazynu energii do przydomowej instalacji PV, dzięki czemu prosumenci mogliby tę zmagazynowaną energię skonsumować na własne potrzeby – mówi doradca zarządu spółki Compremum.
Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Klimatu i Środowiska magazyny energii będą objęte dopłatami w ramach kolejnej, czwartej już edycji programu Mój Prąd, która ma wystartować jeszcze w tym kwartale. Eksperci wskazują, że upowszechnienie tego rozwiązania pomogłoby także poradzić sobie z problemem przeciążonych i przestarzałych sieci przesyłowych.
– Najważniejszą barierą dla rozwoju zielonej energii w Polsce jest dziś kwestia dostępności sieci elektroenergetycznych. W ostatnim czasie liczba wniosków składanych do operatorów sieci dystrybucyjnych czy przesyłowych znacząco przewyższa wartości, jakie mogą być włączone do systemu elektroenergetycznego – tłumaczy Zbigniew Stępniewski. – Ponieważ nasze sieci elektroenergetyczne są dosyć stare – większość z nich ma po kilkadziesiąt lat – to dzisiejsza, rozproszona energetyka odnawialna powoduje dość istotne zakłócenia w pracy systemu. Magazyny energii, które mogą być zainstalowane w sieciach, pozwolą zbilansować i uregulować zmienną charakterystykę pracy odnawialnych źródeł energii.
Z analizy Forum Energii („Sieci dystrybucyjne. Planowanie i rozwój”) wynika, że w Polsce sieci dystrybucyjne pilnie wymagają wielomiliardowych inwestycji, aby móc sprostać rozwojowi OZE i elektromobilności. Według ostatnich dostępnych danych już w 2017 roku aż 90 proc. linii elektroenergetycznych wysokiego napięcia miało ponad 10 lat, w tym 43 proc. – 40 lat i więcej. Wiek i stan linii średniego i niskiego napięcia również jest niepokojący, podobnie jak w przypadku transformatorów sieciowych oraz stacji i rozdzielni elektroenergetycznych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.