Transport lotniczy to kolejna branża, dla której kwestia ograniczenia emisji gazów cieplarnianych będzie bardzo dużym wyzwaniem. W Europie pojawiły się już pierwsze ograniczenia, które mają obniżyć emisję wytwarzaną przez samoloty.
Znakomita większość naukowców jest zgodna, że to właśnie produkcja coraz większej ilości gazów cieplarnianych (w głównej mierze dwutlenku węgla) przez człowieka powoduje wzrost średniej temperatury na Ziemi i kryzys klimatyczny. To właśnie dlatego na cenzurowanym jako pierwsza znalazła się energetyka węglowa – według wyliczeń blisko 40 proc. gazów cieplarnianych wytwarzanych przez człowieka to efekt emisji wytworzonych przez energetykę opartą na paliwach kopalnych i przemysł wydobywczy. Na kolejnych miejscach jest przemysł (20 proc.) oraz transport (20 proc.).
O tym, jak istotne znaczenie ma w tym zestawieniu transport lotniczy, może świadczyć choćby lista największych europejskich emitentów dwutlenku węgla. Prym wiodą tutaj elektrownie opalane węglem (głównie brunatnym). W 2019 r. niechlubnym liderem była elektrownia w Bełchatowie, a tuż za nią uplasowało się aż sześć siłowni niemieckich. Co ciekawe, w pierwszej dziesiątce jedynym emitentem, który nie jest elektrownią, były linie lotnicze. Chodzi o popularne w Europie tanie linie Ryanair, które zajęły 9. miejsce (rok wcześniej Ryanair, który zadebiutował w zestawieniu największych emitentów, był na 10. pozycji). Warto w tym miejscu dodać, że według danych Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO) loty pasażerskie były odpowiedzialne za 2,4 proc. całej światowej emisji dwutlenku węgla.
Wszystko to efekt coraz większej popularności tego rodzaju transportu. Aż do pandemii koronawirusa, z każdym rokiem rosła liczba lotów, pasażerów, a tym samym ilość produkowanego dwutlenku węgla. Od 1990 r. – według szacunków przedstawionych przez Europejską Agencję Środowiska – liczba pasażerów linii lotniczych wzrosła trzykrotnie, natomiast emisja dwutlenku zwiększyła się ponad dwukrotnie. Jeszcze przed pandemią transport lotniczy miał świetlane perspektywy – jeden ze scenariuszy przewidywał, że między rokiem 2017 a 2040 liczba lotów w samej Unii Europejskiej wzrośnie o 42 procent.
Jednak już wtedy cień na tanie i masowe latanie rzuciła kwestia zmian klimatycznych. W Szwecji pojawiło się zjawisko nazywane „fygskam”, czyli „wstyd przed lataniem”. Wszystko zaczęło się już w 2017 r., kiedy popularny piosenkarz Staffan Lindberg wystąpił z apelem, aby Szwedzi zrezygnowali z latania samolotami i włączyli się w ten sposób do powstrzymania postępujących zmian klimatu.
Równocześnie w wielu europejskiej krajach toczyły się dyskusje o ustawowym ograniczeniu lotów – chodziło o loty na krótkich dystansach, które w największym stopniu przyczyniają się do emisji dwutlenku węgla, i które można zastąpić podróżą koleją. Na takie rozwiązanie zdecydowali się Francuzi. W kwietniu br. członkowie Zgromadzenia Narodowego podjęli decyzję o zawieszeniu części najkrótszych lotów krajowych, które można zastąpić podróżą pociągiem trwającą nie dłużej niż 2,5 godziny.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.