Jeśli mówimy o rzekomym przedłużeniu możliwości korzystania z węgla do roku 2070 przez energetykę, to musimy założyć przeprowadzenie konkretnych inwestycji w kopalnie. Brak inwestycji skończy się tym, że za 10 czy 15 lat przestaniemy fedrować, a przez kolejnych 40 lat będziemy musieli węgiel importować. Czy rządzący zdają sobie z tego sprawę? - stwierdza przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność" Bogusław Hutek w wywiadzie opublikowanym na stronie solidarnoscgornicza.org.pl.
Przewodniczący został zapytany m.in. o planowane na najbliższy piątek, 10 stycznia posiedzenie Zespołu Trójstronnego ds. Bezpieczeństwa Socjalnego Górników. Wszystko wskazuje na to, że w jego trakcie szykują się niełatwe dyskusje.
Poniżej zamieszczamy pełną treść rozmowy, którą z przewodniczącym Bogusławem Hutkiem przeprowadził red. Marek Jurkowski:
Solidarność Górnicza: - Można powiedzieć, że styczniowe zebranie Zespołu Trójstronnego ds. Bezpieczeństwa Socjalnego Górników wzbudziło zainteresowanie większe niż zwykle. Być może dlatego, że kiedyś Zespół spotykał się częściej...
Bogusław Hutek, przewodniczący KSGWK NSZZ "Solidarność": - Faktycznie, tak to wygląda, że dzisiaj Zespół zbiera się tylko ze względu na fakt, iż w wytycznych zapisano, że musi się zebrać przynajmniej raz na pół roku, a nie dlatego, że w górnictwie mamy coraz więcej problemów. Dosłownie kilka dni temu minęło 5 lat od próby likwidacji kilku kopalń Kompanii Węglowej, co wywołało wielki protest w górnictwie, który wsparło całe śląskie społeczeństwo. Odnoszę wrażenie, że dzisiaj sytuacja zaczyna przypominać tę z 2014 roku. Nie chcę myśleć, co się stanie, jeśli nie nastąpi radykalna zmiana w podejściu rządu do naszego sektora.
SG: - Skąd ten pesymizm?
BH: - To nie pesymizm, a realizm. Pomówmy o konkretach. Ostatnie spotkanie Zespołu odbyło się w lipcu ubiegłego roku. Domagaliśmy się wtedy od rządu szczegółowej informacji na temat wolumenu importu węgla do Polski. To rzecz pierwsza. Pytaliśmy też, dlaczego branża energetyczna nie odbiera z kopalń Polskiej Grupy Górniczej zakontraktowanego wcześniej węgla. Niestety, po dziś dzień takich informacji nie uzyskaliśmy. Mało tego, na zwałach leży już 2,5 miliona ton węgla, przy czym 1,3 mln t należy do spółek energetycznych i dawno powinno zostać przez nie odebrane. Jeśli nic się nie zmieni, już dziś przestrzegam cały polski rząd, a zwłaszcza osoby odpowiedzialne za górnictwo, że nie dopuścimy, by spółki energetyczne - tak jak w roku 2015 - przestały odbierać węgiel i renegocjowały ceny. Czas mówienia się skończył. Jeśli nic się nie zmieni i nadal będzie forsowana polityka wsparcia dla energetyki kosztem górnictwa, podejmiemy czynną akcję protestacyjną.
SG: - Skoro poruszyliśmy temat trudnych relacji pomiędzy górnictwem i energetyką, o czym kiedyś sporo w Solidarności Górniczej pisaliśmy, wyjaśnijmy może, jak te relacje układają się obecnie?
BH: - Problemem nie jest fakt relacji pomiędzy nami, tylko to, że rządzący stają po stronie spółek energetycznych, które dzisiaj domagają się, by spółki węglowe sprzedawały im węgiel po niskich cenach liczonych według indeksu ARA [Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia - przyp. red. SG]. Ale nie tak dawno przecież indeks ARA zwyżkował i spółki węglowe wcale nie domagały się od spółek energetycznych renegocjacji obowiązujących kontraktów. Powiem brutalnie - pazerność zarządzających energetyką jest zatrważająca, bo to nie pierwszy raz, kiedy podejmują podobne kroki. Uważam, że całość relacji pomiędzy państwowym górnictwem a państwową energetyką powinna zostać uregulowana prawnie. Dzisiaj spółki energetyczne chcą sobie zrekompensować straty, które poniosły w roku 2019 wskutek zablokowanych podwyżek cen prądu. Robią to w sposób, do którego zostały przyzwyczajone - kosztem górnictwa. Polska Grupa Górnicza i pozostałe spółki węglowe znów stają się "chłopcami do bicia" - i nikomu w rządzie to nie przeszkadza.
SG: - Kolejną kwestią, o której regularnie mówi się w mediach i która jest wykorzystywana w polemikach politycznych, jest rosnący import węgla do Polski. Górnicza "Solidarność" od lat o tym mówi, a rządzący się tym zbytnio nie przejmują...
BH: - Dlatego powiedziałem o radykalizacji działań. Dłużej tego tolerować nie będziemy. Do tej pory rządzący, bez względu na opcję polityczną, przyzwalali na to, by poziom importu węgla systematycznie rósł i przybierał coraz bardziej patologiczne formy. Dam przykład - węgiel z kopalni "Bolesław Śmiały" leży na zwałach, a do sąsiadującej z tym zakładem górniczym "przez płot" elektrowni "Łaziska" wjeżdżają wagony z importowanym węglem. To ma być dbanie o interes państwa? Jak to jest, że Rosja nakłada kolejne embarga, które uderzają w polskie rolnictwo i przemysł mięsny, blokują możliwość eksportu jabłek czy mięsa, a polski rząd pozwala, by rosyjski węgiel zalewał nasz kraj szerokim strumieniem? Gdzie tu równowaga we wzajemnych stosunkach? Najwyższy czas, by - tak jak to czyni każdy szanujący się kraj - odpowiedzieć na tym samym poziomie i nałożyć embargo na rosyjski węgiel. Federacja Rosyjska nie jest państwem członkowskim Unii Europejskiej, nie byłoby tutaj zatem żadnych przeszkód.
SG: - W pierwszej części naszej rozmowy padło stwierdzenie o rosnącej liczbie problemów, z którymi górnictwo musi się borykać, nie otrzymując wsparcia ze strony rządu. Czy oprócz tego, co zostało wymienione, są jeszcze jakieś kwestie do omówienia?
BH: - Mógłbym je tutaj długo wymieniać, dlatego skupię się na najważniejszych. Po pierwsze - dyskutowaliśmy w lipcu o stworzeniu obszarów specjalnego przeznaczenia dla terenów ze strategicznymi złożami węgla brunatnego i kamiennego. Temat pojawił się na krótko w mediach, ale to by było na tyle. Złoża nie są wskazane, nie ma też zabezpieczonych terenów, gdzie surowce strategiczne występują. Po drugie - wciąż nie wiemy, które elektrownie i elektrociepłownie mają być likwidowane, a które zostaną zrewitalizowane po to, by nadal funkcjonować w oparciu o węgiel. To sprawa o kolosalnym znaczeniu dla przyszłości elektrowni "Rybnik" i wspomnianej przeze mnie wcześniej elektrowni "Łaziska". Po trzecie - co z nadmiernym opodatkowaniem spółek węglowych? W lipcu rozmawialiśmy o tym z ministrem Gawędą, ale teraz mamy styczeń i wciąż nie wiemy, jak resort odpowiedzialny za sektor zamierza ulżyć spółkom węglowym, które nie dość, że muszą odprowadzać większą liczbę podatków niż inne przedsiębiorstwa, to jeszcze ponoszą konsekwencje tak zwanej polityki klimatycznej Unii Europejskiej. Bruksela tę politykę zaostrza, a polski rząd tylko się temu przygląda i nie robi nic, by zmniejszyć obciążenia publicznoprawne wobec spółek węglowych na poziomie krajowym, na co przecież ma bezpośredni wpływ. Po czwarte - rządowa propaganda sukcesu chwali się stworzeniem "rynku mocy". Jest z tym jednak pewien istotny problem, który wiąże się z omawianymi już wcześniej relacjami górnictwo-energetyka. Tłumaczę - wraz ze stworzeniem "rynku mocy" spółki energetyczne zaczęły otrzymywać pieniądze za to, że utrzymują kotły "pod parą", natomiast spółki węglowe nie otrzymują ani grosza za to, że gwarantują elektrowniom dostarczenie surowca. Znów mamy przykład nierównego traktowania górnictwa względem energetyki i znów - dziwnym trafem - na korzyść sektora energetycznego. Spodziewałbym się też odpowiedzi na pytanie, na czym tak naprawdę polegał sukces, jaki premier Morawiecki miał odnieść podczas grudniowego szczytu Unii Europejskiej? Ani górnicza "Solidarność", ani opinia publiczna nie wie, czym tamten sukces miałby skutkować dla poszczególnych spółek węglowych i całej branży. Jeśli mówimy o rzekomym przedłużeniu możliwości korzystania z węgla do roku 2070 przez energetykę, to musimy założyć przeprowadzenie konkretnych inwestycji w kopalnie. Brak inwestycji skończy się tym, że za 10 czy 15 lat przestaniemy fedrować, a przez kolejnych 40 lat będziemy musieli węgiel importować. Czy rządzący zdają sobie z tego sprawę?
SG: - Skoro mowa o panu premierze, jak układają się relacje strony społecznej z szefem rządu jako posłem wybranym przez mieszkańców Śląska?
BH: - Na razie nie spotkaliśmy się ani razu, choć - moim zdaniem - do takiego spotkania bezwzględnie dojść musi. Im szybciej, tym lepiej. Chcielibyśmy wreszcie usłyszeć, jak rząd kierowany przez pana premiera widzi przyszłość górnictwa, zwłaszcza w kontekście mających wejść w życie unijnych dyrektyw - metanowej i wodnej. Chcielibyśmy wiedzieć, jak te rządowe plany mają się do manipulacji cenami emisji dwutlenku węgla przez Komisję Europejską i jak rząd zamierza łagodzić skutki tych manipulacji dla branż energochłonnych. Na razie politycy partii rządzącej nas zaskakują. Jeśli były wiceminister energii odpowiedzialny za górnictwo, a dziś europoseł, przechodzi na pozycje promujące "zieloną energię", mówi o likwidacji miejsc pracy w kopalniach i przenoszeniu górników do pracy w fotowoltaice, to nie wiem, co o tym myśleć.
SG: - Dziękujemy za rozmowę.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
A sekretarki w związkach oddelegowane do czego? Za 4 tys
Związki zawodowe, to kolaboranci ustaleni by kontrolować pracowników. To sługusy DYREKCJI.
Komentarz usunięty przez moderatora z powodu złamania regulaminu lub użycia wulgaryzmu.
Panie Hutek a ile zrobił Tobiszowski dla Górnictwa ? Bo Pan Hutek chyba nic dobrego jeszcze nie zrobił
Czy w latach koniec90poczatek 2000 nie wy zamykaliście kopalnie?
A MOZE BY TAK PRZYJŻEC SIE ceną materiałów i serwisów dla kopalń , odbiory dopuszczenia pseldo eksperci może opublikować ile co kosztuje dla kopalni i porównamy ze zwykłymi cenami , jeden czujnik metanu kosztuje 15 tyś zł a produkcja jego może 500zł sa interesy wązkich grup i to oni nie dopuszczają do zmian w górnictwie