Nie ma racji ten, kto deputaty węglowe dla górników kojarzy z czasami PRL-u i I sekretarzem PZPR Edwardem Gierkiem. Historia tego świadczenia sięga przełomu XIX i XX wieku. Już wtedy wiele kopalni stosowało ten przywilej i to w sposób niezależny od siebie i w różnym wymiarze. Także II RP, aby wzmocnić konkurencyjność polskiego węgla, fundowała deputaty pracownikom spółek państwowych, m.in. kolejarzom.
Jak czytamy w gazecie firmowej Kompanii Węglowej z listopada 2014 roku: „O wydawaniu deputatu dla pracowników kopalń informował już np. Kuryer Śląski z 19 lipca 1922 r. W 1937 r. zaczął obowiązywać układ zbiorowy, zawarty pomiędzy Związkiem Pracodawców Górnośląskiego Przemysłu Górniczo-Hutniczego a związkami zawodowymi, w którym przewidziano wydawanie bezpłatnego węgla opałowego dla robotników w liczbie od 1,5 do 7 t rocznie (w zależności od stanu rodzinnego i wieku)”.
Trzeba się jednak cofnąć do roku 1925, czyli do początku wojny celnej z Niemcami. Po przyłączeniu Śląska do Polski okazało się, że produkcja węgla mocno przekraczała krajowe potrzeby. Na eksport szło nawet 40 proc. surowca. Aż 6 mln ton - do Niemiec. Pozwalały na to zapisy traktatu wersalskiego (klauzula najwyższego uprzywilejowania w handlu z Niemcami na okres 5 lat dla państw Ententy) oraz konwencja górnośląska (Polska zyskała na 3 lata prawa bezcłowego wywozu węgla do Niemiec). Jednak tuż po wygaśnięciu tych umów Niemcy wprowadziły jednostronny zakaz importu polskiego węgla.
Polski rząd szukał alternatywnego rynku zbytu. Z jednej strony na ukończeniu była budowa portu w Gdyni, z którego nasz węgiel popłynął do Skandynawii. Stało się tak, bo w Wielkiej Brytanii trwały strajki górników i pojawiła się okazja przejęcia rynku wyspiarzy. Z drugiej strony podjęto decyzję o budowie magistrali węglowej łączącej Górny Śląsk z wybrzeżem.
Michał Sutkowski w książce „Polski węgiel” przypomina, że w 1925 roku państwo zniosło podatek węglowy. Wszystko po to, aby nasz surowiec był bardziej konkurencyjny. Co więcej państwo zagwarantowało zbyt na część wydobywanego surowca – wypłacając swoim pracownikom, np. kolejarzom, część wynagrodzeń w naturze, czyli w deputatach węglowych!
Po 1945 roku zasady wydawania deputatów regulowano w kolejnych układach zbiorowych pracy. I tak układ zawarty w 1957 r. pomiędzy ministrem górnictwa i energetyki a Zarządem Głównym Związku Zawodowego Górników przewidywał, że pracownicy dostaną 8 t węgla. Emeryci i renciści otrzymywali 2,5 t węgla rocznie, o ile mieli co najmniej 10 lat stażu pracy.
Kolejne układy zbiorowe pracy w dużej mierze powielały te zapisy. Różnice tkwiły w szczegółach. I tak uprawnienie do bezpłatnego węgla znalazło się także w Karcie Górnika z 30 grudnia 1981 r. Zapisano w niej prawo do deputatu zarówno pracownikom, jak i emerytom i rencistom, a nawet członkom rodzin po zmarłych. Wymiar deputatu, jego wartość i forma (w naturze lub ekwiwalencie) ulegały modyfikacjom. W pewnym okresie uprawnienia do węgla w naturze przysługiwały wyłącznie osobom mającym piece węglowe, a pracownikom samotnym, bez gospodarstwa domowego, przysługiwały tylko 2 t.
Przywileje mają nie tylko górnicy. Deputat węglowy (gotówkowy przelicznik, dodawany co miesiąc do wypłaty) otrzymują także kolejarze, w tym emeryci. Oprócz tego korzystają z darmowych przejazdów. Z kolei zatrudnieni w energetyce mają niemal darmowy przydział energii (80 proc. dopłaty do rachunku), a w niektórych spółkach także deputat węglowy. Pracownicy niektórych browarów dostają przed świętami piwo, lotnicy – przeloty.
Deputat węglowy nie jest tylko polskim zwyczajem. Funkcjonuje on w czeskiej New World Resources. W 2010 r. wartość deputatu w zależnej od NWR czeskiej spółce OKD, dla emerytów i wdów, wynosiła od 1200 do 2700 czeskich koron (206,75 – 465, 21 zł) rocznie. Przyznawanie deputatów zależy tam od stażu pracy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Obywatelu pewnie lubisz krytykować anonimowo ale Ty też mogłeś zatrudnić się pod ziemią jak inne pasożyty popracować i też byś miał
Do obywatel...myslisz ze znasz się na weglu?to ja ci powiem ze gowno się znasz...polski wegiel drogi to fakt ale najlepszy no ale jak placisz 600 to nie wymagaj kalorycznosci( ciepla) tylko masz balagan opielniku...a tak wogole to deputat emerytom sie należy czy to wam się podoba czy nie...brawo PiS
Brawo Elektryczek a obywatel to pewnie albo jakiś nierób albo siedzi na forsie tylko innym by zabierał , pasożyt
Wchodzi tu jakiś 'obywatel' i destabilizuje kraj.... powinno sie tym zająć ABW.....
Panie obywatel, czytam te twoje wypociny i chciałbym cię poinformować że najważniejsze w polskim węglu jest to że jest polski, a więc dzięki jego wydobyciu jesteśmy w miarę niezależni energetycznie, nie grożą nam blackouty i możemy olać uchodźców i szalone pomysły unii. Nie zgodzę się też z tym że tylko 'pasożyty' coś dostają. 'Pasożyty' wydobyły to pasożyty mają z tego udział.
Normalnie parodia z PRL widać, że tego artykułu nie pisał nikt z poza branży górniczej. Pani w banku otrzymuje dodatkowy przydział gotówki, piekarz chleba, informatyk przydział programu antywirusowego, rolnik deputat buraczany, spawacz elektrod itd. Tylko pasożyty w spółkach skarbu państwa coś otrzymują, a reszta na to pracuje.
A jaka u nas konkurencyjność węgla, najdroższy i wcale nie najlepszy. Kto co roku kupuje węgiel do ogrzewania domu to wie jaki ten polski gówniany i drogi węgiel jest.