W poniedziałek złoty lekko się umocnił wobec głównych walut. Analitycy tłumaczą to umacnianiem się walut naszego regionu wobec dolara. Ich zdaniem jednak zagrożenia dalszego osłabiania się złotego nie znikają.
Ok. godz. 17 za euro płacono 4,43 zł, za dolara 4,17 zł, za franka 4,13 zł, a za funta 5,20 zł.
Rafał Sadoch z DM mBanku zwraca uwagę, że notowania polskiej waluty odrabiały w poniedziałek część ostatnich strat.
- Wszystkie waluty naszego regionu zyskiwały wobec USD. W porównaniu do innych złoty prezentował się nawet dość dobrze, mimo słabszych od oczekiwań danych z realnej gospodarki i negatywnego komunikatu agencji Moody's - komentuje Sadoch.
- Październikowe dane na temat produkcji przemysłowej, budowalno-montażowej czy sprzedaży detalicznej okazały się sporo słabsze od prognoz, zwiększając ryzyko dalszego hamowania dynamiki PKB w ostatnich trzech miesiącach roku w kierunku 2 proc. Dodatkowo agencja ratingowa Moody's w swoim komunikacie negatywnie wypowiedziała się o skutkach obniżenia wieku emerytalnego i podkreśliła, że działania te są negatywne dla ratingu Polski. Ocena ta jest o tyle ważna, że podczas wrześniowej rewizji ratingu agencja powstrzymała się od dokonania oceny wiarygodności kredytowej, a w maju obniżyła ona perspektywę ratingu. Rośnie więc ryzyko, że podczas styczniowej oceny agencja zdecyduje się na obniżenie oceny wiarygodności kredytowej jako druga po agencji S&P, która w styczniu 2016 r. nieoczekiwanie obniżyła rating Polski, co doprowadziło do silnej przeceny złotego - stwierdza Sadoch.
Także Konrad Ryczko z DM BOŚ przyznaje, że "początek nowego tygodnia handlu na światowych rynkach przyniósł lekkie odreagowanie na wycenie polskiej waluty wraz z próbą korekty spadkowej na koszyku dolara".
Jego zdaniem korekta na wycenie dolara amerykańskiego wskazuje "na potencjalną próbę realizacji zysków z ostatniego testu 14-letnich maksimów na wycenie USD". - W przypadku realizacji takiego scenariusza możemy liczyć na poprawę nastrojów wokół walut EM, w tym PLN. Warto jednak wspomnieć, iż będzie to najprawdopodobniej jedynie ruch korekcyjny, gdyż krajowe czynniki w dalszym ciągu działają na niekorzyść PLN - komentuje Ryczko.
W tym ostatnim kontekście zwraca on uwagę na gorsze od prognoz dane dotyczące sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej za październik.
- W przypadku kolejnych słabych wskazań możemy być świadkami powrotu spekulacji dot. ewentualnych obniżek stóp przez RPP (pomimo deklaracji o utrzymaniu stóp do 2018 r.). Kluczową kwestią pozostają jednak nastroje na rynkach globalnych - ocenia analityk.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.