Piątek, 14 listopada. Około 200 górników nadal (od czwartku) okupuje siedzibę zarządu Kompanii Węglowej przy ul. Powstańców 30 i oczekuje na przyjazd przedstawiciela Ministerstwa Gospodarki, czyli właściciela Kompanii. Decyzją sztabu protestacyjno-strajkowego kompanijnych central związkowych we wszystkich kopalniach i zakładach KW zorganizowano masówki informacyjne dla załóg.
O skomentowanie aktualnej sytuacji portal górniczy nettg.pl poprosił Jarosława Grzesika, szefa Solidarności w Kompanii Węglowej.
- Późną nocą odwiedził nas w siedzibie Kompanii Węglowej wicewojewoda śląski Andrzej Pilot. Przyszedł z informacją i prośbą - wyjaśnia przewodniczący Grzesik. - Informacja dotyczyła tego, że w spotkaniu specjalnego zespołu ds. górnictwa węgla kamiennego, planowanym na 18 listopada, mają uczestniczyć premier Ewa Kopacz i wicepremier Janusz Piechociński, że dołożą wszelkich starań, by rozwiązać problemy, których rozwiązania domagają się górnicze związki zawodowe.
Pan wicewojewoda zaproponował nam, byśmy - w związku z tym, że dojdzie do spotkania zespołu - na zasadzie kredytu zaufania opuścili siedzibę Kompanii i zakończyli akcję protestacyjną. Z naszej strony warunek zakończenia tej akcji jest jednoznaczny: czekamy w siedzibie Kompanii na przedstawiciela rządu, przedstawiciela mającego pełnomocnictwa pani premier do rozwiązania tych problemów, i czekamy na propozycje ze strony polskiego rządu rozwiązania tych problemów.
18 listopada ma spotkać się zespół. Nie wykluczamy takiej sytuacji, w której do tego czasu będziemy czekać w budynku Kompanii Węglowej na przyjazd przedstawiciela rządu. Nie będzie to dla nas prezes Mirosław Taras, gdyż prezes Taras jest dla nas osobą niewiarygodną. Z tym panem nie mamy już o czym dyskutować, bo jeżeli człowiek zmienia decyzje kilka razy w ciągu jednego dnia, jeżeli konsultuje z nami dokumenty nieaktualne, to przestał być dla nas osobą wiarygodną. Tak samo zresztą jak i cały zarząd Kompanii przestał być dla nas wiarygodny, bo zresztą wczoraj sami się przyznali, że nie mają żadnego pomysłu, że patrzą w stronę rządu, stronę właściciela, co on w tej sytuacji zrobi i w czym im pomoże. Zatem skoro zarząd nie ma pomysłu, a jedynym jest to by zamykać kopalnie i zwalniać pracowników, to o czym mamy z tymi panami rozmawiać?
Żebyśmy przerwali protest, musiałoby dojść do takich rozwiązań, które zagwarantowałyby wypłatę wynagrodzeń oraz powrót do dialogu, który był prowadzony pomiędzy majem a sierpniem i został nagle przerwany po tym, jak premier zdecydował się na wyjazd do Brukseli. Od tej pory przestały odbywać się jakiekolwiek rozmowy w kwestii ratowania sektora. Uważam, że rozwiązania powinny być już dawno wypracowane i wprowadzone w czyn, a tu okazuje się, że nie tylko, że nie ma rozwiązań, ale i sytuacja się jeszcze bardziej pogorszyła. Chyba że wolą właściciela jest to, żeby spółki węglowe upadły. Jeśli tak jest, to niech nam to powiedzą wprost. I to byłby wariant pesymistyczny. Likwidowanie kilku kopalń, o czym mówił prezes Taras, to byłby wariant pesymistyczny. I też byłaby nim upadłość spółek węglowych - podkreśla Jarosław Grzesik.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.