Budowa gazoportu w Świnoujściu kończy się, powinien on odbierać gaz od początku przyszłego roku; nie grozi nam płacenie za gaz, którego nie będziemy mogli odebrać - zapewnił w środę w Sejmie premier Donald Tusk. Powiedział też, że jest spokojny w kwestii utrzymania kontroli nad grupą Azoty.
Premier zaznaczył, że kwestie gazoportu i Azotów są ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski. Wyjaśnił, że Azoty korzystają ze znacznych ilości gazu i są uznawane za spółkę strategiczną dla państwa.
Jeśli chodzi o gazoport - według premiera - są dwa aspekty tej sprawy. - Pierwszy, taki czysto polityczny (...); nasi poprzednicy dużo mówili o bezpieczeństwie energetycznym i nic z tym nie zrobili. My może też za dużo o tym mówiliśmy, ale kończymy budowę gazoportu - powiedział.
- Wszystko na to wskazuje, że już wielokrotnie komunikowany przez nas termin, czyli możliwość przyjęcia gazu, tzw. przyjęcia technicznego, będzie możliwa z początkiem przyszłego roku - dodał.
Wyraził nadzieję, że termin ten zostanie dochowany, jednak - przyznał - "głowy za to dać" nie może, bowiem w inwestycji bierze udział duża liczba wykonawców. Premier poinformował, że jeszcze godzinę temu zapewniano go, iż termin ten jest realny.
Tusk mówił, że jest opóźnienie w budowie terminalu, ale wynika ono z konfliktu dotyczącego standardów wykonawczych. - Był ostry konflikt między naszymi służbami, które regulują standardy bezpieczeństwa, a głównym włoskim wykonawcą, który uważał, że my przesadzamy z tymi standardami. (...) Oczywiście bierzemy za to odpowiedzialność, ale chcę, żeby było wiadomo, że to nie wynika z decyzji politycznych, czy z zaniechań politycznych, tylko z kłopotu głównego wykonawcy, który wygrał konkurs na tę inwestycję - zapewnił premier.
Według niego zagrożenie, że będziemy płacili za gaz, którego z powodu opóźnienia w budowie gazoportu nie będziemy mogli odebrać, jest zerowe.
- Prowadzimy rozmowy ze stroną, z którą kontraktowaliśmy gaz i jest kilka możliwości ominięcia tego problemu. Strona katarska, która ten gaz z nami kontraktowała, nie jest zainteresowana tym, abyśmy cierpieli z tego tytułu (...). Tzn. wspólnie szukamy rozwiązania, w którym oni nie stracą, a my nie zapłacimy za gaz, którego nie odbierzemy - opisywał.
Jak podał, jest kilka możliwości rozwiązania problemu. - Jest możliwość i są zainteresowani wykupieniem tego fragmentu kontraktu. Jest możliwość rozładowania tego gazu gdzie indziej i dostarczenia w inny sposób do Polski. Jest możliwość opóźnienia dostaw ze strony Kataru i przyjęcia większej ilości gazu potem, jak będziemy gotowi. Wszystko dzisiaj na to wskazuje, że nikt nie jest zainteresowany (...), abyśmy dopłacili do tego z tytułu opóźnienia w gazoporcie - zaznaczył.
Premier podkreślił ponadto, że trzeba rozwiać pewien mit: że jak nie zdążymy na jakiś termin z budową gazoportu, to cały plan dywersyfikacji dostaw gazu legnie w gruzach i Rosja będzie nam dyktować warunki.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.