Parlament Europejski opowiedział się w środę (9 października) za obowiązkiem przeprowadzania przez inwestorów pełnej oceny oddziaływania na środowisko projektów poszukiwania gazu łupkowego z użyciem szczelinowania hydraulicznego. To przegrana - przyznają polscy europosłowie.
PE głosował w środę stanowisko negocjacyjne ws. projektu nowelizacji dyrektywy o ocenie oddziaływania inwestycji na środowisko. Upoważnienie dla sprawozdawcy PE do negocjacji z państwami UE przyjęto przy niewielkiej różnicy głosów - 332 głosach za, 311 przeciw i 14 wstrzymujących się.
Do tego projektu w lipcu komisja PE ds. środowiska wprowadziła obostrzenia dotyczące poszukiwań gazu łupkowego w UE, choć zapisów takich nie proponowała wcześniej w tej dyrektywie Komisja Europejska. W środę poparli je europosłowie. Teraz rozpoczną się negocjacje projektu dyrektywy z krajami UE. Polscy europosłowie przyznają, że gdyby poparte w środę przez PE zapisy weszły w życie, wydłużyłoby to rozpoczęcie inwestycji w wydobycie gazu łupkowego i mogłoby obniżyć ich opłacalność.
Eurodeputowany Konrad Szymański (PiS) podkreśla, że przegłosowane zapisy dot. oceny oddziaływań na środowisko na etapie poszukiwań gazu łupkowego, są nie do przyjęcia.
- W efekcie powoduje to geometryczny przyrost kosztów tego typu działalności. Procedury oceny środowiskowej będą jeszcze dłuższe i jeszcze bardziej kosztowne.
Jego zdaniem, takie zapisy są podyktowane polityczną niechęcią lewicy i Zielonych wobec złóż niekonwencjonalnych.
- Jeśli chcemy wykorzystać szansę związaną z tymi nowymi zasobami, potrzebujemy lepszego prawa dla poszukiwań gazu. Przyjęcie złych rozwiązań może oznaczać, że Europa będzie jedynym zakątkiem na świecie, gdzie gaz łupkowy nie odegra żadnej roli - dodał.
Przypomniał jednak, że mandat do negocjacji z państwami UE przyjęto tylko małą różnicą głosów.
- Tym samym mandat jest słaby i negocjacje we wszystkich ważnych sprawach pozostają otwarte. (...) Trzeba teraz wykorzystać wynik tych głosowań do tego, aby rozszczelnić stanowisko Parlamentu i wykorzystać koalicje, które możemy zawrzeć w Radzie UE. A takie koalicje są dzisiaj możliwe, ponieważ nie jesteśmy jedynym krajem, który jest zainteresowany szybkim rozwojem sektora gazu łupkowego - powiedział Szymański.
Europoseł Bogusław Sonik (PO) uważa, że niekorzystne dla Polski zapisy zostały wprowadzone do projektu dyrektywy "tylnymi drzwiami", bo KE ich nie chciała.
- Teraz w Radzie (UE) trzeba będzie tak prowadzić negocjacje, aby to usunąć z tej legislacji.
Jego zdaniem, gdyby przegłosowane zapisy weszły w życie, mogłoby oznaczać spowolnienie procesów wiertniczych o ok. 2 lata.
- Dzisiaj ocena oddziaływania na środowisko trwa do kilkunastu miesięcy, więc wprowadzenie jej w okresie badawczym automatycznie spowalnia wydobycie (...). Stawia to pod znakiem zapytania rentowność tych inwestycji - zaznaczył.
Sonik uważa, że jest to dopiero początek kolejnych "zwarć", do jakich dojdzie niebawem ws. wydobywania gazu łupkowego, bo KE zapowiada za dwa, trzy miesiące propozycje regulacji w tej sprawie.
- Sytuacja w Europie jest taka, że z jednej strony rozbudzono ogromne nadzieje związane z gazem łupkowym, ale również rozbudzono ogromne lęki - dodał.
"Raport w PE o łupkach przegłosowany. Niestety" - napisał na twitterze po głosowaniu europoseł Marek Migalski (PJN).
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.