W środę (18 września) komisja Parlamentu Europejskiego ds. środowiska odrzuciła rezolucję ws. rynku emisji CO2. Zieloni i socjaldemokraci chcieli umieścić w niej apel o usunięcie z niego części pozwoleń na emisję, co zwiększyłoby ich cenę. Ingerencji na rynku CO2 stanowczo sprzeciwia się Polska.
- Bardzo się cieszę, że komisja (PE) podjęła racjonalną decyzję i odrzuciła inicjatywę, która miała na celu podwyższenie cen uprawnień do emisji jeszcze przed 2020 rokiem - powiedział polskim dziennikarzom w Brukseli minister środowiska Marcin Korolec. - Wydaje mi się, że czas kryzysu w Europie to nie jest czas na to, żeby drogą energią próbować reformować świat - dodał i pogratulował polskim europosłom sukcesu na forum komisji PE.
Nielegislacyjną rezolucję poparło w środowym głosowaniu 27 europosłów komisji ds. środowiska Parlamentu Europejskiego, przeciw było 32. Gdyby rezolucja przeszła przez PE byłaby wskazówką dla Komisji Europejskiej, która przygotowuje trwałe środki naprawcze unijnego rynku handlu emisjami CO2 w związku z rekordowo niską ceną uprawnień na emisję CO2.
Wśród zgłoszonych poprawek do rezolucji znalazły się też apele o podniesienie unijnego celu redukcji CO2 do 2020 r. oraz zwiększenie stopy rocznej redukcji liczby pozwoleń na emisję CO2 powyżej obecnego 1,74 proc. Postulowano też o ustanowienie ceny minimalnej pozwoleń na emisję CO2.
Jak podkreślił europoseł Konrad Szymański (PiS) odrzucenie rezolucji to wygrana bitwa, a nie wojna, ale widać pozytywny trend.
- Widać wyraźnie, że niektórzy (europosłowie) są już znudzeni tym ciągłym dobijaniem się o różne sposoby zaostrzania polityki klimatycznej i widać wyraźnie również, że coraz bardziej słuchane są argumenty przemysłu, który też ma dosyć rosnących kosztów tej polityki - powiedział Szymański.
Także w opinii eurodeputowanego Bogusława Sonika (PO) w Parlamencie Europejskim dokonuje się zmiana podejścia, które jest bardziej racjonalne i bierze pod uwagę, że cele ekologiczną nie mogą być osiągnięte poprzez zmniejszanie konkurencyjności przemysłu europejskiego.
- Możemy oczywiście dążyć do wyższych celów redukcji (emisji CO2), ale jeżeli będzie to globalne porozumienie światowe - powiedział Sonik.
Batalia o pozwolenia na emisję CO2 trwa od ubiegłego roku, kiedy to KE zaproponowała zawieszenia aukcji 900 mln pozwoleń na emisję CO2 w latach 2013-2015 (tzw. backloading). O tyle samo miałaby być zwiększona liczba pozwoleń w kolejnych latach do 2020 r. W kwietniu PE odrzucił propozycję backloadingu, jednak trafiła ona ponownie na forum PE i w lipcu uzyskała poparcie europosłów.
Dotąd jednak swojego stanowiska ws. backloadingu nie określiła Rada UE. Rządy nie udzieliły w środę mandatu negocjacyjnego litewskiej prezydencji w tej sprawie, prosząc ją o więcej czasu do namysłu. Poza Polską zdecydowanie przeciwny backloadingowi jest Cypr. Poza tym niezdecydowane są Niemcy, Hiszpania, Czechy, Portugalia i Grecja. Popierają propozycję m.in. Francja i Wielka Brytania. Nie ma więc obecnie większości kwalifikowanej na rzecz backloadingu, ale może to się zmienić, gdy niezdecydowani postanowią go poprzeć.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.