"Płynie polski gaz z łupków" - obwieścił w środę (28 sierpnia) dziennik Rzeczpospolita. Tytuł optymistyczny, ale - jak to powiadają - jedna jaskółka wiosny nie czyni. Droga do wydobywania gazu niekonwencjonalnego na skalę komercyjną jest jeszcze długa.
Polski gaz z łupków płynie, a ściślej ulatnia się, z odwiertu (wykonanego w czerwcu 2011 r.) w Łebieniu LE-2H k. Lęborka na Pomorzu. Wierci tam koncesjonariusz Lane Energy Poland (spółka z udziałem amerykańskiego koncernu ConocoPhillips i brytyjskiej 3Legs Resources). Spółka ma pięć koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego. Oprócz wspomnianego pola firma może szukać gazu jeszcze na dwóch polach w Łebieniu oraz w Warblinie i Strzeszewie. (wszystkie w Pomorskiem).
Gazeta podaje, że od miesiąca co dobę z odwiertu wydostaje się średnio ok. 8 tys. m sześc. gazu niekonwencjonalnego (średnia dla złóż w USA wynosi ok. 14 tys. m sześc.). Rzeczpospolita przytacza opinię Piotra Woźniaka, wiceministra środowiska i głównego geologa kraju, w której tenże podkreśla, że sukces Lane Energy Poland, "to bardzo dobra informacja dla Polski i dla europejskiej geologii naftowej".
Najważniejsze, zdaniem Piotra Woźniaka, jest to, iż gaz wypływa samodzielnie. Uważa on, iż ten fakt powinien zachęcić innych koncesjonariuszy do przyśpieszenia poszukiwań. Tym bardziej, jak podkreślił wiceminister środowiska i człowiek odpowiedzialny w rządzie za sprawy związane z gazem z łupków, że "od kilku tygodni obowiązują usprawnione procedury oceny oddziaływania wierceń na środowisko".
- Nie wydaje się koncesji w takiej liczbie, kiedy państwo nie ma zapewnionej nad nimi kontroli - mówił portalowi górniczemu nettg.pl poseł Mariusz-Orion Jędrysek, b. główny geolog kraju oraz inicjator poszukiwania gazu łupkowego w Polsce.
Jego zdaniem nie ma szans, by w 2015 r. ruszyło komercyjne wydobycie gazu niekonwencjonalnego, co wcześniej zapowiadali przedstawiciele rządy PO-PSL, a w szczególności poprzedni minister skarbu - Mikołaj Budzanowski. Optymizmu rządowego zdaje się nie podzielać również ConocoPhillips, główny udziałowiec Lane Energy Poland, skoro w lipcu w wywiadzie dla Rzeczpospolitej dyrektor handlowy tej firmy powstrzymywał się podawania jakiejkolwiek daty rozpoczęcia wydobycia gazu z łupków na skalę przemysłową.
Kiedy pada hasło "gaz łupkowy", często wywoływane są Stany Zjednoczone, prekursor w materii przemysłowej eksploatacji gazu niekonwencjonalnego i zmian do jakich doszło w energetyce USA wskutek upowszechnienia gazu z łupków. Przypomnijmy, że USA nie importuje już gazu ziemnego i w każdej chwili - gdy tylko pozwolą na to warunki prawne - mogą zostać jego znaczącym eksporterem. Poseł Jędrysek przypomina, że te zmiany są efektem kilkunastoletniego zaangażowania się w poszukiwania gaz łupkowego, które są nie mniej kosztowne niż jego eksploatacja.
Skala takiego zaangażowania w Polsce jest nieporównywalnie mniejsza. Pod koniec lipca, jak podało Ministerstwo Środowiska, poszukiwania prowadziło 18 spółek. W ramach tych prac dokonano 6 pełnych szczelinowań hydraulicznych (podstawowa metoda pozyskiwania węglowodorów ze skał łupkowych). W tym czasie statystyki resortu środowiska mówiły o wykonaniu 46 otworów wiertniczych.
Wiesław Prugar (prezes spółki Orlen Upstream) podczas obrad Europejskiego Kongresu Gospodarczego podał, co i ile trzeba zrobić, by ruszyć w Polsce z wydobyciem gazu łupkowego na skalę przemysłową. Otóż, by wydobywać co roku 2 mld m sześc. (przy naszym obecnym zapotrzebowaniu na gaz wynoszącym ok. 15 mld m sześc.), trzeba byłoby wykonywać (na rozpoznanych już złożach, czyli takich jak choćby Łebień LE-2H k) od 180 do 240 otworów. By je wywiercić, trzeba byłoby mieć do dyspozycji od 45 do 60 mobilnych wiertni. Tymczasem w całej Europie jest ich 80, z czego 20 w Polsce. W USA mają ich 1,7 tys. Na koniec dodajmy, że koszt wykonania jednego odwiertu to ok. 15 mln dolarów...
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.