Jak ocenia Pan ostatnie posiedzenie Zespołu Porozumiewawczego dla gminy Gierałtowice? - pytamy GRZEGORZA MENDAKIEWICZA, dyrektora kopalni Sośnica-Makoszowy.
Działalność Zespołu Porozumiewawczego nie wynika z obowiązku prawnego, ale jest przejawem zaangażowania dyrektora Okręgowego Urzędu Górniczego w rozwiązywanie problemów na styku gmina-kopalnia. Zespół Porozumiewawczy jest jedynym forum, na którym przedstawiciele gminy i kopalni jako partnerzy mogą wymieniać poglądy. Odkąd pracuję w kopalni Sośnica-Makoszowy, robię wszystko, żeby doszło do rozmów i partnerskiej wymiany zdań oraz do porozumienia.
Początek 2012 r. był dobry, ale kolejne miesiące to już tylko zaostrzanie sporu wokół istotnych problemów, dotyczących żywotnych interesów kopalni. Narasta niechęć, brak jest woli do rozmowy. Przedstawiciele kopalni bardzo często są obecni w gminie, ale tylko dlatego, że prawo nam na to pozwala, bo nie jesteśmy tam mile widziani. Niestety, podczas obrad słyszymy dyskusje na nasz temat, ale często nie jesteśmy dopuszczani do głosu i wymiany poglądów. Nie negujemy, że szkody górnicze powstają i trzeba je naprawiać. Robimy to systematycznie, udaje się nam także rozwiązywać problemy sprzed wielu lat, związane z koniecznością wykupu gruntów. Gmina jednak tego nie widzi.
Apogeum konfliktu z gminą nastąpiło w momencie wydania przez wójta negatywnej opinii do planu ruchu kopalni?
Negatywna opinia do planu ruchu to sprawa bez precedensu. Gmina przejdzie do historii jako jedyna jak dotąd, która zanegowała istotę utrzymania wielu rodzin. W kopalni pracuje 5200 ludzi, tylko w gminie Gierałtowice mieszka 310 naszych pracowników i 580 emerytów, oprócz tego mieszkańcami gminy są pracownicy i emeryci innych kopalń Kompanii Węglowej i Jastrzębskiej Spółki Węglowej. My respektujemy warunki koncesji, warunki eksploatacji i miejscowy plan zagospodarowania, który do dzisiaj obowiązuje. Ten plan krępuje w sposób nieprawdopodobny przedsięwzięcia wydobywcze i nie pozwala nam sięgać po zasoby, które są efektywne.
Miejscowy plan zagospodarowania został unieważniony wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach z 25 marca.
To prawda, niestety to nie koniec problemów. Jest to wyrok w pierwszej instancji, oczekujący na uprawomocnienie. Gmina oczekuje opłaty eksploatacyjnej, naprawy szkód, ale także udziału kopalni w przedsięwzięciach, które nie wynikają z przepisów mówiących o szkodach górniczych. Przypominam, że to nie kopalnie odpowiadają za powódź. Powódź jest siłą wyższą, zjawiskiem, które istnieje bez udziału górnictwa, i gmina nie ma prawa oczekiwać od kopalni, że będzie pompować wody powodziowe. Z drugiej strony gmina konsekwentnie robi wszystko, żeby kopalnia przestała istnieć.
Narzędziem, którym się posługuje po uchyleniu miejscowego planu zagospodarowania, jest opracowane na jej zlecenie "Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Gierałtowice wraz z prognozą oddziaływania na środowisko", będące podstawą do opracowania nowego planu. Dokument ten jest w rzeczywistości planem zamknięcia kopalni. Jego 12. rozdział mówi o tym, że kopalnia nie może istnieć, bowiem jej eksploatacja nie może powodować żadnych szkód górniczych, zaburzać grawitacyjnego spływu wód, prowadzić do powstania i rozszerzania zalewisk, powinna być dostosowana do odporności na wpływy istniejących obiektów oraz nie przekraczać wymyślonych przez gminę dopuszczalnych osiadań. Takich warunków nie formułowano dotąd w żadnym dokumencie tego typu na obszarze naszego kraju.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.