Przewoźnicy kolejowi, związkowcy i stowarzyszenia sympatyków kolei wystosowali list otwarty, w którym sprzeciwiają się proponowanemu przez władze PKP wyłączeniu z eksploatacji kilku tysięcy linii kolejowych. Domagają się moratorium na likwidację linii.
Jak ocenił jeden z sygnatariuszy listu, prezes Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych Rafał Milczarski, podczas pisania listu doszło do "połączenia wody z ogniem", ponieważ o to samo apelują w nim zarówno przedstawiciele kolejowych związków zawodowych, jak i prywatni przewoźnicy kolejowi. Milczarski przypomniał, że te dwie grupy rzadko się ze sobą zgadzają, ale sprawa wyłączenia z eksploatacji linii kolejowych jest czymś, od czego według nich "zależy istnienie kolei w Polsce".
Sygnatariuszami listu jest 15 organizacji i pięć osób fizycznych. List zaadresowano do prezydenta Bronisława Komorowskiego, marszałek Sejmu Ewy Kopacz, marszałka Senatu Bogdana Borusewicza, premiera Donalda Tuska, komisarza UE ds. transportu Siima Kallasa i przewodniczącego komitetu transportu i turystyki Parlamentu Europejskiego.
Chodzi o rozważane przez PKP SA i PKP PLK wyłączenie z eksploatacji 3 tys. kilometrów linii kolejowych. Ma to być sposób na zrównoważenie finansów zarządzającej torami spółki PKP PLK.
- Mamy do czynienia z gigantycznym sabotażem gospodarczym - ocenił przewodniczący Konfederacji Kolejowych Związków Zawodowych Leszek Miętek.
Jego zdaniem o polską kolej bardziej się troszczą urzędnicy w Brukseli niż polski rząd.
Jak wyjaśnił Milczarski, sygnatariusze listu domagają się wprowadzenia moratorium na likwidację linii kolejowych do zakończenia inwestycji współfinansowanych z przyszłego budżetu Unii Europejskiej, bezwzględnego zakazu likwidacji linii kolejowych bez zgody samorządów i lokalnego biznesu, a także bardziej sprawiedliwego oceniania rentowności linii kolejowych w stosunku do dróg.
- Nigdy nie słyszałem, by ktoś mówił, że trzeba zlikwidować drogę do jakiejś miejscowości, bo jej utrzymanie jest drogie, a jeździ nią mało osób. O liniach kolejowych mówi się tak bardzo często - zaznaczył.
Przyznał, że w Polsce istnieją linie, które nie są rentowne, ale jego zdaniem nie jest to powód, by je likwidować.
- Wtedy jest już pewne, że nikt nigdy na taką linię nie wróci - powiedział. Dodał, że wszelkie zmiany powinny być szeroko konsultowane.
Jak poinformowali w przysłanym PAP komunikacie przedstawiciele PKP PLK, szeroko zakrojone konsultacje z lokalnymi władzami na temat potencjalnego wyłączenia z eksploatacji nieużywanych lub mało używanych linii rozpoczną się jeszcze w grudniu.
"Spotkania mają na celu wzbogacenie już przeprowadzonych analiz na temat stanu sieci kolejowej w Polsce. Według wstępnych wniosków po wnikliwym przebadaniu każdego odcinka kolejowego w Polsce, do wyłączenia przekazanych byłoby ok. 3 tys. km linii. Rozwiązanie to pozwoliłoby na wypracowanie oszczędności w PLK i finansowego zbilansowania jej działalności bieżącej" - czytamy.
W komunikacie prezes PKP PLK Remigiusz Paszkiewicz wyjaśnia, że liczba 3 tys. km linii jest oparta na wstępnych szacunkach. "Decyzje o ewentualnych wyłączeniach nie będą łatwe, ale na pewno będą głęboko przemyślane i przeanalizowane. W całym procesie restrukturyzacji PLK, która jest niezbędna, nie ma mowy o cięciu na ślepo, kosztem kwestii bezpieczeństwa czy oczekiwań pasażerów" - stwierdził Paszkiewicz.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.