Roman Bronś, emerytowany górnik z dawnej kopalni "Pstrowski" jest przekonany, że w historii o skarbie ukrytym przez hitlerowców na dnie zniszczonego Szybu Południowego na granicy Bytomia i Zabrza jest wiele prawdy.
Czytelnik dziś kontaktował się z redakcją portalu nettg.pl.
- Pracując jako górnik wielokrotnie słyszałem relacje starszych kolegów, pamiętających czasy wojny, którzy wspominali, że w styczniu 1945 roku, w rejon szybu hitlerowcy kierowali transporty z ładunkami. Podobno zwożono je właśnie w dół i tam ukryto. Ludzie niechętnie mówili o tym oficjalnie. Można było wyczuć, że lokalna administracja celowo unika wyjaśnienia zagadki - mówi emerytowany górnik.
Według relacji innych świadków, jeńców, których wykorzystano do prac fizycznych rozstrzelano.
Ciekawostką niech będzie fakt, że po wojnie Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce rzeczywiście prowadziła w tej sprawie dochodzenie. Zdaniem historyków, zachowała się podobno jedna bardzo ciekawa relacja, lecz zeznanie zostało z powodów bezpieczeństwa utajnione. Śledztwo zamknięto w 1980 r. Wznowił je dopiero Katowicki Oddział Instytutu Pamięci Narodowej.
- Owszem, prowadzone było śledztwo w sprawie podejrzenia popełnienia zbrodni nazistowskiej, polegającej na zamordowaniu jeńców, przymusowych robotników w kopalni Preussen. Opieraliśmy się między innymi na zeznaniach świadków. Materiały pochodziły z archiwów Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce - przyznał prokurator Dariusz Psiuk z Katowickiego Oddziału IPN.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.