W środę (15 lutego) odbyło się pierwsze w tej kadencji sejmu czytanie projektu ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Projekt przygotowany przez ekspertów Solidarności poparło ok. 350 tysięcy obywateli. W imieniu Komitetu Inicjatywy Obywatelskiej projekt przedstawiał przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, Piotr Duda - dowiedział się portal górniczy nettg.pl z informacji przekazanych przez śląsko-dąbrowską "S".
- Płaca minimalna to nie jest wymysł Solidarności. Już 230 lat temu Adam Smith, guru współczesnych liberałów mówił, że przeciętny robotnik powinien zarobić za swoją ciężką pracę 2 razy tyle, ile potrzebuje jego rodzina, aby każdy był w stanie wychować 2 dzieci - przypomniał Piotr Duda - I my tu dzisiaj mówimy o wynagrodzeniu minimalnym. Nie o zasiłku, ale wynagrodzeniu!
Przewodniczący zaczął od statystyk Głównego Urzędu Statystycznego, z których wynika, że odsetek pracowników żyjących w rodzinach, w których poziom wydatków był niższy od minimum egzystencji wyniósł w 2010 roku aż 12 proc.
- Nie ma nic gorszego, bardziej poniżającego pracownika, niż niemożność utrzymania siebie i rodziny pomimo ciężkiej, uczciwej, trwającej cały miesiąc pracy - mówił przewodniczący "S".
- Sam tego kiedyś doświadczyłem i pamiętam, jakie to straszne uczucie. Zdaniem Dudy oburzające są stwierdzenia pracodawców, którzy najmniej zarabiających pracowników wysyłają do pomocy społecznej. Na dodatek państwo w ten sposób wspiera pracodawców, bowiem koszty utrzymania pracowników ponosi budżet państwa.
Jak wynika z wystąpienia przewodniczącego sytuacji nie poprawi aktualny stan prawny. Uwzględnienie realnego przyrostu PKB wprowadzone nowelizacją ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę z 1 lipca 2005 roku miało zapewnić coroczną poprawę relacji pomiędzy minimalnym wynagrodzeniem a przeciętnym wynagrodzeniem, aż do osiągnięcia 50 proc. a więc poziomu wynikającego ze standardów europejskich. - Niestety podstawowy cel nowelizacji z 2005 w praktyce jest niemożliwy do osiągnięcia - stwierdził szef "S". Tymczasem o podwyższeniu płacy minimalnej mówią nie tylko związki zawodowe. O konieczności podwyższenia płacy minimalnej zwróciły się do rządu sejmowe komisje ds. polityki społecznej i pracy. W 2007 roku Międzyresortowy Zespół do Spraw Opracowania Koncepcji Wysokości Minimalnego Wynagrodzenia za Pracę (powołany Zarządzeniem nr 39 Prezesa Rady Ministrów) uznał, że miernikiem standardu europejskiego jest osiągnięcie przez minimalne wynagrodzenie 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej.
W sierpniu 2007 roku został podpisany komunikat wspólny rządu RP i NSZZ Solidarność, w którym zawarto deklarację systematycznego podnoszenia wynagrodzenia minimalnego tak, aby w 2010 roku mogło ono stanowić 50 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. Kolejnym istotnym kominikatem było podpisanie na forum Trójstronnej Komisji ds. Społeczno-Gospodarczych przez partnerów społecznych "Pakietu działań antykryzysowych". W punkcie 5 przyjęto zapis o wypracowaniu mechanizmów osiągnięcia poziomu 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Niestety rząd nie spełnił swojej obietnicy. I nic nie wskazuje na to, żeby coś w tej kwestii miało się zmienić.
Ustawa nie obciąży budżetu państwa. Nie ma również, wbrew wielu rozpowszechnianym opiniom, wpływu wysokości minimalnego wynagrodzenia na wzrost bezrobocia. Takie badania w 2007 roku na zlecenie Sejmu przeprowadziła prof. Zofia Jacukowicz.
- Nie istnieje alternatywa: niskie płace, albo bezrobocie. Nie stwierdzono zależności pomiędzy wysokością minimalnego wynagrodzenia, ani wysokością płacy przeciętnej a sytuacją na rynku pracy. Brak jest korelacji pomiędzy odsetkiem zatrudnionych a odsetkiem pobierających za minimalne wynagrodzenie - mówił Piotr Duda.
Przewodniczący wyraził nadzieję, że kluby parlamentarne pozostaną wierne obietnicom składanym w poprzedniej kadencji Sejmu i poprą prezentowany przez niego projekt ustawy o podniesieniu płacy minimalnej.
W wystąpieniach i pytaniach posłów padały liczne wyrazy poparcia wobec inicjatywy Komitetu Obywatelskiego w sprawie minimalnego wynagrodzenia. Posłowie zadawali pytania do przewodniczącego KK oraz do przedstawiciela rządu o zróżnicowanie płacowe w Polsce, o rozwarstwienie społeczne, o wpływ nowej regulacji na rynek pracy.
- Nie zmarnujmy tej inicjatywy. Pod tym projektem podpisali się nie tylko ci, których ten projekt dotyczy, ale solidarnie i inni - zaapelował Piotr Duda na zakończenie. - Proszę was, aby ten projekt po przepracowaniu przez Sejm jak najprędzej trafił na biurko prezydenta RP.
Celem przygotowanego przez związek obywatelskiego projektu jest stopniowe podwyższanie minimalnego wynagrodzenia za pracę do wysokości 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w tempie zgodnym z tempem wzrostu gospodarczego. Według NSZZ Solidarność najniższe wynagrodzenie nie powinno być zależne od bieżących decyzji politycznych. Projekt wiąże je z poziomem wzrostu PKB.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Duda tylko zapomina powiedzieć że Adam Smith był przeciwny płacy minimalnej.. i to że pensja powinna wynosić 2 razy tyle ile potrzebuje jego rodzina było możliwe gdy były niskie koszty pracy.. wtedy rynek to zweryfikuje.. w obecnej sytuacji nie ma na to szans.. a powoływanie się na badania jakiegoś profesorka przeprowadzane dla sejmu jest śmiechem na sali.. każdy wie jak te "badania" wyglądaj, ale oczywiście wybiera się takie wyniki badań jakie danej osobie odpowiadają.. jedna wielka propaganda
Postulatu nie da się spełnić. Podniesienie wynagrodzenia minimalnego do 50 % średniej pensji sprawi, iż średnia pensja się podniesie i znowu będzie trzeba to wynagrodzenie minimalne podnosić i tak w nieskończoność. Pomijam kwestie takie jak bezrobocie, które automatycznie się wytworzy. Związkowcy powinni postulować zupełnie inne rzeczy tj. obniżenie kosztów pracy - składek ZUS. W rzeczywistości koszt zatrudnienia jednej osoby obecnie to przy wynagrodzeniu minimalnym 1500 zł brutto - realny koszt dla pracodawcy wynosi 1 807,20 zł. I jest to koszt samego wynagrodzenia. Osoba zatrudniona w ten sposób dostaje na rękę (netto) jedynie 1 111,86 zł. Chyba lepszym rozwiązaniem byłoby zniesienie składek do ZUS dla osób zarabiających poniżej danego progu. Wówczas zmniejszyłoby się bezrobocie i pensje mogłyby rosnąć. Jeżeli najbiedniejsza osoba jest miesięcznie okradana z 700 zł i płaci 40 % podatek to chyba coś tu jest nie tak ;/ I nie oszukujmy się emerytur z ZUS dla osób, które dzisiaj mają poniżej 35 lat nie ma i nie będzie. Ta składka to zwykły podatek.
Przecież mogą zmienić pracę, jeśli uważają, że zarabiają za mało.