Miłościwie (choć może słuszniej byłoby powiedzieć: niemiłosiernie) nam panujący zbaranieli! I z tego zbaranienia wyjść nie mogą, choć się starają. Wszyscy panujący: i ci, co chwilowo dzierżą ster, i ci, co go dzierżyć pragną. Mówiąc o zbaranieniu, nie mam bynajmniej na myśli ich predyspozycji intelektualnych, bo jak powszechnie wiadomo, są one bez zarzutu - jak na wymogi specyficznego świata, który panujący sobie stworzyli i z którego rzadko zaglądają do świata zewnętrznego, czyli naszego.
Nagle ten świat zewnętrzny zajrzał do ich specyficznego świata i to przez wszystkie możliwe okna, drzwi i szpary. Ba! Zajrzał w takiej ilości, że wywołał zaniepokojenie i lekkie odczucia klaustrofobiczne, jak przy każdym oblężeniu. Czyli zbaranienie pojawiło się w tej sytuacji jako stan ducha, a nie umysłu. W związku z tym panujący zaczęli na wyprzódki odwoływać to, co wcześniej powiedzieli. Ale odwoływać tak, żeby nie odwołać. No bo jakby tak całkiem odwołać, to ktoś by jeszcze pomyślał, że się nie znają, a przecież znają się najlepiej na wszystkim. Albo że się nie postarali, a przecież tak bardzo się starają... Jak bohater popularnej piosenki Czerwonych Gitar, co to nawet "do piórnika żaby wkładał". A tu trzeba samemu tę żabę jeść...
Pierwsi odwoływali ci, którzy są wśród panujących, ale nie dzierżą steru, tzn. są w opozycji. Odwołali wcześniejsze poparcie, nie odwołując go, lecz oświadczając, że popierając, to właściwie nie to, co popierali, mieli na myśli, lecz poparli coś zupełnie innego niż poparli. Myśl klarowna i głęboka jak woda w Rawie. A tak na marginesie: jak mieli nie poprzeć czegoś, co wypłynęło z nieprzeniknionej głębi Wielkiego Brata zza oceanu i co już wsparli jego inni akolici? Na co było czekać? Aż nas jeszcze ktoś wyprzedzi? I nie daj Boże pomniejszy naszą sojuszniczą pozycję? Pewnie tą samą przesłanką kierował się nasz główny sternik i jego załoga, kiedy podpisywali. Dzięki temu, podobnie jak podczas interwencji w Iraku, znowu byliśmy przed innymi. No po prostu prymusi! Tylko że teraz trzeba halsować, żeby zawrócić z kursu, a każdy żeglarz wie, że halsowanie jest tym trudniejsze, im silniej wieje. A w sieci i w realu dmucha tak, że łeb urywa. No i jest obawa, że może urwać!
Przy okazji okazało się, że jeden student jest lepszy od całego sztabu rządowych speców od komputerowych zabezpieczeń. Zaś rockowy artysta o licznych tatuażach i kolczykach, ale też i walorach intelektualnych, noszący dźwięczną ksywkę Glaca, okazał się lepszym specem od prawno-ekonomicznych niuansów niż rządowi eksperci i jasno wyłożył, dlaczego w interesie państwa nie należało podpisywać tego, co eksperci podpisać zalecili. Chodzi oczywiście o interes naszego państwa, a nie... No właśnie... Najzabawniejsza była jednak wypowiedź pewnego posła partii sterującej, który powiedział, że premier tak naprawdę wiedział, że to, co podpisuje, nie jest dobre, ale przecież nie mógł się ugiąć przed jakimiś hakerami (sic!).
- Jasiu! Przeziębisz się! Dlaczego nie zakładasz czapki?
- Bo babcia nie pozwoliła mi się bawić zapałkami...
Brawo, panie i panowie, brawo!!!
Jurek Ciurlok "Ecik"
MIĘDZY NAMI, BLONDYNKAMI
Urzędnik pyta blondynkę:
- Czy przedłużyć pani paszport?
- Nie, dziękuję. Ten format jest dobry.
LIMERYK
ACTA
Pewien młodzian ze wsi Zakta,
Oburzony paktem ACTA,
Zapytany: dlaczego,
Odparł: "drogi kolego,
Ten pakt ACTA... ad acta".
No i proszę - nasz czytelnik, Pan Henryk Cyba, wprowadził ACTA w obieg literacki. Ciekawe, czy dzięki ACTA zyskałby cokolwiek z tytułu praw autorskich? Mógłby mi Pan, panie Henryku, odpowiedzieć na to pytanie takim na przykład limerykiem:
Pewien redaktor z Mikołowa
Pytał, analizując me słowa:
"Czy ACTA mi doda
Grosza?" A tu szkoda
Gadać... Bo tylko rozboli głowa.
MISTRZOWIE TELETURNIEJÓW
- Nazwa organizmu żywego, który może zalęgnąć się w nosie?
- Gil...
(Dla mających wątpliwości - właściwa odpowiedź: gronkowiec, paciorkowiec etc.)
Z TASZY LISTONOSZA
Nie taka znowu przeszłość
Obcokrajowiec przy wejściu do pewnej warszawskiej restauracji znajduje wywieszkę: "Tu się mówi po angielsku". Wchodzi więc do środka i próbuje dogadać się po angielsku z szatniarzem, lecz ten nic nie rozumie. Już przy stoliku usiłuje złożyć zamówienie w języku Szekspira i Bonda, ale kelner okazuje się znać tę mowę na równi z szatniarzem. Ten sam skutek przynosi próba porozumienia się z kierownikiem lokalu. W końcu łamaną polszczyzną gość pyta:
- To kto tu mówić angielski?!
- Jak to kto? Goście, proszę pana, goście...
I to też chyba nie przeszłość
Przyszedł chłop do "pośredniaka".
- Potrzebuję - powiada - jakiejś pracy dla mojego syna, bo nygus i pijak straszny. Jak nic nie robi, to ciągle pije.
- A co syn umie?
- No, nie wiem... Chyba nic.
- No to byłoby stanowisko murarza za 2500 zł miesięcznie.
- Nie, nie! To za dużo! Jak dostanie tyle pieniędzy, to pił będzie!!! Nie, nie. Coś za mniejsze pieniądze...
- No to może pomocnik murarza? 1800 zł na miesiąc.
- Nie, nie. To też za dużo. Macie może coś takiego, za co by dostał 1000 zł?
- Pan chyba żartuje! - wykrzyknęła poirytowana urzędniczka. - 1000 złotych? Panie, żeby zarabiać 1000 zł, to trzeba najpierw studia skończyć!!!
Bo przeszłość trwa...
W kwadrans po stworzeniu Ewy Adam pyta się Boga: - Panie Boże, co to jest ta migrena?
ZAGADKA
- Jak rozmawia artysta ze swoim kuratorem?
- Po francusku.
DOWCIP IM GŁUPSZY, TYM LEPSZY!
Usłyszał leśniczy jakiś hałas za oknem. Wygląda przez okno, patrzy, a tam ścieżka biegnie do lasu...
Z MĄDROŚCI ŻYDOWSKICH
Przy wspólnym obiedzie spotkali się przedstawiciele największych religii monoteistycznych, będący jednocześnie biznesmenami. Rozmowa dotyczy oczywiście nie spraw wiary, lecz interesów.
- Wiecie - powiada wyznawca chrześcijaństwa - zarobiłem na tym kryzysie tyle, ze chyba coś dokupię. Może General Motors albo City Bank.
- No - wtrąca się muzułmanin - petrodolary tak płyną ostatnio, że myślę o kupnie Microsoftu.
Zapadła cisza. Wszyscy czekają na to, co powie trzeci uczestnik spotkania. A ten spokojnie dokończył drugie danie i przystąpił do deseru... Wtedy, jakby dopiero zauważył wyczekujące spojrzenia pozostałych, przełknął ostatni kąsek ciasta i spokojnie oświadczył:
- No co tak patrzycie? Przecież nigdy nie powiedziałem, że chcę sprzedawać...
MYŚLI WIELKICH, MĄDRYCH, NIE ZAWSZE ZNANYCH...
Jedynym mężczyzną, który nie może żyć bez kobiet, jest ginekolog.
/Arthur Schopenhauer/
Pyrsk!!!
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.