Zaczęło się w 1987 roku - wspomina, pokazując stary, pomięty i pożółkły fragment gazety, w której pierwszy raz o nich napisali, basista Piotr "Pietia" Sikora.
Wraz z bratem i ośmioma innymi muzycznymi pasjonatami tworzą grupę Krzywa Alternatywa, która od ponad dwudziestu lat walczy o pokój, miłość i tolerancję przy pomocy dźwięków. Reggae ska, bo w takim gatunku odnaleźli swe powołanie, od klasycznego reggae różni się przede wszystkim szybszym tempem, większą żywiołowością. A to wyjątkowo dobrze pasuje do obrazu całego składu Krzywej. Słuchając, z jak wielką pasją i talentem robią to, co robią, trudno uwierzyć, że większość z nich to samouki. W dodatku spędzający ogrom czasu pod ziemią.
Górnik z dredami
Tak, Krzywa Alternatywa to zespół zbudowany niemal całkowicie z osób czynnie pracujących w górnictwie lub mających takie epizody w swoich życiorysach. - W 1987 jako debiutanci wygraliśmy festiwal Rockosz w Bielsku-Białej, a ja już wtedy pracowałem w kopalni, mając dredy i cztery kolczyki w uchu - przypomina Piotrek. - Graliśmy na jakichś radiach, w ogóle nie mieliśmy sprzętu - opowiada, wtrącając, że swój ówczesny bas - podróbkę Fendera - kupił za barbórkę, trzynastkę i czternastkę! Wystartować było trochę trudniej niż dziś...
- Po sukcesie w Bielsku nie było już tak kolorowo. - Mieliśmy przerwy, chłopcy szli do wojska i takie różne historie. W efekcie rozpadliśmy się na pięć czy sześć lat. Potem schodziliśmy się i rozchodzili - opowiada "Pietia".
Reaktywacja pełną parą nastąpiła w 2005 roku, a cztery lata później z uzupełnionym składem zagrali na My Music Festiwal na katowskim lotnisku Muchowiec. Później było już tylko lepiej. W 2011 roku na festiwalu zorganizowanym przez Darka Maciborka przyszło im dzielić deski m.in. z Jamesem Bluntem.
- Bardzo nas to podbudowało - przyznaje "Pietia". - Przyjechało sporo kapel z całego świata, była świetna integracja. Czuliśmy się, jakbyśmy znali się od lat - dodaje Paweł "Paulek", młodszy brat "Pietii", który w kapeli śpiewa i gra na gitarze.
Przychodzi rabin do księdza
Pod takim tytułem odbywał się koncert, na którym zagrali wraz z zespołem Enej. Jego myślą przewodnią była tolerancja, więc przesłanie muzyków z Krzywej idealnie wpisało się w konwencję. To także działo się w 2011 roku i było kolejnym elementem składowym całości, która sprawia, że chłopaki zgodnie uznają miniony rok za udany. Grupa Enej to zwycięzca pierwszej edycji telewizyjnego show "Must Be the Music", w którym niedługo zobaczymy też Krzywą Alternatywę. Chłopaki mają już za sobą pozytywnie zakończony precasting i dokładnie dziś rozpoczynają przygodę w Warszawie, w kolejnym etapie. O głównej wygranej na razie nie myślą zbyt mocno, choć jak wiadomo - każdemu sto tysięcy by się przydało.
- Nas kręci głównie to, że się spotykamy, że możemy ze sobą grać. Tworzymy taką wielką rodzinę i łamiemy stereotyp o tym, że każdy chłop po robocie tylko siedzi i pije piwo - wyjaśnia "Paulek".
- Jak człowiek po ciężkiej dniówce wyjeżdża na powierzchnię i pomyśli, że dziś próba, to od razu problemy przestają mieć znaczenie - wtrąca "Pietia".
A myśl ta bliska jest większości członków zespołu. Piotrek z bratem pracują jako wiertacze w kopalni Piast. Trębacz Marcin to z kolei sztygar z oddziału elektrycznego w Ziemowicie. "Fryzjer", czyli Grzegorz, grający na congach, przepracował 12 lat w Piaście. Gitarzysta Darek w tej samej kopalni spędził dziewięć lat w oddziale ścianowym. W składzie jest też Mirek, który trzy lata był ślusarzem w Mysłowicach i Czeczocie. Perkusista Bogdan był natomiast ślusarzem w kopalni Brzeszcze, a teraz stara się o pracę w Silesii.
- Został nam jeszcze saksofonista Marcin, który... też ma powiązania z górnictwem, bo jego tata pracował w kopalni - dodaje żartobliwie "Pietia".
W dniu spotkania z Trybuną Górniczą Marcina nie było. Uziemiła go choroba.
Nadchodzi płyta
Chłopaków można posłuchać na ich stronie internetowej www.krzywaalternatywa.eu, jednak już wkrótce kończą oni nagrywanie swojej pierwszej porządnej płyty. Na album "To ja, człowiek" trafi dziesięć autorskich kompozycji oświęcimskiego składu. Jak przyznają muzycy - chcą tę płytę wykorzystać do tego, aby się pokazać. Głupio byłoby nagrać płytę i schować ją do szuflady... Prace nad albumem przystopował nieco udział w "Must Be the Music". Trzymajmy więc kciuki i miejmy nadzieję, że z tego przestoju przyjdzie sporo dobrego.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.