Szkoły wyspecjalizowane w kształceniu kadr dla górnictwa to już historia z małymi tylko wyjątkami. Skąd wezmą się młodzi ludzie gotowi podjąć pracę w kopalniach? Jeśli zakładamy, że polskie górnictwo ma fedrować węgiel do 2049 r., to chyba przyszedł czas najwyższy, by poważnie rozważyć ten problem.
Zespół Szkół Ogólnokształcących w Pawłowicach to właściwie jedyna na Śląsku szkoła, która uruchomiła w nowym roku szkolnym klasę dla przyszłych górników na poziomie technikum. Naukę w kierunkach technik mechanik i technik elektryk rozpoczęło w niej 30 uczniów. Co ciekawe, nie zostali objęci programem stypendialnym JSW. Będą mieli jedynie możliwość praktycznej nauki zawodu w kopalni. Z pewnością zazdroszczą swym kolegom ze starszych klas, bo ci stypendia brali i raczej brać będą nadal.
– Nasza szkoła jest wysoko notowana w rankingach krajowych i to chyba odegrało kluczową rolę w tym naborze. Trudno dziś powiedzieć, co będzie dalej z kształceniem kadr dla górnictwa, ale nie jestem dobrej myśli – przyznaje Andrzej Wowra, dyrektor szkoły.
Zachęty raczej nie wrócą
Dyrektorzy szkół są zgodni co do tego, że deprecjonowanie górniczej profesji i huczne zapowiadanie rychłego końca eksploatacji węgla kamiennego zrobiło swoje. Za poprzedniej władzy było zresztą podobnie. W efekcie studenci, którzy mieli rozpocząć naukę na kierunkach górniczych Politechniki Śląskiej, masowo rezygnowali ze swego wyboru, odchodząc na inne wydziały. Kiedy spółki węglowe ogłosiły programy stypendialne, nagle górnictwo znalazło się w kręgu zainteresowania zarówno absolwentów podstawówek, jak i maturzystów. Istnieją jednak uzasadnione obawy, że zachęty finansowe raczej już nie wrócą.
– Trudno dziś skusić młodzież do pracy pod ziemią. Większość zainteresowana jest nowoczesnymi technologiami, informatyką, mechatroniką. Górnictwo nie kojarzy się niestety z innowacyjnością. Nie jest też postrzegane jako zawód z perspektywami – wskazuje Ewelina Limanowska, dyrektorka Centrum Kształcenia Ustawicznego w Wodzisławiu Śląskim.
W starszych klasach tej szkoły kształci się jeszcze 69 przyszłych górników objętych programem stypendialnym Polskiej Grupy Górniczej. Szkopuł w tym, że placówka dysponuje znakomitym zapleczem do nauki górniczego fachu. To sztolnia z prawdziwego zdarzenia. Może słuchacze kursów zawodowych mogliby z niej skorzystać? – zapytaliśmy z ciekawości.
– Pewnie tak, ale nie ma chętnych do nauki – podsumowuje dyrektorka
Powiatowy Zespół Szkół w Bieruniu był swego czasu prawdziwą kuźnią kadr górniczych. Jego absolwenci zasilali załogi kopalń Piast-Ziemowit i Mysłowice-Wesoła. To właśnie w murach tej szkoły narodził się Konkurs Wiedzy Górniczej o Złotą Lampkę, który z czasem podniesiono do rangi olimpiady przedmiotowej. Dziś na próżno szukać wśród uczniów kogoś, kto miałby w planie podjęcie pracy w kopalni.
– Otrzymaliśmy decyzję o zakończeniu współpracy z Polską Grupą Górniczą i powiatem bieruńsko-lędzińskim w zakresie kształcenia młodzieży w kierunkach górniczych. Nie otwieramy więc klas dedykowanych górnictwu – potwierdza Teresa Horst, dyrektorka PZS w Bieruniu.
W przeszłości młodzi ludzie chętnie podejmowali naukę w tej szkole z uwagi na możliwość uzyskania stypendium czy też odbycia praktyk zawodowych w ruchu Piast. Jednak te czasy już minęły.
– Oczywiście na brak chętnych do nauki nie narzekamy. Otwieramy sześć klas pierwszych, do których zgłosiło się 165 uczniów. Ogromną popularnością cieszą się takie kierunki jak: mechatronika, rachunkowość, elektronika, informatyka, technologia żywienia. W ramach szkoły branżowej dajemy możliwość nauki w szesnastu zawodach rzemieślniczych. Dysponujemy świetnym zapleczem technicznym i naukowym – zapewnia Teresa Horst.
W kursach nadzieja
Przypomnijmy, że gospodarzem branżowej olimpiady górniczej jest teraz Zespól Szkół Technicznych w Rybniku. Jeszcze przed kilkoma laty budynek tej szkoły szturmowali absolwenci podstawówek. Dziś nie ma po nich śladu.
– Ani Jastrzębska Spółka Węglowa, ani też Polska Grupa Górnicza nie wystąpiły ze stypendialną ofertą. Kontynuujemy jedynie umowy zawarte wcześniej. Nie było też w tym roku chętnych, którzy chcieliby związać swoje życie z górnictwem. Wciąż jednak dajemy szansę tym, którzy takiego wyboru dokonają w przyszłości. Kształcimy bowiem w specjalnościach: mechatronik, robotyk czy elektryk. Jeśli uczeń postara się o praktykę w kopalni, to może z powodzeniem po ukończeniu szkoły rozpocząć pracę w branży górniczej – wyjaśnia Małgorzata Kunka, wicedyrektorka ZST w Rybniku.
Takich jednak jak na razie nie ma. Być może jednak zgłoszą się ci, którzy w wieku dorosłym postanowili spróbować swych sił w górnictwie. Z myślą o nich uruchomione zostaną zawodowe kursy specjalistyczne. Przypomnijmy, że w rybnickim ZST powstało Branżowe Centrum Umiejętności Górniczych. Miało być odpowiedzią na potrzeby rynku pracy, który kładzie coraz większy nacisk na kompetencje zawodowe. Stąd zresztą pomysł ulokowania w BCUG specjalistycznego zaplecza naukowego w postaci pracowni: VR, robotyki, systemów górniczych, elektrohydrauliki, elektropneumatyki, sterowników PLC czy napędów elektrycznych. Nie ma jednak gwarancji, czy kogoś taka oferta zainteresuje.
Na kursy specjalistyczne GIW.02 i GIW.09 nastawiło się także Niepubliczne Technikum w Piekarach Śląskich oraz Branżowa Szkoła II stopnia Prymus w Chorzowie. Były zakusy, aby otworzyć klasy dzienne dla młodzieży w kierunku technik górnictwa podziemnego, ale jak dowiedzieliśmy się w sekretariatach szkół, nikt się nie zgłosił.
– Kursy specjalistyczne GIW.02 i GIW.09 mogą zainteresować tych, którzy mają zamiar w krótkim czasie zdobyć uprawnienia do pracy na dole. To jest oferta dla dorosłych. Młodzieży bowiem kierunkami górniczymi już raczej nie zainteresujemy – przekonuje Rafał Wójtowicz, dyrektor Zespołu Szkół Górniczych w Łęcznej, który przed laty kształcił kadry dla Bogdanki.
Jego zdaniem kursy są jedyną szansą dla górnictwa, aby utrzymać zatrudnienie.
– W przypadku szkół młodzieżowych proces kształcenia trwa od trzech do pięciu lat, tymczasem kurs GIW.02 trwa półtora roku i górnik gotów jest do pracy. I to jest odpowiedź na pytanie, co bardziej się spółkom opłaca – kwituje dyrektor Wójtowicz.
Brak rąk do pracy już teraz doskwiera kopalniom
Co będzie w kolejnych latach?
– Tylko gorzej. Nie chciałbym być złym prorokiem, ale niewykluczone, że to właśnie problemy kadrowe zwiną polskie górnictwo węgla kamiennego wcześniej, niż się nam wydaje – podsumowuje jeden z dyrektorów, zastrzegając sobie anonimowość.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.